Rozdział 11

270 18 3
                                    

- wiesz do czego służy telefon ?! - odrazu na wejściu wydarł się mój ojciec - dzwoniliśmy tyle razy, a ty nie raczyłaś odebrać ! - krzyknął.

- przepraszam musiałam mieć wyciszony - mruknęłam beznamiętnie - nic takiego się przecież nie stało - wzruszyłam ramionami.

- masz zakaz wychodzenia z domu ! - wtrąciła moja matka - odrazu po szkole wracasz do domu !

- mam prawie 19 lat ! Nie możecie mi wszystkiego zabraniać ! - spojrzałam na nich pretensjonalnie.

- nie mam pojęcia kiedy tak się zmieniłaś - mama pokręciła głową na boki - nie tak cię wychowałam

- najwyraźniej przejrzałam na oczy - prychnęłam - zabranianie mi wszystkiego ! Ludzie w moim wieku spotykają się ze znajomymi, spędzają razem czas ! A ja ?! Dlaczego traktujecie mnie w ten sposób ?! - powiedziałam na skraju płaczu.

- ale ty nie jesteś „inni". Rozejrzyj się dookoła ! Niczego ci nie brakuje ! Masz wszystko czego tylko chcesz ! Nowy telefon, ubrania, buty ! Czego ci jeszcze brakuje !? - tata szarpnął mnie za rękę - powinnaś być wdzięczna za to co dla ciebie robimy - syknął.

- nie wszystko kręci się wokół pieniędzy - mruknęłam zrezygnowana i wyszarpnęłam się z uścisku - nawet nie pamiętam kiedy ostatnio zapytaliście mnie co u mnie słuchać, czy wszystko w porządku. Widzicie tylko własny czubek nosa i nic poza tym się nie liczy; nawet ja - samotna łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją starłam i ruszyłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i opadłam bezwładnie na łóżko. Jak mogą być tak zaślepieni pieniędzmi, że nawet mnie nie dostrzegają ? Serio. Gdybym miała wybór.. wolałabym się nigdy nie urodzić, niż żyć w ten sposób jakim żyje teraz.

Pov. Namjoon

- odprowadziłeś ją ? - zapytał Jin jak tylko wszedłem do dormu.

- tak pod sam dom - usiadłem zmęczony na kanapie.

- powiem ci hyung, że jest całkiem sympatyczna - odezwał się J-Hope - nawet zachowywała się jakby nas nie znała - zaśmiał się.

- bo wcale nas nie znam - zachichotałam - kiedy na nią wpadłem nie wiedziała kim jestem - wyjaśniłem przypominając siebie tamtą sytuacje. Była taka przestraszona, że wylała na mnie kawę.

- serio ? - wtrącił Jimin - to nie możliwe - pokręcił głową na boki.

- mówiła, że nie ma czasu; ciagle tylko się uczy - westchnąłem.

- do jakiego liceum chodzi ? - zapytał Jungkook.

- do tego samego co ty kiedyś chodziłes

- czyli jest kimś ważnym - zastanowił się Taehyung.

- albo na bogatych starych - wtrącił Suga i spojrzał na mnie.

- w pewnym sensie tak - pokiwałem twierdząco głową.

- mniejsza już o jej status społeczny - powiedział Jin siadając na kanapie - przejmujecie się tym jakby było to coś ważnego. Liczy się to, że jest bardzo miła i dobrze wychowana - uśmiechnął się.

- wreszcie hyung sobie kogoś znalazł kto jest taki sam jak on - wszyscy wybuchnęli śmiechem na słowa Jungkook'a.

- myślałeś już o tym żeby powiedzieć managerowi ? - Hoseok spojrzał na mnie.

- jeszcze się nad tym nie zastanawiałem - powiedziałem nerwowo drapiąc się po karku. Co jak zabronią spotykać mi się z HyoRin ?

- myśle, że nie będzie miał nic przeciwko jak tylko ją pozna - dodał pocieszająco Taehyung..

Pov. HyoRin

Od samego rana są tylko same kłótnie. Nawet w niedziele nie dają mi spokoju. Ciągle tylko o ślubie. To, tamto i to. Zwariować można.

- jął to nie wybrałaś jeszcze sukienki ? - mama spojrzała na mnie jak na idiotę.

