Stresuję się to wizytą u lekarza. Boję się, że to coś poważnego, że to jednak nie ze stresu wymiotuję.
Z gabinetu wychodzi lekarz w średnim wieku. Wita się z Flavio.
-Witam, pani Taylor.
-Dzień dobry doktorze-odpowiadam.
-Przejdźmy do gabinetu a ty Flavio zaczekaj tutaj.
Lekarz prowadzi mnie do gabinetu. Opowiadam mu w skrócie co się stało i jak od tego czasu się czuję.
-Pani Margaret. Zrobimy usg jamy brzusznej a potem podejdzie pani do zabiegowego, gdzie pielęgniarka pobierze krew do badania. Proszę sie położyć na kozetce.
Bardzo się stresuję. Lekarz dokładnie, sprawdza moje narządy wewnętrznej. Sprawdza ich wymiary. Nie widzi nic niepokojącego.
-Wątroba, trzustka, żołądek w porządku. Jednak chyba będzie konieczne sprawdzenie żołądka poprzez gastroskopię. Przy okazji sprawdzimy jeszcze narządy rozrodcze.
Lekarz przejeżdża głowicą niżej. Sprawdza i sprawdza nic nie mówiąc. Zaczynam sie niepokoić. Od razu przypominam sobie, że siostra mojej mamy zmarła na raka szyjki macicy. Czuję, jak robi mi się gorąco.
-Panie doktorze czy wszystko w porządku? -pytam.
-Kiedy była pani ostatni raz u ginekologa?
-Dawno, bardzo dawno- odpowiadam i już wiem, że coś jest nie tak.
-Proszę jeszcze nie wstawać.
Lekarz podchodzi do telefonu.
-Gustavo, mogę cię prosić na konsultację? -pyta- zaraz podejdzie tu ginekolog, skoro dawno pani nie była, to sprawdzi wszystko.
-Czyli coś jest nie tak?-dopytuję.
-Spokojnie. Nic złego nie zauważyłem-odpowiada.
Wchodzi lekarz, domniemam, że to ten ginekolog. Wymieniają spojrzenia, coś szeptają.
-Witam. Jestem Gustavo Carruso. Jestem ginekologiem.
Witam się z nim kiwnięciem głowy. Stres bierze nade mną górę. Znowu przykłada głowicę do mojego brzucha. Po chwili patrzy na mnie i sie uśmiecha.
-Gratuluję. Jest pani w ciąży.
-Słucham?!- myślałam, że się przesłyszałam. Lekarz odwraca monitor w moją stronę.
-Proszę spojrzeć. Ta mała fasolka to pani dziecko. Wymiary wskazują na 3 tydzień.
O mój boże. Jestem w ciąży. No tak przecież się nie zabezpieczaliśmy. Przecież Flavio pomyśli, że zrobiłam to specjalnie, żeby go przy sobie zatrzymać. Pomyśli, że wrobiłam go w to dziecko. Ogarnia mnie panika.
-Pobierzemy jeszcze krew. Czy mogę pogratulować panu Rinaldiemu?
-Nieee!!
-Dobrze, rozumiem. Proszę się nie denerwować.
Po pobraniu krwi, wychodzę przerażona.
-Wszystko w porządku?- dopytuje Flavio.
-Tak. Lekarz się odezwie, jak będą już wyniki badań.
-Mówił co podejrzewa? Może go podpytam.
-Nie! Nie mówił. Jak coś będzie wiedział to zadzwoni.
Wychodzimy z kliniki, świeże powietrze dobrze na mnie wpływa.
-Meggi chciałbym odwiedzić matkę. Masz coś przeciwko?
-Nie. Zostaw mnie w jakimś centrum handlowym i spokojnie jedź odwiedzić matkę.
Flavio patrzy na mnie jakbym spadła z kosmosu.
