Dobrze, że umówiłem ją do lekarza. To nienormalne, żeby tak ciągle wymiotywać. Martwię się, że Meggi nabawiła się jakiejś poważnej choroby, albo co gorsza nerwicy żołądkowej. Moja matka na nią cierpiała, chociaż chyba cierpi nadal, ale już z mniejszymi objawami. Pamiętam, że w wyniku silnego stresu, zawsze spędzała dnie w łazience wymiotując. Nie mogłem patrzeć na to jak cierpi. Ojciec był bezradny. Dopiero terapia jej pomogła i mogła zacząć na nowo cieszyć się życiem. Nie chciałbym, żeby Meggi spotkało to samo, chociaż wszystko na to wskazuje.
-Przepraszam-wychodzi z łazienki.
-Nie masz za co przepraszać. Jutro rano jedziemy do lekarza- odpowiadam.
-Jak to jedziemy rano?-pyta.
-Zorganizowałem zastępstwo za ciebie. Felicia cię zastąpi.
-Felicia? Muszę się wreszcie z nimi spotkać i przeprosić za swoje ostatnie zachowanie. Kompletnie nie miałam dla nich czasu, a przecież są moimi przyjaciółmi.
-Nie martw się. Są na bieżąco- wiedzą, że potrzebowałaś czasu. Rozmawiałem z nimi.
Meggi podchodzi do mnie i wtula się w moje plecy.
-Dziękuję- szepcze.
-Nie dziękuj mi, tylko zjadaj kolację i idź się położyć. Jutro musimy wcześnie wstać- odpowiadam.
Meggi z grymasem zjada przygotowaną przeze mnie kolację. Widzę, że nie ma apetytu.
-Meggi, gdybyś chciała pogadać o treści listu, to wiesz, że chętnie cię wysłucham.
Flavio Rinaldi, co ta kobieta z tobą zrobiła. Zastanawiam się przez chwilę. Podoba mi się taka wersja siebie. Odkrywam w sobie nowe pokłady uczuć. Matka miała rację, że kiedyś pojawi się ta jedyna, która obudzi we mnie te uczucia, które są głęboko ukryte. Czy tą kobietą właśnie jest Meggi? Przekonajmy się.
Budzę ją skoro świt. Ostatnio jakoś trudno ją obudzić.
-Meggi, śpiąca królewną, wstawaj!- ściągam z niej kołdrę. Moim oczom ukazuje się jej piękny tyłek. Przez głowę przechodzą mi nieprzyzwoite myśli. Spoglądam na zegarek. Jasna cholera nie mamy czasu. Poprawiam spodnie.
-Meggi, spóźnimy się!!
-Dobra, już wstaję-odpowiada. Wstaje i przeciąga się.
-Muszę coś zjeść- odpowiada.
-Nie ma mowy. Musisz być na czczo, w razie jakby od razu chcieli ci zrobić jakieś badania.
-Yhyyyy nooo dobra- odpowiada- daj mi 15 min i będę gotowa.
Po 15 minutach jesteśmy już w samochodzie. Przed nami 2 godziny drogi. Umówiłem Meggi do najlepszego lekarza w Modenie. Przy okazji odwiedzę matkę i zajrzę do firmy. Widzę po Meggi, że jest zdenerwowana. Na razie jej nie wspomnę o wizycie w moim domu. Nie chcę jej dodatkowo stresować.
-Meggi myślałaś, co zrobisz z pieniędzmi Sofii?-pytam.
-Tak. Zostawię je na koncie. Nie będę ich ruszać, chyba że zmusi mnie do tego sytuacja. Cieszę się, że Sofia zostawiła mi dom. Bałam się, że będę musiała się z niego wyprowadzić. Może czas zaprosić tutaj moich rodziców i brata. Nie widziałam ich już tak długo. Strasznie za nimi tęsknię.
-Przecież mogłaś polecieć się z nimi spotkać.
-Nie chciałam wracać do Londynu. Powrót wiązał się ze wspomnieniami.
Głupiec. Po co znowu jej o tym wspominam. Zmieniam temat. Rozmawiamy o remoncie szkoły. Meggi jest bardzo podekscytowana zmianami jakie szykuję w szkole.
-Wiesz, że jesteś idealnym dyrektorem tej szkoły. Nikt nigdy nie zrobił dla tych dzieciaków tyle co ty.
Nie wiem jak mam jej powiedzieć, że wcale nie chciałem być tam dyrektorem, że to ojciec mnie zesłał tam za karę, żeby mnie ustatkować. Kto by pomyślał, że być może mu się to uda.
CZYTASZ
Zakazane pożądanie
RomanceMargaret życie nie oszczędzało. Postanowiła przerwać tą złą passę i uciec z deszczowego Londynu wprost do pięknej włoskiej wioski w Toskanii. Nie spodziewała się jednak, że tam trafi na kogoś kto odmieni jej los....