Wzięłam głęboki wdech, kiedy przystanęłam przed drzwiami do sklepu muzycznego. Pierwszy dzień w nowej pracy mógł zawsze skończyć się na dwa sposoby: albo zostanę na stanowisku albo od jutra już będę szukać kolejnej posady. Jednak chciałabym tutaj zostać; w miarę blisko do szkoły chłopaków, lepsze godziny pracy oraz wypłata wyższa niż najniższa krajowa.
— Dzień dobry — powiedziałam w miarę wesoło, wchodząc do pomieszczenia, w którym panował przyjemny półmrok. Uśmiechnęłam się do swojego szefa, po czym ruszyłam za nim, gdy wskazał mi to gestem.
— Witamy, witamy — mruknął, prowadząc mnie na zaplecze. Ono było już lepiej oświetlone oraz dużo mniejsze od samej części handlowej. Jednak wystarczająco duże, aby zmieścić blat ze zlewem, na którym stał elektryczny czajnik, wiszącą szafkę oraz wieszak i mały stoliczek z krzesłem w rogu pomieszczenia. Derek wskazał dłonią drzwi, które znajdowały się po drugiej stronie zaplecza. — Tam jest toaleta, a tutaj taki mały pokój socjalny. W razie potrzeby sobie z niego korzystaj. Kawa czy herbata znajdują się w tej szafce... tak samo cukier, ale to sama zobaczysz.
— Jasne — odpowiedziałam, odkładając parasolkę i kurtkę na wieszak. Poprawiłam kucyk, w który miałam związane włosy i wyszłam z pomieszczenia wprost do sklepu, w którym już znajdował się Derek.
— Kasę umiesz obsługiwać...? — Niby zdanie twierdzące, ale od razu potwierdziłam jego słowa kiwnięciem głowy. — No to nie będzie problemu. W razie jakiejś nagłej sytuacji dzwoń do mnie, telefon służbowy jest w szufladzie w biurku. Czy coś jeszcze... Kody są na każdym produkcie, więc tylko musisz skanować. Pod koniec twojej zmiany przyjadę, ale proszę o uprzątnięcie sklepu.
— Okej. — Uścisnęłam mu dłoń, którą wyciągnął w moim kierunku.
— Powodzenia — zaśmiał się, a ja skinęłam głową z lekkim uśmiechem. Teraz tylko musiałam przeżyć do godziny szesnastej.
Myślałam... w sumie nawet zakładałam, że nie będzie ruchu. Widocznie na rozmowie kwalifikacyjnej trafiłam na moment, w którym sklep opustoszał. A teraz? Tuż po otwarciu weszła grupa nastolatków szukająca najnowszej płyty Walking on Cars. Nie patrzyłam na zegarek; cały czas był w miarę duży ruch, który wprowadził mnie w stan zdumienia.
Czego ci ludzie szukali w sklepie muzycznym, gdy wszystko było dostępne w internecie? Byłam pewna, że należałam do nielicznej grupy dinozaurów, które wolały się rozkoszować muzyką graną z płyty, a nie ze słuchawek telefonu, ale pozytywnie się zaskoczyłam, na całe szczęście.
W taki przyjemny nastrój mogłabym być wprowadzana codziennie.
— Dzień dobry, Elisabeth. — Jessica uśmiechnęła się szeroko, wchodząc do sklepu i rozglądając się z ciekawością. Kiwnęłam jej głową i, korzystając z jej obecności, wpadłam szybko na zaplecze, aby napić się łyka już zimnej herbaty. — Wiesz, że wywołaliście niemałe zamieszanie w kawiarnii?
— Nie mam pojęcia, o czym mówisz — parsknęłam, stając przy blacie i opierając się o niego biodrem. Posłała mi pobłażliwy uśmiech, ale z kolejnym komentarzem powstrzymała się, aż do wyjścia kolejnego klienta. — Też cię dobrze widzieć.
— Nie zmieniaj mi tutaj tematu, moja droga — zaśmiała się i pogroziła mi palcem. Uśmiechnęłam się szeroko. — W końcu to nie ja zostałam zaproszona na kawę przez znanego na całym świecie wokalistę! Gabriel Graham, serio? I ty się bałaś od niego wziąć alimentów?!
— Boję się, że mi ich zabierze. — Spojrzałam na nią uważnie, gdy podparła ręce na biodrach, marszcząc przy tym brwi. Westchnęłam, widząc ponaglający ruch Jessici. — Co mam ci jeszcze powiedzieć? Napatoczył się przez przypadek, broniąc chłopaków przed wyrzuceniem ze szkoły.
CZYTASZ
Ostatnia szansa - ZAKOŃCZONE
RomanceOd ośmiu lat Elisabeth Brownstone walczyła z kłodami, jakie los rzucał jej pod nogi. Zdawała sobie sprawę, że życie samotnej matki nie było ani łatwe, ani proste, ale codziennie musiała sobie przypominać, o co walczyła. Jednak jeden dzień zmienił ws...