-Jedziesz ze mną-odpowiada. I teraz to ja patrze na niego jakby postradał zmysły. Wjeżdża na podjazd pięknej willi a mi robi się duszno. Próbuję się uspokoić. Nie mogę się teraz denerwować. Nie w tym stanie. W drzwiach wita nas uśmiechnięta blondynka.
-Witaj synu- całuje go w policzek.
-Mamo, chciałbym ci kogoś przedstawić. To jest Meggi. Meggi uczy angielskiego w szkole, w której jestem dyrektorem.
-Ahhhhh te twoje szalone pomysły ojca- wzdycha jego matka- witaj Meggi. Miło cię poznać. Podchodzi i również całuje mnie w policzek.
-Mi również panią poznać.
Siadamy w salonie, a jakaś starsza pani podaje nam kawę. Upijam łyk kawy przypominając sobie, że jestem bez śniadania i w tym momencie robi mi się nie dobrze.
-Muszę do łazienki- mówię szybko. Flavio prowadzi mnie do łazienki. Jak tylko zamykam za sobą drzwi od razu rzucam się do ubikacji wymiotując. Jaki wstyd. Obmywam buzię, płucze usta i wychodzę.
-Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?-pyta mama Flavia.
-Tak, to przez kawę. Rano nie jadłam śniadania i po prostu mnie zemdliło. Przepraszam.
-Zaraz każę Ludvice, coś przygotować.
-Nie, nie trzeba. Proszę nie robić sobie kłopotu.
-Mamo, my i tak już musimy jechać, bo chcę zajrzeć jeszcze do ojca.
Żegnamy się i odjeżdżamy do firmy jego ojca. Flavio kieruje się do windy a ja do bufetu coś zjeść. Powoli przełykam kanapkę, starając się nie wywołać wymiotów. W głowie mam milion myśli. Jak mam mu powiedzieć, że jestem w ciąży. Zawsze marzyłam o dziecku, o szczęśliwej rodzinie. Wiedziałam, że John nie jest dobrym materiałem na ojca, dlatego się zabezpieczałam. A tu taka wpadka, po takiej krótkiej znajomości. Boję się, że Flavio zbyt pochopnie mnie oceni. Mój telefon wibruje. To Flavio.
-Meggi, zjadłas? Wyjedź winda na 8 piętro. Chcę przedstawić cię ojcu.
No pięknie. Najpierw matka teraz ojciec. Nie chętnie wchodzę do windy i wyjeżdżam na piętro wskazane przez Flavio. Sekretarka prowadzi mnie do gabinetu ojca Flavio.
-Witam. Adolfo Rinaldi- przedstawia się i podaje mi dłoń.
-Meggi Taylor. Miło mi- odpowiadam.
-Pani Taylor, jak mój syn sprawuje się w roli dyrektora szkoły?-pyta
-Świetnie. Dużo robi dla tych dzieciaków. To miłe z jego strony- odpowiadam szczerze.
Stary Rinaldi uśmiecha się i patrzy z duma na swojego syna.
-Ojcze, będziemy się zbierać. Przed nami jeszcze droga powrotna- mówi Flavio. Żegnamy się i wracamy.
-Meggi wszystko ok?
-Tak, jestem zmęczona- odpowiadam- Po co przedstawiłeś mnie swoim rodzicom? -pytam.
Flavio patrzy na mnie. Podnosi moją dłoń i podnosi ją do swoich ust całując ją.
-Bo stajesz się dla mnie coraz ważniejsza, Meggi- odpowiada. Uśmiecham się i już nic nie mówię. Ciekawe czy będę dla niego tak bardzo ważna, jak dowie się, że jestem z nim w ciąży. Przez chwilę myśli w mojej głowie bija się ze sobą po czym zasypiam.
CZYTASZ
Zakazane pożądanie
Lãng mạnMargaret życie nie oszczędzało. Postanowiła przerwać tą złą passę i uciec z deszczowego Londynu wprost do pięknej włoskiej wioski w Toskanii. Nie spodziewała się jednak, że tam trafi na kogoś kto odmieni jej los....