Rozdział 7

282 22 2
                                    

Z daleka zauważyłam postać chłopaka. Czekał w tym samym miejscu co ostatnio.
— O cześć. — Przytulił mnie nie spodziewanie, a ja nieśmiało odwzajemniłam uścisk. — Ładnie wyglądasz. — Powiedział, a ja czułam jak zaczynam się rumienić.
— Dziękuje. — Uśmiechnąłem się starając schować się rumieńce za włosami.
— Ładnie się też rumienisz. — Zachichotał, a ja czułam jak zrobiłam się cała czerwona na twarzy. — Więc jak ? Idziemy ? — Zapytał z uśmiechem.
— Pewnie. — Odwzajemniłam uśmiech. — Ale gdzie konkretnie ? — Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na NamJoon'a.
— Myślałem nad wesołym miasteczkiem. — Podrapał się nerwowo po karku. — Co ty na to ?
— Brzmi fantastycznie ! — Ruszyłam z chłopakiem do pobliskiego wesołego miasteczka. Z daleka już było słuchać krzyki i śmiechy ludzi.

W pierwszej kolejności poszliśmy na rollercoaster. Ogromna kolejka górska. Wsiedliśmy na wagonika i zapisaliśmy pasy. Chwile później kolejka ruszyła. Serca waliło mi jak opętane, a kolejka jechała tak szybko, że rozwiewała moje włosy na wszystkie strony świata.
— To zdecydowanie nie dla mnie. — Zaśmiałam się kiedy opuszczaliśmy wagonik.
— Racja. — Uśmiechnął się słodko i poprawił kosmyk włosów, który nachodził mi na twarz.
— Dziękuje. — Kolejny raz zaczęłam się rumienić. Wyglądałam jak dojrzały pomidor.

Następnie poszliśmy do salonu gier. Nie wiem jak to możliwie, ale graliśmy prawie w każdą możliwą tam grę. To cudownie spędzony czas. Skierowaliśmy się do domu strachów. Będę tego żałować. Nienawidzę wszystkiego co straszne. Wsiadłam do wagonika, a serce podskoczyło mi już do gardła. Wjechaliśmy do ciemnego tunelu. Rozglądałam się dookoła. Żaden promyk światła nie przedostawał się do środka. Nagle przed nami wyskoczyła jakaś upiorna zjawa. Pisnęłam przerażona i odruchowo chwyciłam dłoń chłopaka lekko ją ściskając.
— Eej.. nie ma się czego bać. — Chodź nie widziałam czułam jak się uśmiecha. Nagle chłopak objął mnie ramieniem i przysunął do siebie. Czułam bijącego od niego ciepło. — Tak lepiej ? — Zachichotał, a ja pokiwałam twierdząco głową. Nie potrafiłam już skupić się na atrakcji. Moje myśli ciagle kroczyły wokół Namjoona'a. Czułam jego spokojne bicie serca. Jego zapach perfum docierał do moich nozdrzy, aż przeszły mnie przepiękne dreszcze. Jednocześnie byłam przy nim tak blisko, ale wciąż daleko..

— Jaki słodki. — Stanęłam przy stoisku z misiami i wpatrywałam się w niewielkiego różowego pluszowego misia. Bez słowa Namjoon podszedł do stoiska i poprosił mężczyznę o kilka rzutów. Wywalił wszystkie kubeczki wygrywając tym samym tego słodkiego misia.
— Dla ciebie. — Podał mi pluszaka, a ja rzuciłam mu się na szyje. Czułam jak swoimi dłońmi owija mnie wokół tali i oddaje uścisk.
— Dziękuje ! — Pisnęłam szczęśliwa i spojrzałam na misia. Napewno będzie zajmował moje łóżko !
— Chodźmy. — Namjoon chwycił moją rękę i pociągnął mnie w stronę diabelskiego młyna. Kupiliśmy bilety i weszliśmy do budki. Chwile później byliśmy już na górze.
— Dziękuje ci za dzisiaj; świetnie się bawiłam. — Uśmiechnęłam się promiennie w stronę chłopaka.
— To ja powinienem ci dziękować. — Również się uśmiechnął. W przyjemnej ciszy wpatrywaliśmy się w krajobraz Seulu. Ten dzień będę wspominać do końca życia i jeszcze dłużej..

— Dalej pójdę już sama. — Uśmiechnęłam się do chłopaka przystając ulice dalej od mojego domu.
— Jesteś pewna ? Mogę cię odprowadzić jeśli chcesz to żaden problem. — Odparł lekko zarumieniony ?
— Dam radę. — Kiwnęłam głową. — Jeszcze raz dziękuje za misia. Jest cudowny. — Przytuliłam chłopaka na pożegnanie.
— Drobiazg. — Podrapałam się nerwowo po karku. Stanęłam na palcach i musnęłam szybko chłopaka w policzek po czym rzuciłam się do biegu. Odwróciłam się jeszcze za siebie, aby spojrzeć na NamJoon'a stał w miejscu w ręka na policzku. Uśmiechnęłam się pod nosem i po chwili byłam już w domu.
— Dlaczego nie odbierasz telefonów ?! — Krzyknęła matka, a ja szybko schowałam pluszaka za plecami.
— Nie miałam czasu. — Wzruszyłam ramionami. — Byłam u SoMin. — Ruszyłam w stronę swojego pokoju.
— Wiesz, która jest godzina ?! — Wydarł się ojciec. — 22 !
— Każdemu się zdarza. — Zachichotałam pod nosem. Jeśli myślą, że zepsują mi humor są w błędzie... dziś jestem szczęśliwa do granic możliwości !

Stracone zachody miłości | Kim NamJoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz