14. Zazdrość

2.4K 125 4
                                    

Szłam spokojnie po wysypanej żwirem drodze w parku, obserwując biegnących przed nami chłopaków. W głowie cały czas mi się tłukło pytanie, czy zamieszkamy razem z Gabrielem.

Na szczęście, już im trochę przeszło, bo bardzo szybko zapomnieli o tym, o co mnie zapytali. Szkoda, że tylko mnie teraz to męczyło.

- Chyba nie przyjęli tego źle, co? - zapytał Gabe, pochłaniając końcówkę hot-doga. Posłałam mu krzywe spojrzenie i wydęłam usta. Czy tylko ja tak poważnie do tego podchodziłam? Skrzywił się, przełykając. - No co?

- Nic - syknęłam, zakładając ramiona na piersi. Wszystko się zmieni, a ja nie byłam na to przygotowana. Ba, nawet nie przewidywałam takiego rozwoju wypadków jakiś czas temu! Odchyliłam głowę, gdy poczułam szarpnięcie za luźnego kucyka, którego uczesałam przed wyjściem z domu.

- Nie zachowuj się tak - Gabriel zmrużył oczy, puszczając moje włosy. Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie, aż odbiłam się od jego boku. Parsknęłam cicho, nie mogąc uwierzyć w to, co zrobił. - No widzisz? Od razu się uśmiechasz!

- Nie pozwalaj sobie, Graham - warknęłam, ale nie odsunęłam się od niego. Łypnęłam tylko groźnym wzrokiem w jego kierunku, jednak uśmiechnął się kpiąco. Nie miałam ochoty się kłócić w momencie, gdy nie byłam pewna tego, co mu się uroiło pod tą rozwichrzoną czupryną. - Trzeba powiedzieć twoim rodzicom i porozmawiać z chłopakami. Muszą wiedzieć, jak się zachowywać w twoim towarzystwie, kiedy będziesz prowadził zajęcia w szkole. A, i jeszcze trzeba uprzedzić nauczycieli, aby nie było niepotrzebnych niedopowiedzeń.

- I ty tak w chwilę wymyśliłaś tyle problemów? - uniósł jedną brew, spoglądając na mnie z rozbawieniem. Wzruszyłam ramiona w odpowiedzi i z powrotem wbiłam wzrok w chłopaków. Problemów? To nie były pierwsze lepsze kłopoty, tylko odwrócone życie o sto osiemdziesiąt stopni! - Z moimi rodzicami może być problem. Matka zabije albo mnie, albo ciebie.

- Czemu? - posłałam mu zaskoczone spojrzenie, ale w głębi ducha zdawałam sobie sprawę z rozczarowania, jakie poczuje pani Graham. Rozmawiała z nim oraz ze mną i nikt jej nic nie powiedział, a nawet nie zająknął się jednym słowem. A Gabriel pewnie codziennie do nich dzwonił, więc to mogło się okazać najgorszym ciosem.

- Bo moja matka do tej pory nie wybaczyła mi tego, że przestałaś się odzywać - przyciągnął mnie jeszcze bliżej, ściskając mocniej. Parsknęłam cicho pod nosem. - Myślałem, że zacznie rzucać w moją stronę talerzami, kiedy powiedziałem jej po roku, że się źle zachowałem w stosunku do ciebie. Spodziewała się tego, że to ja coś zrobiłem.

- Po czym to wywnioskowała? - zmrużył oczy i uśmiechnął się smutno do wspomnień. Myślałam, że porzuci temat, ale wziął drżący oddech i posłał w moją stronę wymuszony uśmiech.

- Naprawdę chcesz wiedzieć? Nic ci nie przychodzi na myśl? - mruknął, zaciskając zęby. Zmrużyłam oczy, przyglądając mu się. Odkąd się znaliśmy, to tylko parę razy się tak zachowywał i to w naprawdę niekomfortowych dla niego sytuacjach. Westchnął. - Jak ja bym był na ciebie wściekły, to pewnie byś stała pod moimi drzwiami dzień w dzień, aby pogadać. A ja? W momencie, w którym dowiedziałem się, że twoi rodzice nie żyją nie pobiegłem od razu, aby zobaczyć jak się czujesz. Było mi wstyd i uznałem, że pewnie nie chcesz na mnie patrzeć. To był ostateczny dowód na to, że to ja coś zawaliłem.

Zmarszczyłam brwi, nie komentując jego wypowiedzi. W sumie, to miał rację. W normalnych przypadkach naszych kłótni, któreś z nas zawsze starało się wyjaśnić całą sytuację. A wtedy? Wszystko w jednym momencie się zawaliło i nawet nie myślałam o tym w taki sposób.

Na pewno nie chciałam go wtedy widzieć. Mogłabym mu zrobić krzywdę, ale chyba nie miałam na to siły. Ciąża, planowanie pogrzebu... To mnie przygniotło tak bardzo, że Gabriel zszedł na dalszy plan. Może jakby przyszedł, to nawet bym się z nim nie kłóciła? Tylko przyjęłabym go jako swojego dawnego przyjaciela, zapominając na chwilę o tym, co powiedział mi w swojej nowej szkole.

Ostatnia szansa - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz