— Mówię ci to jakaś katastrofa. — Jęknęłam opierając się o ramie przyjaciółki; SoMin.
— Nie obraź się, ale cały czas zastanawiam się dlaczego twoi rodzice są, aż tak dziwni. — Zmarszczyła brwi. — Ślub ? Skąd oni to wymyślili. — Pokręciła głową na boki.
— A sam ten Jinyoung ? Jest.. jakiś dziwny. — Mruknęłam pod nosem.
— Dziwny ? W jakim sensie ?
— Dziewczyno on już myśli o dzieciach. — Powiedziałam, a dziewczyna stanęła jak wryta. — Co ja mam teraz zrobić ? — Powiedziałam płaczliwie.
— Może mu się odwidzi ? Jeszcze pół roku przed tobą.
— A jeśli mu się nie odwidzi ? Co wtedy zrobię ?
— Uciekniesz z przed ołtarza. — Zachichotała dziewczyna.
— Bardzo śmieszne. — Również się zaśmiałam.Reszta lekcji w szkole minęła dość mozolnie. Jeden sprawdzian i dwie klasówki; nie nowość od wymagających nauczycieli.
— Co robisz jutro po szkole ? — Zapytała SoMin kiedy opuszczałyśmy budynek szkoły.
— Jutro ? Napewno będą kazali mi się uczyć. — Westchnęłam smutno.
— Szkoda. — Posmutniała dziewczyna. — Myślałam nad jakimiś zakupami. — Spojrzała na mnie błagalnie.
— Co powiesz na zakupy online ? — Wykrzywiłam usta w grymasie.
— Też mogą być. — Uśmiechnęła się. Pożegnałam się z dziewczyną i ruszyłam w kierunku domu.— Co ty tu robisz ? — Zapytałam widząc jak Jinyoung zatrzymuje swój samochód zaraz obok mnie.
— Przyjechałem po ciebie. — Uśmiechnął się flirciarsko wysiadając z samochodu.
— Przejdę się. — Mruknęłam chcąc ruszyć dalej, ale dłoń chłopaka mnie zatrzymała.
— Co powiesz na randkę ? — Zapytał poprawiając kosmyk moich włosów za ucho.
— Niestety dzisiaj nie mogę, jutro mam bardzo ważny test. Musze się uczyć. — Odsunęłam się od chłopaka na kilka kroków.
— Skoro dzisiaj ci na pasuje, co powiesz na jutro ? — Zapytał z nadzieją.
— Jeszcze nie wiem. — Jęknęłam nie zadowolona.
— Podwiozę cię. — Powiedział chłopak i nim zdążyłam zareagować wsadził mnie do samochodu zapijając pasy, a sam usiadł na miejsce kierowcy.— Nie trzeba było; wolałam się przejść. — Westchnęłam opierając się o szybę samochodu. Nagle poczułam dłoń chłopaka na swoim udzie, która przesuwała się coraz to bardziej w górę. — Yy.. co ty robisz ? — Zapytałam speszona ściągając rękę chłopaka ze swojej nogi.
— Nie musimy czekać do ślubu. — Mruknął pod nosem oblizując wargę.
— Chyba sobie żartujesz. — Odsunęłam się od niego jak tylko mogłam. — Nie dotykaj mnie..
— Wyolbrzymiasz. — Zachichotał. — Ale skoro chcesz czekać do ślubu; no dobrze posłucham się przyszłej żony. — Uśmiechnął się promiennie, a mnie zbierało się na wymioty. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Pospiesznie wysiadłam z samochodu i kiedy chciałam wejść do środka chłopak chwycił mnie za rękę przyciągając do siebie. — Nie pożegnasz się z chłopakiem ? — Zrobił smutną minkę.
— Wiesz... ja spieszę się. — Próbowałam wyszarpnąć tekę z jego uścisku, ale na marne. Nagle poczułam usta chłopaka na swoich. Chwycił mnie w tali i przyciągając do siebie pogłębił pocałunek. Nienawidzę tego. Jak mogę robić coś dobrowolnie ? Nie kocham go i tego nie zmienię.
Nie oddałam pocałunku tylko odsunęłam od siebie chłopaka i bez słowa weszłam do domu.
— Pięknie razem wyglądacie. — Rozmarzyła się rodzicielka. — Już nie mogę doczekać się wesela. — Uśmiechnęła się miło.
— Jak mogę brać ślub z kimś kogo nie kocham ? — Prychnęłam przystając na schodach.
— Nie dramatyzuj. W tych czasach nie bierze się ślubu z miłości. — Machnęła ręką.
— Nie chce za niego wyjść. — Mruknęłam pod nosem mając nadzieje, że tego nie usłyszy.
— Jak to nie chcesz ?! — Wydarła się, a ja myślałam, że moje bębenki zaraz pękną. — Akurat ty nie masz tutaj nic do gadania !
— Mamo ! — Tupnęłam rozgniewany nogą.
— Ja i twój ojciec już postanowiliśmy. — Skrzyżowała ręce na piersiach. — Wyjdziesz za niego czy tego chcesz czy nie ! — Krzyknęła, a ja poczułam pieczenie na policzku. Spojrzałam załzawionymi oczami na rodzicielkę i pobiegłam do swojego pokoju. Trzaskając drzwiami zamknęłam je na klucz i opadłam na łóżko. Jak ona może ? Dlaczego chcą zmusisz mnie do tego ślubu ? Dlaczego mi to robią ? Dlaczego mnie krzywdzą ?
CZYTASZ
Stracone zachody miłości | Kim NamJoon
FanficNie zostawiaj mnie, uwierz.. zacznij biec, Bez końca jesteś moim biciem serca, Nieważne, jaki deszcz na mnie spadnie, Nieważne, jaka ciemność mnie wymaże Z pewnością cię uratuje Nie jesteś sama *W TRAKCIE KOREKTY*