Kolejny raz mnie poniosło, znowu dałam się wyprowadzić z równowagi. On mnie za chwilę rzeczywiście stąd wywali na zbity pysk. Jednak nie mniej facet jest wkurzający. Najpierw mnie całuje a potem każe wracać na lekcje. No w sumie chyba nie myślałam sobie, że mnie przeleci na swoim biurku. Matko o czym ja w ogóle myślę. Niestety mojej kobiecości nie jest on obojętny. Gdy mnie całował znowu zaczęła się odzywać. Cóż się jej dziwić, w końcu od 5 lat nikt się nią nie zajmuje. Jednak nie koniecznie musi się nią zająć ten dupek. Co jak co, ale nie powinnam się tak do niego odnosić. Muszę go przeprosić. Wracam pod jego drzwi i gdy mam zapukać, słyszę jak z kimś rozmawia. Wiem, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale nie mogłam się powstrzymać.
-....... Jakie plany masz na weekend? Może impreza w tym klubie co ostatnio? Może w końcu uda mi się coś wyhaczyć i upuścić trochę pary
Ogarnia mnie wściekłość. Skubany. To tu mnie całuje, by za 10 minut myśleć o tym, że musi jakąś przelecieć. Już ja mu pokażę. Wpadam jak wicher do pokoju nauczycielskiego.
-Salvatore!
Sal z Felicią patrzą na mnie z pytaniem wypisanym na twarzy.
-Co powiecie na imprezę w sobotę? Tam gdzie ostatnio.
-Meggi czy ty sie dobrze czujesz?-pyta Felicia- nigdy z nami nie chciałaś imprezować a tu taka zmiana. Jeszcze po takiej akcji?
-Meggi ja jestem jak najbardziej chętny- śmieje się Salvatore-tylko obiecaj, że obejdzie się bez takich akcji jak ostatnio.
Podnoszę dwa palce do góry śmiejąc sie przy tym.
-Obiecuję!-dodaję.
Już ja ci pokażę Rinaldi. Nie będziesz sobie ze mną igrał. Wracam na lekcję, lecz moją głowę zaprzątają myśli w co się ubiorę. Musi to być totalne wow, które rzuci go na kolana. Nawet nie zauważyłam, że lekcja tak szybko dobiegła końca.
W domu poszukuję jakiegoś fajnego butiku. Mam odłożone sporo kasy, bo Sofia uparła się, że to ona będzie opłacać rachunki, ale wspomagają mnie też rodzice, robiąc regularnie przelewy na moje konto. Żyjąc tu na wsi, jakoś nie miałam potrzeby wydawania większej ilości gotówki.
-Meggi, co się dzieje?-pyta Sofia.
-Nic. A co się ma dziać?
-Jesteś jakaś taka inna. Jakaś taka rozpromieniona. Bije od ciebie blask, którego nigdy wcześniej nie widziałam.
Zaczynam się śmiać.
-Sofia, przestań-nie mogę powstrzymać się od śmiechu- a wiesz, że dziś jeden z uczni powiedział mi to samo, dodając, że się zakochałam.
-A zakochałaś?- dopytuje Sofia.
-A niby w kim miałabym się zakochać?
-Hmmmm sąsiadki gadały, że ten nowy dyrektor szkoły jest bardzo przystojny-odpowiada.
-I wredny-dodaję.
Sofia siada obok mnie i łapie za rękę.
-Dziecko, wiesz jak bardzo pragnę twojego szczęścia. Meggi musisz w końcu rozburzyć ten mur wokół serca i kogoś tam wpuścić. Ja nie będę, żyć wiecznie, mój czas się już kończy a nie chcę cię tu zostawić samą-oczy Sofii robią się szkliste.
-Sofia tylko nie płacz, bo ja też się rozkleję-rozkazuję- dam ci płomyk nadziei- w sobotę wybieram się z Salvem i Felicią znowu na imprezę. I wiesz co?! Zaszaleję. Jutro po pracy pojadę do miasta kupić sobie coś ekstra. Sofia mocno mnie przytula. Zapada zmrok, moja ulubiona część dnia- siadam z winkiem na plaży i rozmyślam. Patrzenie na fale mocno mnie relaksuje. Co ja najlepszego wyprawiam. Po co w ogóle wpadłam na taki pomysł, by go sprowokować na tej sobotniej imprezie. Głupoty mi w głowie. Gdzie się podziała ta rozważna Margaret. A może czas by ta Margaret, gdzieś się ukryła a w końcu pojawiła się przebojowa Margaret, która bierze od życia pełnymi garściami. Dość użalania się nad sobą. Czas zamknąć przeszłość i otworzyć się na przyszłość. Sofia ma rację, gdy coś się jej stanie zostanę sama. Jest już w sędziwym wieku- ma 80 lat. Tak bardzo ją kocham, nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jest taka moją kochaną babcią, w której zawsze mam wsparcie. Los postawił ją na mojej drodze nie bez powodu.
CZYTASZ
Zakazane pożądanie
RomanceMargaret życie nie oszczędzało. Postanowiła przerwać tą złą passę i uciec z deszczowego Londynu wprost do pięknej włoskiej wioski w Toskanii. Nie spodziewała się jednak, że tam trafi na kogoś kto odmieni jej los....