Mam nadzieję, że się spodoba 🥰 dziękuję za odzew pod ostatnimi rozdziałami ❤️ i zapraszam do: Grupa czytelnicza - Maja Fraszek 😁
_______________Obserwowałam uważnie poczynania policjantów, którzy chyba w końcu zaczęli mnie traktować poważnie. Uwijali się jak mrówki, próbując zebrać jak największą liczbę śladów, które mógł zostawić ten psychopata.
- Jak się czujesz? - Gabriel podszedł do mnie, mrucząc cicho do mojego ucha. Skrzywiłam się, bo nie tak sobie wyobrażałam zakończenie tego wieczoru.
- A jak mam się czuć, Gabe? - spojrzałam na niego uważnie. Wyglądał na przejętego. Nie dziwiłam mu się; nie na co dzień widzi się zdemolowane mieszkanie. - Dobrze, że nas tutaj nie było. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co mogłoby się wtedy stać dzieciakom.
- Nie ma śladów włamania, na pierwszy rzut oka - powiedział Rob, zbliżając się do nas. Wbił w nas uważne spojrzenie, jakbyśmy byli w stanie wyjaśnić mu, jak do tego doszło. - Dzwonił jeszcze do ciebie, tak? Musi być wściekły. Cały czas się kręcicie obok siebie i pewnie chciał wyładować swoją frustrację.
Westchnęłam, przybliżając się do Gabriela. Musiałam się na kimś wesprzeć, bo stres i bezsilność wysysały ze mnie wszelkie siły.
- I co teraz? Macie na niego cokolwiek czy będziemy dalej żyć w niepewności, aż któremuś z moich dzieci stanie się krzywda? - nie chciałam zabrzmieć tak ostro, ale cała złość musiała znaleźć swoje ujście. Na szczęście, Rob nie wyglądał na urażonego, kiedy posłał mi uspokajający uśmiech.
- Robimy wszystko, co w naszej mocy - powiedział kojącym głosem, który jeszcze bardziej mnie rozjuszył. Zacisnęłam usta, aby nie skomentować niczego zbyt pochopnie i złośliwie. - Może uda się coś wyciągnąć z monitoringu. Jutro rano powinny być już wszystkie kasety zabezpieczone. My zaraz też kończymy, więc będziecie mogli jechać do domu.
Gabriel ścisnął lekko mój bok, jakby chcąc mnie powstrzymać przed dalszą dyskusją. Westchnęłam cicho pod nosem, widząc zbliżającą się policjantkę, która oznajmiła, że skończyli zbierać dowody. Cudownie.
- Trzymajcie się. Postaram się załatwić wam ochronę, zwłaszcza, że grożono także dzieciom - skinęłam głową, dziękując cicho. Może rzeczywiście Rob robił wszystko, co w jego mocy, a ja wybrzydzałam? Jednak nie mogłam znieść myśli, że coś by stało się bliźniakom, podczas gdy on mógłby zrobić coś więcej.
Po prostu nie mogłam do tego dopuścić.
- Chodź, pojedziemy do hotelu - mruknął Gabriel, ciągnąc mnie za sobą w stronę wyjścia. Dałam mu się poprowadzić jak bezwolna lalka. Tak bardzo nie miałam na nic siły. Jeśli ten koszmar będzie trwał dłużej, to nie wiem, czy dam radę wytrzymać go psychicznie. Chciałam tylko, aby dzieci były bezpieczne. - Jeśli potrzebujesz to płacz, skarbie. Zamówię nam jakąś kolację.
- A ubrania? - spojrzałam na niego lekko zamroczonym wzrokiem, ale nawet w obecnym stanie zauważyłam u niego zmieszanie. Podrapał się po karku, unikając mojego wzroku.
- Spakowałem cię na noc. Mam nadzieję, że nie jesteś o to zła - mruknął niepewnie, na co parsknęłam cichym śmiechem.
O tak, odwracanie mojej uwagi od zdemolowanego mieszkania szło mu naprawdę świetnie.
- Czy odpowiada pani... spaghetti bolognese? - zapytał się, próbując akcentować po włosku nazwę dania, co kompletnie mu nie wyszło. Uderzyłam go lekko w ramię, przez co skrzywił się teatralnie, prychając pod nosem. - Okej. Sam wybiorę.
Z lekkim uśmiechem na ustach wsiadłam z powrotem do jego auta, obserwując jak dzwonił do restauracji, zamówić nam jedzenie. W myślach dziękowałam mu za to, że przynajmniej on nie dał się ponieść emocjom i podszedł do tego wszystkiego na chłodno i z rozsądkiem.
CZYTASZ
Ostatnia szansa - ZAKOŃCZONE
RomanceOd ośmiu lat Elisabeth Brownstone walczyła z kłodami, jakie los rzucał jej pod nogi. Zdawała sobie sprawę, że życie samotnej matki nie było ani łatwe, ani proste, ale codziennie musiała sobie przypominać, o co walczyła. Jednak jeden dzień zmienił ws...