22. Spotkanie po latach

2.1K 147 8
                                    

Nie wierzyłam w to, co się teraz działo. Po prostu w głowie mi się nie mieściło, że gdy tylko wyraziłam chęć zobaczenia tego nowego mieszkania, to Gabriel załatwi nam wizytę już następnego dnia.

- Nie dąsaj się tak - prychnął rozbawiony, podając mi kubek z parującą herbatą. Zgromiłam go wzrokiem, ale nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać.

    Wystarczy, że bez mojej zgody załatwił chłopakom nocowanie u dziadków, którym bardzo się podobało podwórko i byli zachwyceni pomysłem ojca. Szkoda, że tylko ja nie podzielałam ich entuzjazmu.

    Naprawdę nie mogłam mu tego wczoraj wybaczyć. Dlatego spał na kanapie, gdy ja zajęłam łóżko, chociaż bardzo długo marudził. Jednak miałam wrażenie, że robił to bardziej dla zasady niż z powodu tego, że aż tak bardzo chciał mnie przekonać do zmiany zdania.

    Wbrew pozorom, zachowywał się trochę tak, jakby było mu głupio. I dobrze. Miał ku temu cholernie dobry powód.

- Spodoba ci się - mruknął, posyłając mi piękny uśmiech. Zajął miejsce obok mnie na kanapie, popijając kawę. Teoretycznie za pół godziny mieliśmy wybrać się w jakieś nieznane mi miejsce w Londynie, w którym zdążył załatwić mieszkanie.

    Jednak pieniądze otwierają naprawdę wiele drzwi.

- Gdzie jedziemy? - uniosłam jedną brew, posyłając mu chłodne spojrzenie. Prychnął cicho pod nosem. - Tak, jestem ciekawa. Muszę wiedzieć, chociaż mniej więcej, jak daleko chłopaki będą mieć do szkoły, czy ja do pracy.

- Załatwiłem apartament w Southwark - mruknął, krzywiąc się. Lokalizacja nie była zła; w końcu to dzielnica tuż obok Lambeth. Jednak to nadal było w większości robione za moimi plecami. - Ma 4 sypialnie, z czego jedna jest z podwójnym łóżkiem. Nie jest tak przestrzenny jak ten, ale powinien spełnić nasze oczekiwania.

- Nasze oczekiwania... - mruknęłam sama do siebie i usłyszałam głośne westchnięcie. Posłałam mu sceptyczne spojrzenie, widząc jego zbolałą minę. - No co?

- Chociażbym nie wiem jak mocno będziesz się na mnie wściekać, to nie zmienię zdania odnośnie mieszkania - powiedział, przeczesując palcami włosy. Było w tym coś  na tyle seksownego, że nie mogłam oderwać od niego wzroku. - Nie musisz ze mną rozmawiać ani spać w jednym łóżku; najważniejsze jest to, abym wiedział, że jesteś bezpieczna w pokoju obok. A jeśli będę miał jakieś wątpliwości, to wystarczy, że wstanę z łóżka i cię znajdę.

    To było słodkie. Jakby od tego zaczął, kiedy mówił mi o całym tym pomyśle, to na pewno bym się dała przekonać bez problemu. Jednak już przeszliśmy przez dwie awantury i czułam w kościach, że na tym się nie skończy.

    A wystarczyło, żeby ujął swoje pobudki w innych słowach.

- Jasne - skrzywiłam się, słysząc swój głos pełny sarkazmu. Nie miało to zabrzmieć aż tak wrednie; chociaż też nie chciałam mu dawać zbyt wielkich nadziei na pogodzenie się w najbliższym czasie. Nienawidziłam jak ktoś w taki sposób chciał o mnie decydować.

- Powinniśmy się zbierać - mruknął urażony, wstając z kanapy. Wyciągnął dłoń po mój kubek, który podałam mu z lekkim ukłuciem w dołku. Niewielkie wyrzuty sumienia pojawiły się w moim umyśle, kiedy patrzyłam na niego. Zajmował się mną, a ja zachowywałam się jak obrażona księżniczka.

    Jeśli bym mu teraz odpuściła decydowanie o mnie i dzieciach za moimi plecami, pewnie powtórzyłoby się to po raz kolejny. A naprawdę chciałam, aby tylko ze mną rozmawiał.

- Jasne - poszłam w jego ślady i ruszyłam w stronę wyjścia, łapiąc po drodze niewielką, czarną torbę, której używałam na co dzień. Wrzuciłam do niej telefon, patrząc szybko, czy nikt nie dzwonił. Niestety, ale moje dzieci były widocznie zbyt zaabsorbowane nowym miejscem do zabawy, aby martwić się starą matką.

Ostatnia szansa - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz