Rozdział 5

297 22 3
                                    

Spotkanie z NamJoon'em to najlepsze co mogło mnie spotkać. Jak się okazało mamy wiele wspólnych rzeczy; podobne charaktery. Jakby był moją bratnią duszą. To cudowne uczucie. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Tak też jest i tutaj.

— Poważnie ? Ja się czasami zastanawiam co oni mają w głowach. — SoMin westchnęła głęboko.

— I co mam teraz zrobić ? Jestem w kropce. — Powiedziałam zrozpaczona wychodząc z budynku szkoły.

— Spróbuj go zniechęcić do siebie. — Zaproponowała. — Może wtedy cię zostawi. — Zaśmiała się pod nosem.

— A jeśli nie ? Uwierz mi już tak robiłam, ale na niego nic nie działa ! Nawet odważył się grzebać w mojej szafie !

— No już jest szczyt wszystkiego ! — Tupnęła nogą zirytowana. — Bezczelny typ. — Burknęła. — Z choinki on się urwał. — Prychnęła pod nosem.

— Sama chciałabym to wiedzieć. — Wykrzywiłam usta w grymasie. Jak mam go do siebie zniechęcić ? Jakie to irytujące !

Będąc już w domu odrazu w salonie zauważyłam JinYoung'a rozmawiającego z moją matką.
— O już jesteś. — Powiedziała kiedy zobaczyła mnie w przejściu. — Zostaw torbę i przebierz się. — Rozkazała. Spojrzałam na chłopaka niechętnie i nie odzywając się słowem poszłam do siebie. Jeżeli myśli, że zaraz zejdę grubo się myli. Nie mam zamiaru się spieszyć. Odłożyłam mozolnie plecak i powędrowała odrazu na łóżko. Opadłam delikatnie na miękkie poduszki i myślałam o wczorajszym spotkaniu z NamJoon'em. Chciałbym to powtórzyć, ale od wczoraj się nie odzywa. Może jest zajęty ? Głupia, przecież jest idolem. Ma pewnie treningi. Może napisze do niego wieczorem ? Pewnie znajdzie czas żeby chwile popisać ? Może znowu się spotkamy ?

Po jakiś 30 minutach do mojego pokoju wszedł JinYoung.

— A ty jeszcze nie gotowa ? — Zdziwił się wchodząc w głąb pomieszczenia.

— Jestem zmęczona. — Mruknęłam odwracają się do niego plecami. Nagle poczułam jak materac się ugina.

— Twoja mama obiecała, że dzisiaj pójdziemy na kolacje. — Mruknął gładząc moja ramie. Wstałam jak poparzona i odsunęłam się od niego.

— Po pierwsze; nie dotykaj mnie, a po drugie; skoro ci obiecała to idź z nią. — Prychnęłam pod nosem.

— Nie ma opcji. — Wstał na równe nogi. — Mieliśmy iść na randkę. — Skrzyżował dłonie na klatce. — Szykuj się, nie zamierzam na ciebie czekać. — Powiedział i wyszedł poddenerwowany z mojego pokoju. Co za idiota ! Niechętnie, ale to bardzo niechętnie przebrałem się i założyłam jakąś najzwyklejszą sukienkę. Miętowa do kolan, która zakrywała wszystko co należało. Z długim rękawem. Założyłam białe trampki i zeszłam na dół. — Wreszcie. — Uśmiechnął się sztucznie, a ja przewróciłam oczami. — Więc my idziemy. — Uśmiechnął się do mojej matki i podszedł do mnie.

— Bawcie się dobrze. — Uśmiechnęła machając nam na pożegnanie. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu chłopaka. Wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Wydawał się ciekawszy niż rozmowa z JinYoung'iem.
— Dlaczego nic nie mówisz ? — Odezwał się nagle kładąc dłoń na moim udzie. Natychmiastowo strzepnęłam jego rękę i spojrzałam na niego z wyrzutem.

— Kolejny raz ci mówię żebyś mnie nie dotykał. — Westchnęłam.

— Rozluźnij się trochę. — Uśmiechnął się. — Przed nami cały wieczór. — Powiedział entuzjastycznie.

— Wolałabym zostać w domu. — Prychnęłam. — Mam maturę przed sobą powinnam się uczuć..

— Po co ci matura ? Przecież nie będziesz pracować..

— To ty tak myślisz, ja mam zupełnie inne plany. — Mruknęłam cicho.

— Dobrze zarabiam, mam wielki dom, drogi samochód i sporo pieniędzy. Czego chcieć więcej ? Mogę kupić ci wszystko czego byś tylko chciała, więc nie będziesz musiała pracować. — Uśmiechnął się.

— Może jest jednak ktoś lepszy od ciebie. — Wtrąciłam. — Na przykład taki hmm... G-Dragon.. ? Ostatnio o nim słyszałam. Bajecznie bogaty wiele, wiele pieniędzy i nieziemsko przystojny. — Uśmiechnęłam się chytrze. — Nie dorastasz mu nawet do pięt... koniec końców to za nim ugania się każda dziewczyna..

— Taki pedał jak on ? — Spojrzał na mnie z politowaniem prychając pod nosem.— Proszę cię tylko pedał ma kolczyki w uszach i farbowane włosy. Prawdziwy mężczyzna nie potrzebuje takich rzeczy.— Syknął zaciskając mocniej ręce na kierownicy. Pierwszy etap; zniechęcić do siebie tego palanta już za mną. Ale co dalej ?

Jak zwykle. Mogłam się spodziewać, że będzie chciał mi zaimponować zabierając do drogiej restauracji, a mi wystarczyło jak byłam z NamJoon'em w kafejce. Najzwyklejszej kafejce. Usiedliśmy przy stoliku i przeglądaliśmy menu.
— Proponuje, abyś wzięła sałatkę. — Powiedział spoglądając na mnie znad karty.

— Nie mam ochoty na sałatkę. Zjadłabym kurczaka. — Zastanowiłam się chwile patrząc w kartę.

— Jako kobieta powinnaś zdrowo się odżywiać. — Szepnął rozglądając się dookoła czy, aby napewno nikt tego nie usłyszał. — Dlatego sałatka będzie najlepsza..

— Jako nastolatka powinnam korzystać z młodości, a nie przejmować się błahostkami, a tym bardziej brać ślub. — Spojrzałam na niego, ale ten nie odezwał się, ani słowem.

— Ten jeden raz ci pozwolę. — Westchnął zrezygnowany.

— Nie potrzebuje twojego pozwolenia. — Uśmiechnęłam się dumnie.

— Zrobiłaś się bardziej zadziorna. — Uśmiechnął się dziwnie. — Lubię to..

Zjedliśmy tą nieszczęsną kolacje i mieliśmy wracać do domu kiedy plany się zmieniły.
— Co powiesz na lampkę wina ? — Zapytał kierując się w inną stronę niż mój dom.

— Nie pije. — Mruknęłam już zmęczona. — Jutro idę do szkoły, a poza tym nie jestem pełnoletnia, aby pić alkohol..

— Oj no nie daj się prosić. — Zachichotał. — Od jednej lampki wina nikomu nic się nie stało..

— Powiedziałam, że nie chce...

— Kiedy kobieta mówi „nie" ma na myśli „tak". — Uśmiechnął się i prawdopodobnie skierował się w stronę swojego domu. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. — Wysiadasz ? — Zapytał wychodząc z samochodu.

— Miałeś zawieść mnie do domu. — Jęknęłam niezadowolona.

— Nie gadaj tylko wyłaź. — Pociągnął mnie za ramie. Niechętnie weszłam do jego domu i rozejrzałam się dookoła. — I jak podoba się ? — Zapytał z cwanym uśmieszkiem.

— Zupełnie nie mój gust. — Usiadłam na kanapie poprawiając sukienkę. JinYoung nalał alkoholu do kieliszków i podał mi jeden. — Powiedziałam, że nie chce. — Odstawiłam kieliszek na stół. Ten jakby zupełnie mnie ignorując opróżnił zawartość swojego kieliszka i wypił kilka następnych. W ciągu zaledwie 20 minut nieźle się upił.

— Chodź.. pokaże ci coś. — Wstał i chwiejnym krokiem podszedł do mnie. Chwytając mnie mocno za nadgarstek pociągnął mnie za sobą po schodach na górę. Zaciągnął mnie do pokoju, a ja rozejrzałam się wokół. — Jak ci się podoba nasza sypialnia ?

— Powtórzę; nie mój gust, a po drugie żadna „nasza". — Prychnęłam i chciałam wyjść, ale popchnął mnie na łóżko.

— Może wypróbujemy łóżko ? Hmm... co ty na to ? — Zawisnął nade mną i spojrzał na mnie pijackim wzrokiem.

— Złaź ze mnie. — Próbowałam go zepchnąć, ale był zbyt silny. Zaczął nachalnie całować mnie po szyi i błądzić dłonią po moim ciele. Zdesperowana kopnęłam go między nogi, a tez zwinął się z bólu. Zeszłam z łóżka i wybiegłam z jego domu. Czy on chciał mnie wykorzystać ? Jak mógł to zrobić ? Łzy spływały po moich policzkach. Powolnym krokiem zwróciłam się w stronę domu. Koszmarny dzień, a raczej koszmarne życie..

Stracone zachody miłości | Kim NamJoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz