17 lat temu
Młody chłopiec stanął w wejściu do szkoły, ściskając kurczowo podarty zeszyt. Nie miał pracy domowej, rodzice będą wściekli, a on nie mógł im powiedzieć, że nie chciał chodzić do szkoły. Bał się każdego dnia, kiedy przekraczał próg budynku, w którym miał spędzić następne parę godzin.
Przełknął ślinę, poprawiając nerwowo za dużą czerwoną bluzę, którą jego mama mu kazała dzisiaj założyć. Wiedział, że prawdopobnie usłyszy po raz kolejny niezbyt miłe słowa z ust innych dzieci, ale nie mógł tu wiecznie stać.
- Stój, przybłędo! - zacisnął zęby, nie pozwalając łzom wypłynąć z oczu, kiedy usłyszał krzyk. Nawet nie zdążył wejść do szkoły, a oni już tu byli. - Idź pod most, wyglądasz jak bezdomny!
Patrzył przerażony na trójkę starszych chłopaków, którzy szli w jego kierunku. Najniższy z nich miał dwanaście lat i wybrał sobie Gabriela na cel, po tym jak ten przez przypadek wpadł na niego pierwszego dnia. Nie umiał mu tego odpuścić.
- Pójdziesz się komuś poskarżyć, gówniarzu? - prychnął najwyższy, wykrzywiając usta w złośliwym uśmiechu. Zrobił krok do przodu, zmuszając zastraszonego chłopca do cofnięcia. Zaśmiał się z drwiną. - Biedny, mały szczur. Nie powinieneś się tutaj pokazywać, pokrako. A zeszyt zjadł ci pies, prawda?
- Przecież ich nie stać na psa - mruknął najniższy, wykrzywiając twarz. - Sami są jak bezpańskie kundle.
W trójkę podeszli do Gabriela, otaczając go praktycznie z każdej strony. Młody chłopak był na skraju wytrzymania, ledwo hamując łzy. Gdyby tylko im uległ, to byłoby jeszcze gorzej.
- A ty jak skunks, który tylko wszędzie rozsiewa smród, Jackson - rudowłosa dziewczyna z dwiema kitkami podeszła do nich, a zaraz za nią pojawiło się dwóch chłopaków z ostatniej klasy. Uniosła wyzywająco podbródek, chociaż była niższa od prześladowców. - Zostawcie go w spokoju.
- Bo co nam zrobisz, rudzielcu? - gniew błysnął w zielonych oczach, a chłopaki zza niej podeszli do trójki młodych prześladowców. Zgodnie się cofnęli, popychając po drodze Gabriela, który się przez to przewrócił. Zeszyt upadł wprost pod nogi nauczyciela, który pojawił się znikąd, patrząc surowo na całą sytuację.
Zmarszczył brwi, przyglądając się wszystkim dzieciakom po kolei, po czym odwrócił się do uczennicy w niemym pytaniu.
- Jackson, Tylor i Richardson prześladują tego chłopaka - powiedziała, stając dumnie. Nie znosiła tej trójki; kiedyś ją także próbowali zaczepiać, ale jej ojciec wszystko załatwił. - Zniszczyli mu zeszyt i kazali powiedzieć na lekcjach, że to wina psa.
Nauczyciel westchnął ciężko, patrząc na trójkę oskarżonych. Skinął głową w kierunku wejścia do budynku, nakazując piątce chłopaków iść do gabinetu dyrektora. Spojrzał się na leżącego chłopca, rzucając szybko, aby przyszedł do niego później, kiedy się uspokoi.
Kiedy dziewczynka została z Gabrielem sama, wyciągnęła do niego rękę z szerokim uśmiechem. Złapał ją niepewnie i pozwolił sobie pomóc, otrzepując niepewnie bluzę, którą miał narzuconą na podniszczony mundurek.
- Nie martw się, pan Evans się nimi zajmie i nie będą ci już robić krzywdy - schyliła się podając mu podniszczony zeszyt. - Mogę ci pożyczyć zeszyt. Mieszkasz obok mnie, więc w razie czego będę mogła go szybko odzyskać.
- Dlaczego mi pomagasz? - szepnął zaskoczony Gabriel, przyglądając się porcelanowej twarzy, okalanej rudymi włosami. Prosty, wyprasowany mundurek, ładny, niezniszczony plecak mówiły za nią, że pochodzi z lepiej sytuowanej rodziny niż on. A tacy jak ona rzadko pomagali.
CZYTASZ
Ostatnia szansa - ZAKOŃCZONE
RomanceOd ośmiu lat Elisabeth Brownstone walczyła z kłodami, jakie los rzucał jej pod nogi. Zdawała sobie sprawę, że życie samotnej matki nie było ani łatwe, ani proste, ale codziennie musiała sobie przypominać, o co walczyła. Jednak jeden dzień zmienił ws...