Skurwysyn. Jak mógł ją tak traktować. Gdyby wpadł w moje łapy już było by po nim. Związek z nim musiał nieźle odbić się na jej psychice, skoro po 5 latach nadal ma koszmary. Teraz jeszcze śmierć staruszki. I jeszcze ja. W końcu muszę jej powiedzieć, że między nami nic nie będzie, żeby nie robiła sobie nadziei. Coś mnie do niej przyciąga, lubię przebywać w jej towarzystwie, ale ja nie nadaje się do bycia w związku. Dłuższe relacje mnie w ogóle nie interesują. Gdyby nie śmierć Sofii pewnie dawno było by po sprawie. Z tego wszystkiego zapomniałem, że miałem dzwonić do ojca w sprawie dofinansowania szkoły. Nasi inwestorzy obiecali wsparcie finansowe, burmistrz boisko, ale Flavio Rinaldi jak zwykle chce więcej.
-Witaj synu. Już myślałem, że nigdy nie zadzwonisz.
-Witaj ojcze. Dzwonię, bo mam sprawę. Szkoła do której mnie wysłałeś, nie ma żadnych wpływów finansowych, a potrzebuje remontu, nowego sprzętu. Oczywiście znalazłem sponsorów, burmistrz tez dorzuci parę groszy, ale myślałem, że ty też byś mógł coś dorzucić tym dzieciakom.
-Flavio Rinaldi. Nie poznaję cię, jak widać zesłanie tam było ci potrzebne. W końcu dorosłeś. Może doczekam się twojego ustatkowania. Oczywiście masz moje wparcie. Ile potrzebujesz?
-A ile możesz mi dać?-pytam.
-Synu, cel bardzo szczytny. Dostaniesz tyle potrzebujesz, w granicach rozsądku oczywiście. . Zrób dzieciakom szkołę z prawdziwego zdarzenia.
-Dzięki tato- odpowiadam
-Cieszę się, że w końcu liczy się dla ciebie ktoś inny niż ty sam. A przy okazji pozdrów panią Taylor-odpowiada i się rozłącza.
Kurwa. Jak zwykle mój stary wie wszystko. Jego wtyki sięgają chyba wszędzie. Jutro muszę w końcu iść już do pracy. Meggi niech weźmie tyle urlopu ile potrzebuje, ale ja muszę wracać. Na razie zastępuje mnie Salvatore, ale ja nie ufam nikomu oprócz siebie. Muszę zrobić kosztorys całego remontu, odszukać firmy zajmujące się dostarczaniem potrzebnych rzeczy dla szkół i jakiegoś architekta, który to wszystko ogarnie. Mam dwa tygodnie, żeby to wszystko ogarnąć. Potem dzieci mają wakacyjną przerwę i wtedy prace muszą już ruszyć, żeby zdążyć przed ich powrotem. Z rozmyślań wyrywa mnie Meggi, która zrywa się i biegnie wprost do łazienki. Przez niedomknięte drzwi, słyszę, że wymiotuje. Kurwa. Ona musi zacząć jeść, bo za chwilę wpadnie w jakąś anoreksję. Czekam aż wyjdzie. Wychodzi zmieszana.
-|Przepraszam-mówi.
-Nie masz mnie za co przepraszać. Meggi musisz zacząć normalnie jeść, bo nabawisz się jakiejś choroby- odpowiadam.
-To pewnie, przez to wino.
-To przez to, że nic nie jesz!- krzyczę. Po minie Meggi widzę, że ją przestraszyłem.
-Przepraszam. Po prostu się martwię o ciebie.
Ja się martwię? Flavio co się z tobą dzieje. Ta dziewczyna naprawdę namieszała mi w głowie.
-Usiądź. Chcę ci o czymś powiedzieć, ale musisz mi obiecać, że na razie zachowasz to dla siebie.
-Obiecuję- odpowiada a ja opowiadam jej o remoncie szkoły. Gdy kończę rzuca się na mnie i mnie przytula.
-A to za co?-pytam.
-Za twoją dobroć. Nawet nie wiesz ile to znaczy dla tych dzieciaków. Oni wiedzą, że mieszkając tutaj mają pod górkę w przeciwieństwie do dzieci miastowych. Dobrze, że chociaż będą mieć szkołę i wyposażenie na dobrym poziomie. Widzisz, tu jest tylko ta szkoła. Nie ma żłobka, nie ma przedszkola. Rodzice nie mają co zrobić z dziećmi dlatego nie mogą podjąć pracy. Robią to dopiero wtedy, kiedy dziecko jest samodzielne i idzie do szkoły.
-Jak to nie ma przedszkola?
-No nie ma- odpowiada.
-W takim razie, zróbmy go.
Meggi znowu patrzy na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.
-Mówisz powaznie?-pyta.
-Jak najbardziej. Szkoła jest tak duża, że pewnie uda się wydzielić pomieszczenia na przedszkole. Trzeba to tylko dogadać z architektem. Jutro umówię się z burmistrzem i omówię szczegóły zatrudnienia wykwalifikowanej osoby do pracy w tym przedszkolu, w przeciwnym razie przedszkole musiałoby być prywatne, a ludzi tutaj nie stać na to.
-Flavio, przepraszam.
-Za co?-dopytuję.
-Pomyliłam się co do ciebie. Źle cię oceniłam na samym początku. Myślałam, że jesteś zapatrzonym w siebie dupkiem- odpowiada.
Właśnie taki jestem. Pewnie za niedługo się przekona o tym, jak tylko jej powiem, że między nami nic nie będzie, że dla mnie była to kolejna miła przygoda. Na samą myśl, że mam jej to powiedzieć czuję dziwne ukłucie w sercu. A może ja wcale nie chcę, żeby ta przygoda dobiegła końca..?
CZYTASZ
Zakazane pożądanie
RomanceMargaret życie nie oszczędzało. Postanowiła przerwać tą złą passę i uciec z deszczowego Londynu wprost do pięknej włoskiej wioski w Toskanii. Nie spodziewała się jednak, że tam trafi na kogoś kto odmieni jej los....