- po prostu nie czuje potrzeby żeby ją wybierać bo NIE WYJDĘ ZA NIEGO - powiedziałam zmęczona.

- czy ci się to podoba czy nie.. nie interesuje mnie twoje zdanie - wtrąciła tata popijając kawę - Jinyoung to najlepsza partia..

- powtarzasz się - przerwałam mu - może jak tak bardzo chcecie to sami weźcie z nim ślub ? - prychnęłam pod nosem.

- chyba za dużo sobie pozwalasz. Jak ty się do nas odnosisz ? - matka spojrzała na mnie nienawistnym wzrokiem - nie mam pojęcie czy to okres buntu, ale zachowuj się należycie przynosisz nam tylko wstyd - pokręciła głową na boki.

- wstyd ? - zmarszczyłam brwi i wstałam z kanapy - jedyną osobą jaką przynosi wstyd swojej rodzinie jest ten palant. Nie pochwalił się ? Upił się i chciał mnie wykorzystać - spojrzałam na nich, a tata otwierał już usta żeby cis powiedzieć - wiem co chcesz powiedzieć. Wymyślałam, bo nie chce tego ślubu. Nawet w takich sytuacja nie stoicie po mojej stronie. Ale to nic - wzruszyłam ramionami - przyzwyczaiłam się - mruknęłam pod nosem i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na parapecie i wpatrywałam się w widok za oknem. Czy uważałam, że mi uwierzą ? Nie, nawet nie przeszło mi to przez myśl. Nie powinnam się łudzić, że od tak zmienią zdanie.
Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Pospiesznie odblokowałam telefon i przeczytałam wiadomość.

Namjoon
Co słychać ?
Spotkamy się dzisiaj ?

HyoRin
Wiesz, ja trochę pokłóciłam się z rodzicami
Ale chętnie się z tobą spotkać, ale moglibyśmy tak o 24 ?

Namjoon
Nie ma problemu dostosuje się
Przyjść po ciebie ?

HyoRin
Gdybyś mógł

Namjoon
Jasne więc do zobaczenia !


Zbliżała się 24. Rodzice chyba już śpią; nie słychać żeby chodził jeszcze po domu. Normalnie zjadłam z nimi kolacje, więc chyba nic nie podejrzewają.

Założyłam czarny dres i tego kolory zwykłą czarną bluzę. Założyłam buty i jak najciszej to możliwe otworzyłam drzwi balkonowe i wyszłam na zewnątrz. Nagle dostałam powiadomienie

Namjoon
Właśnie przyszedłem
Gdzie jesteś ?

HyoRin
Em.. mógłbyś wejść na posesje ? Nie pytaj po prostu do zrób

Schowałam telefon do kieszeni i chwyciłam się metalowej poręczy balustrady.

- czemu nie wyjdziesz normalnie ? - nagle pojawił się Namjoon.

- wymykam się z domu - zachichotałam cicho i przełożyłam nogę.

- nie rób tego spadniesz - zaprotestował chłopak.

- nic mi nie będzie - uśmiechnęłam się lekko i przełożyłam drugą nogę odwracając się przodem do chłopaka. Kurczowo trzymałam się zimnej poręczy - złapiesz mnie ? - zapytałam nieśmiało spoglądając na chłopaka. Ten pokiwał twierdząco głową i podszedł bliżej rozkładając ramiona. Przełknęłam gule w gardle i puściłam się balustrady spadając w dół. Zamiast na ziemie wpadłam na NamJoon'a co poskutkowało, że sam się przewrócił, a ja leżałam na nim. Wpatrywałam się w jego hipnotyzujące oczy nie mogąc przestać, a może nie chciałam ? Otrząsnęłam się z zamyśleń i zamrugałam kilkukrotnie - nic ci się nie stało ? - zapytałam lekko przerażona.

- nie, wszystko w porządku - uśmiechnął się pocieszająco. Wstałam z chłopaka i pomogłam mu wstać - dlaczego wymykasz się z domu ? - zapytał szeptem.

- trochę pokłóciłam się z rodzicami - machnęłam ręką - nic ważnego - uśmiechnęłam się sztucznie, a chłopak pokiwał głową. Pomógł mi przejść przez ogrodzenie, a chwile później byliśmy już daleko od mojego domu...

Stracone zachody miłości | Kim NamJoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz