Poczułam od razu, kiedy się zaczęło. Cała złość momentalnie wyparowała, pozostawiając po sobie stres i niedowierzanie. Chyba wczoraj byłam na tyle przytomna, aby spakować wszystko?
Ktoś mnie tam na górze serio nie lubił.
- Gabriel, otwórz te cholerne drzwi! - warknęłam, uderzając w drewnianą powierzchnię dłonią. Nie chciałam tam wparować bez uprzedzenia, ale nie miał dużo czasu, aby się decydować. Musiałam tam być natychmiast.
- Co... - stanął w wejściu, ale nie dokończył pytania, bo przepchnęłam się obok niego. Dopadłam swoją torebkę, przeszukując szybko jej zawartość i modląc się w duchu, aby znaleźć cokolwiek. Potem mogłam zrobić zakupy, ale teraz...
Kamień spadł mi z serca, kiedy zauważyłam różową folię. Oczywiście, musiałam dostać okresu w momencie, w którym nie byłam u siebie w mieszkaniu. Nie mogło być za łatwo, przecież natura nie lubiła prostych sytuacji.
- Elisabeth? - odwróciłam się w stronę Gabriela i parsknęłam śmiechem, widząc jego skonfundowaną minę. Jeśli było to możliwe, to wyglądał po tym jak jeszcze bardziej zagubiony. - Dobrze się czujesz?
- Tak, muszę zająć pierwsza toaletę - powiedziałam, a jego wzrok przesunął się na moją dłoń, w której trzymałam opakowanie z podpaskami. Skinął głową, odsuwając się z przejścia, a ja pognałam do łazienki, po drodze łapiąc torbę podróżną.
Całe szczęście, że jeszcze nie zdążyłam się wypakować.
- Kurwa - syknęłam, spoglądając na siebie w lustrze. Na bawełnianych szortach zdążyła się już pojawić czerwona plama, przez którą westchnęłam żałośnie. Czy to naprawdę zawsze musiało być w takim momencie? Wtedy, kiedy było najmniej potrzebne?
Wściekła jak osa szybko się ogarnęłam, przebierając od razu piżamę na ciemne dżinsy i prostą białą bluzkę, którą wpuściłam w spodnie. Modliłam się cicho w duchu, aby przynajmniej odpuściły mi bóle.
Chociaż znając moje szczęście, ich tymczasowy brak mógł znaczyć tylko to, że pojawią się z podwojoną siłą.
Wyszłam powoli z łazienki, idąc w stronę sypialni, aby tylko zostawić torbę. Zmarszczyłam brwi, słysząc Gabriela, krzątającego się w kuchni. Poszłam tam i stanęłam w przejściu, patrząc się zaskoczona na blat wyspy.
- Drotaweryna i ibuprofen - mruknął Graham, stawiając obok dwóch tabletek szklankę z wodą. Oparł się o blat i posłał mi złośliwy uśmiech. - Przynajmniej wiem, dlaczego nie tak dawno byłaś taką jedzą.
- Odczep się - prychnęłam, łykając po kolei tabletki. Może to spowoduje, że ten pierwszy dzień będzie znośny. - Skąd wiedziałeś?
- Od zawsze umierałaś przez pierwsze dwa dni - mrugnął w moim kierunku, podczas gdy ja przytaknęłam. - Więc, kiedy tylko zauważyłem, to naszykowałem. Tak, jak kiedyś.
Przygryzłam wargę, patrząc na niego niepewnie. Parę lat temu rzeczywiście tak było, lecz teraz czułam się niekomfortowo, kiedy znów mi pomagał w taki sposób. Tak, jakby stało się coś złego, chociaż to tylko miesiączka.
- Jak ja ci się za to wszystko odwdzięczę? - pytanie wyrwało się ze mnie, zanim zdążyłam je dobrze przemyśleć. Gabriel uśmiechnął się lekko, ale zauważyłam także błysk triumfu w jego oczach. Nawet nie musiał otwierać ust, bo wiedziałam, co zaraz usłyszę.
- Zgódź się na moją propozycję mieszkania.
Prychnęłam pod nosem, wypijając do końca wodę. Spodziewałam się, że to usłyszę. Musiał wykorzystać sytuację, w której miał nade mną przewagę.
CZYTASZ
Ostatnia szansa - ZAKOŃCZONE
RomanceOd ośmiu lat Elisabeth Brownstone walczyła z kłodami, jakie los rzucał jej pod nogi. Zdawała sobie sprawę, że życie samotnej matki nie było ani łatwe, ani proste, ale codziennie musiała sobie przypominać, o co walczyła. Jednak jeden dzień zmienił ws...