Sobotnie popołudnie. Dzień, w którym miałam przyjść do chłopaków. Szczerze mówiąc jestem trochę zestresowana. Nie tym, że spędzę z nimi wieczór, ale tym, że odkryją coś czego nie powinno ujrzeć światło dzienne. Spokojnie HyoRin musisz być po prostu ostrożna. Żadnych krótkich rzeczy, musisz to jakoś przeboleć dziewczyno.
Wyjęłam z szafy mniejszy plecak i spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy. Poprawiłam jeszcze makijaż upewniając się, że nie widać nawet najmniejszego siniaka. Odetchnęłam z ulgą kiedy podkład dobrze wszystko ukrył.
Wsunęłam na nogi czarne trampki za kostkę i założyłam bluzę. Wzięłam plecak i zeszłam na dół gdzie czekał już Jinyoung.
- no wreszcie - zachichotał pod nosem - podaj mi jej adres - powiedział, a ja podałam mu adres SoMin. Narzuciłam na siebie płaszcz i „żegnając" się z rodzicami wyszłam z domu. Idiota otworzył mi drzwi, a ja wysiadłam bez słowa. Nie miałam ochoty wdawać się z nim w nawet najmniejszą konwersacje. Nie chciałam puść sobie humoru - co będziecie robić ? - zapytał wsiadając za kierownice.
- nie wiem - wzruszyłam ramionami - pewnie oglądać dramy i rozmawiać o wszystkim i o niczym
- tylko żadnych chłopaków - zaśmiał się i spojrzał na mnie.
- oczywiście - powiedziałam z sarkazmem i spojrzałam za okno. Pogoda nie dopisywała, ale to przecież luty. Czego można się spodziewać ? Raz ciepło raz zimno, raz śnieg, a raz słońce. Jinyoung nic więcej nie mówił, a po 20 minutach byliśmy już na miejscu. Chwyciłam już plecak i chciałam otwierać drzwi, ale zatrzymał mnie chwytając za ramie.
- a buziak na pożegnanie ? - wskazał na swój policzek. Przez chwile patrzyłam na niego i myślałam co mam zrobić. HyoRin myśl dziewczyno !
- jestem trochę przeziębiona - mruknęłam z udawaną chrypką.
- to nic - pokręcił głową na boki - od zwykłego buziaka w policzek jeszcze nikt się nie przeziębił - uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie. Niechętnie musnęłam jego policzek i wyszłam z samochodu szybciej niż internet z NASA. Na wejściu odrazu zauważyłam SoMin, która stała w drzwiach.
- błagam daj mi coś odrażającego - powiedziałam błagalnie, a dziewczyna wybuchnęła śmiechem.
- nie gadaj tylko wchodź do środka bo jeszcze się skapnie - mruknęła i wciągnęła mnie do domu - o co chodzi ? - spytała odrazu.
- potrzebuje czegoś na odkażenie ust - powiedziałam zdegustowana - kazał się pocałować w policzek - wzdrygnęłam się.
- ty i twoje problemy - wtrącił starszy brat SoMin; MinHo - po prostu wypłukać usta - zaśmiał się w niebogłosy.
- HyoRin - zwróciła się do mnie mama SoMin - jak się cieszę, że cię widzę - uścisnęła mnie na powitanie - tak dawno cię nie widziałam - spojrzała na mnie od góry do dołu - może chcesz coś zjeść ? Zrobić ci herbaty ?
- mamo.. - wtrąciła SoMin - my nie mamy czasu to ważna akcja - pokręciła głową na boki dziewczyna - przecież tłumaczyłam ci wszystko - westchnęła, a starsza kobieta zachichotała pod nosem.
- tak, tak wiem - uśmiechnęła się - nie rozumiem jak twoi rodzice mogą ci to robić - spojrzała na mnie ze współczuciem.
- ja bym uciekł z domu - powiedział MinHo - przecież za chwile jesteś pełnoletnia - wzruszył ramionami - mniejsza z tym. Zawiozę cię bo strasznie zaczęło padać - mruknął sięgając po kluczyki samochodu. Skinęłam głową i poprawiłam plecak na ramionach. Pożegnałam się z SoMin i jej mamą i podziękowałam. Razem z MinHo wyszłam z domu i wsiadłam do jego samochodu.
- dzięki za podwózkę - mruknęłam lekko się uśmiechając.
- drobiazg - spojrzał na mnie - podkład ci się zmył na szyi - zmarszczył brwi - pilnuj tego jeśli chcesz by nikt nie zauważył tych siniaków - dodał wyjazdach z podjazdu - gdzie mam cię zawieść ?
- wysadź mnie na Gangnam - przełknęłam ślinę - skąd wiesz ? - zapytałam spuszczając wzrok na swoje trampki.
- widać na pierwszy rzut oka - wzruszył ramionami - dziwie się, że jeszcze nie uciekałaś z domu po tym co ci zrobił - zastanowił się chwile - w ogóle ten wymyślny ślub - prychnął pod nosem.
- to nie takie proste - westchnęłam - nawet gdybym uciekła; dokąd miałabym pójść ? - spojrzałam na niego.
- ahh.. ty naprawdę nie rozumiesz - zachichotał pod nosem - jeśli ten cały Namjoon cię kocha to napewno ci pomoże, przecież to takie proste
- on o niczym nie wie
- więc na co czekasz ? Powiedz mu to puki masz okazje niż jeżeli później jak już będzie za późno - powiedział i uśmiechnął się pogodnie - to tylko moje zdanie, ale zrobisz jak będziesz uważać za słuszne - poklepał mnie po ramieniu - już jesteśmy - mruknął.
- jeszcze raz dzięki - uśmiechnął się lekko i wysiadłam z samochodu. Pożegnałam się z MinHo i zwróciłam się w stronę dormu chłopaków. Deszcz trochę ustał, teraz tylko delikatnie kropiło. Przełknęłam głośno ślinę i wpisując kod, który wcześniej podał mi Namjoon otworzyłam bramkę. Weszłam do budynku i mozolnym krokiem wchodząc po schodach doszłam na 5 piętro. Stanęłam przed drzwiami i delikatnie zapukałam...
CZYTASZ
Stracone zachody miłości | Kim NamJoon
FanfictionNie zostawiaj mnie, uwierz.. zacznij biec, Bez końca jesteś moim biciem serca, Nieważne, jaki deszcz na mnie spadnie, Nieważne, jaka ciemność mnie wymaże Z pewnością cię uratuje Nie jesteś sama *W TRAKCIE KOREKTY*