Najgłupszy pomysł jaki mój ojciec mógł wymyślić, to załatwiając mi pracę dyrektora jakieś szkółki na zadupiu. Wiem, że to jest kara za moje hulaszcze życie. Warunek był jeden- albo się ustatkuję albo skończę na tym zadupiu całe życie. Także Falvio pokaże mu na co mnie stać. Udowodnię mu, że potrafię się ogarnąć. Nawigacja kieruje mnie do prowincji Livorno. Daję słowo, że większego zadupia nie widziałem, tu diabeł mówi dobranoc. Przed szkołą czeka na mnie burmistrz.
-Witam panie Rinaldi. Cieszę się, że to właśnie pan przejmie posadę dyrektora naszej szkoły- zdejmuję okulary i patrzę na tego lizodupa. Mój ojciec zapłacił mu niezłą kasę za tę posadę. Chociaż zarobki są mniejsze od moich wpływów z firmy ojca. Burmistrz prowadzi mnie do pokoju, gdzie czekają już pracownicy. Przyglądam się im twarzą. I jedna szczególnie zwraca moją uwagę. Blondynka o niebieskich oczach, ubrana w białą sukienkę. Wygląda jak anioł. Wyróżnia się na tle tych wszystkich typowych Włochów. Nasze spojrzenia się krzyżują a ona szybko odwraca wzrok.
Witam serdecznie. Możecie wracać do swoich zajęć-mówię odwracam się i wychodzę. Nie jestem wylewny. Muszę im od początku udowodnić kto tu rządzi. Burmistrz pokazuje mi mój gabinet. Śmieję się na myśl, że w firmie ojca mam większą łazienkę. Postanawiam jednak poznać chociaż imiona moich pracowników. Kieruję się do pokoju i słyszę ich rozmowę.
-Uhuuu pan nowobogacki. Coś czuję, że zapowiada się ciekawa współpraca
-Sal nie strasz nas. Widziałeś go? Co za nadęty dupek-odpowiada złotowłosa. Gdy kończy zdanie orientuje się, że za nią stoję. Jej mina jest bezcenna. Mało się nie roześmiałem, ale nie będzie mnie jakaś wiejska dziewucha obrażać.
-Nadęty dupek zaprasza panią do gabinetu-mówię i wychodzę.
-Chciałam przeprosić za moje zachowanie w pokoju nauczycielskim. Moja uwaga była nie na miejscu-kobieta próbuje się tłumaczyć. Jeśli myśli, że coś ugra to jest w błędzie.
-Proszę się nie pogrążać pani...?-dopytuję.
-Meggi Taylor.
-Meggi??-cóż to za imię.
-Mam na imię Margaret, ale przyjaciele mówią do mnie Megii. Uczę angielskiego.
-W takim razie Margaret, nie życzę sobie takich uwag na mój temat. Jeśli jeszcze raz coś takiego usłyszę, to nasza współpraca dobiegnie końca. Rozumiemy się?-o tak stanowczo i na temat. Tak właśnie lubię.
-Tak, panie dyrektorze. Jeszcze raz przepraszam-odpowiada.
-Proszę wracać na lekcje- mówię do niej i na nią nie patrzę, żeby dać jej do zrozumienia, kto tu rządzi. Kobieta wychodzi. Po usłyszeniu dzwonku orientuję się, że zaczęły się lekcje. Postanawiam trochę pozwiedzać budynek, który jest dosyć duży jak na wiejską szkołę. Wracając do gabinetu zerkam przez szybę w drzwiach i kogo widzę. Znowu ją. Siedzi nieobecna i wpatruje się w okno. Nie mogę się powstrzymać i wchodzę do środka. Dzieci na mój widok wstają i witają się. Wtedy też ona odwraca głowę i znów widzę tę jej minę.
-Pani Margareto jest pani tu obecna ciałem i duchem czy tylko ciałem?
-Przepraszam, zamyśliłam się- odpowiada z rezygnacją w głosie.
-Radzę skupić się na swojej pracy- odpowiadam i wychodzę. Coraz bardziej zaczyna mi się tu podobać.
Dzień minął dosyć szybko. Zbieram się do domu a raczej do jakiegoś hotelu w najbliższym mieście, gdy widzę ją jak wychodzi z pracy. Żegna się z pozostałymi całując ich w policzek. Jest coś w tej kobiecie co mnie intryguje a może jednak raczej irytuje.
CZYTASZ
Zakazane pożądanie
RomanceMargaret życie nie oszczędzało. Postanowiła przerwać tą złą passę i uciec z deszczowego Londynu wprost do pięknej włoskiej wioski w Toskanii. Nie spodziewała się jednak, że tam trafi na kogoś kto odmieni jej los....