Dziedziczka 26

214 8 0
                                    




Grupa Caitlyn stała przed Czarną Bramą i przyglądała jej się z zachwytem. Wrota robiły wrażenie, były wielkie i majestatyczne. Wszyscy spojrzeli po sobie.

-Co teraz? Potrzeba nam Dziedziczki, by moc się przenieść!-powiedział głośno Ronald.

-Uspokój się, zaraz coś wymyślimy- zganiła go Hermiona.

W tym czasie Caitlyn poczuła dziwną energię przechodzącą przez całe jej ciało. Czuła jakby coś zawładnęło każdą komórką w jej organiźmie, w głowie zaczęło jej szumieć, a po chwili doszły także szepty.

-Dotknij wrót...

Głos ten, jak się okazało słyszała tylko ona.Pchana ciekawością, ale tez czymś co podsycało chęć zetknięcia swojej dłoni z odbiciem ręki w marmurowym kwadracie doprowadziło do tego, że zaczęła powoli przesuwać się do przodu.Z każdym krokiem głosy w głowie były coraz głośniejsze i wyraźniejsze.

-Caitlyn?- spytał Harry patrząc niepewnie na Gryfonke.

Ale ona była jak w amoku, myślała tylko o tym, by położyć dłoń na odbiciu. W końcu stała tuż przed wrotami, miała je na wyciągnięcie ręki. Pozostała piątka przypatrywała się tej scenie z strachem, ciekawością i zdezorientowaniem, nie wiedzieli bowiem co ich przyjaciółka próbuje dokonać. Cait wyciągnęła przed siebie rękę i po chwili wahania zetknęła dłoń z marmurowym kwadratem. Każdy obecny w pomieszczeniu poczuł wielką i potężną moc, która rosła w powietrzu z każdą sekundą. Spojrzeli przestraszeni na Caitlyn, spod jej dłoni zaczęło sączyć się jasne, oślepiające, żółte światło. Oczy Gryfonki stały się białe, a włosy dziewczyny falowały tak, jakby były na silnym wietrze. Wszystko skończyło się wraz z głośnym odgłosem kliknięcia. Dziewczyna zamrugała, lekko się zachwiała i zdezorientowana odsunęła się na krok. Czarne Wrota zaskrzypiały potężnie i powoli, ku zdziwieniu szóstki osób, zaczęły się rozsuwać. Po chwili stały otworem przed Caitlyn i jej przyjaciółmi.Niepewnie, dalej uważnie się rozglądając przeszli przez bramę.

-Jak ci się udało?-zapytał zszokowany Ronald.

-Potem wam wyjaśnię- odparła wymijająco, nie chcąc na razie roztrząsać tego tematu, sama zdziwiona Cait.

Stali właśnie tuż za wrotami i nie wiedzieli co dalej robić.

-Co teraz?-spytał Harry.

-Ja...nie mam pojęcia-odezwała się dziewczyna.

-Mieliśmy się przenieść i wydostać z tego bagna!-krzyknął Ron.

-Cholera jasna, Ronaldzie, skąd niby ta kupa żelaza ma wiedzieć, że chcemy wylądować w gabinecie mojego dziadka?!-odkrzyknęła Caitlyn na skraju załamania nerwowego.

W tym samym momencie wszyscy poczuli mocne szarpnięcie i zanim się obejrzeli twardo wylądowali na podłodze w Gabinecie dyrektora Hogwartu. Gdy tylko podnieśli głowy zobaczyli, że nie są sami w pomieszczeniu, znajdowali się tam: babcia Gryfonki wraz z dziadkiem oraz Severus Snape, ich profesor eliksirów, mina wszystkich z nich była po prostu bezcenna i godna sfotografowania.

-Dzieci!-załkała Minerwa biegnąc wprost na uczniów, gdy tylko otrząsnęła się z pierwszego szoku.

Dopadła do nastolatków i dopiero po chwili zarejestrowała obecność osoby trzeciej. Wszyscy jak mąż spojrzeli na stającą z boku Narcyzę Malfoy.

-Narcyzo?-powiedział Dumbledore patrząc na uczniów oczekując wyjaśnień.

Z pomocą pospieszyła wnuczka starca.

-Dziadku, wybraliśmy się, by odbić Cyzie z dworu Malfoy'ów i uwolnić Draco od Lucjusza i Czarnego Pana, chcemy prosić cię o pomoc i bezpieczny azyl dla mamy Dracona-oznajmiła Caitlyn patrząc błagalnie na dziadka.

Dziedziczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz