Patrzyłam się z niedowierzeniem w miejsce, w którym siedziała moja przyjaciółka. Jednak po chwili zwróciłam uwagę na jej towarzysza, bruneta o miłych rysach twarzy, wpatrującego się z niezrozumieniem w twarz Jessici.
Nawet mu się nie dziwiłam, że nie krył zaskoczenia jej zachowaniem.
Była na randce i mi o tym nie wspomniała! No to teraz obydwie nawarzyłyśmy sobie piwa i pewnie nie skończy się to na jednej pogadance przy winie.
— Znasz ją? — Ciche pytanie na powrót skierowało całą moją uwagę na Gabriela. Posłałam mu krzywy uśmiech, lekko potakując. Wpatrywał się we mnie z ciekawością, unosząc brwi. — A coś więcej?
— A podoba ci się? Lojalnie uprzedzam, że nie pozwolę ci się do niej zbliżyć — powiedziałam, opierając się wygodnie na krześle. Skrzywił się nieznacznie na te słowa, ale w żaden sposób nie skomentował mojego zapewnienia. — To Jess, moja najbliższa przyjaciółka.
— Nie o to chodzi. Jestem po prostu ciekaw, kto to dla ciebie jest, bo wpatruje się we mnie conajmniej morderczo — zaśmiał się bez wesołości, również pozwalając sobie na odprężenie. Pomysł na poduszki w oparciu krzeseł w kawiarni to był strzał w dziesiątkę. Westchnął głęboko, posyłając niepewne spojrzenie w kierunku blondynki. — Trochę straszy.
— Czemu? — zapytałam, czując lekkie oburzenie.
To Jessica była zawsze tą, która przyciągała wzrok mężczyzn, a nie ich odpychała. Jeśli jednak to jej się przestraszył, to co musiał pomyśleć o mnie?
Przynajmniej wiem, dlaczego miał takie przerażenie w oczach w gabinecie dyrektorki chłopaków.
— Czekolada z winem oraz wiśniami dla mojej ulubionej rudej klientki — powiedział śpiewnie Carl, stając koło naszego stolika i wręczając mi napój. Uśmiechnęłam się do niego i cicho podziękowałam, a potem podał kawę wiedeńską Gabrielowi. Zmrużyłam oczy, patrząc na ilośc bitej śmietany na cieście, które również zostało mi przyniesione. Jabłecznik na ciepło z chmurką śmietanki oraz lodami waniliowymi. — Mam nadzieję, że będzie wam smakować, moi drodzy. Idę do reszty klientów i później jeszcze do was zajrzę.
— Dziękujemy, Carl — powiedziałam ponownie, biorąc kęs ciasta, które zasługiwało na największą nagrodę. Wręcz rozpływało się w ustach, a ja mruknęłam z zadowolenia.
— Chłopaki też tak lubią ciasta jak ty? — Spojrzałam się z zaskoczeniem na szatyna, który sączył powoli swoją kawę. Nie spuszczał ze mnie wzroku, co spowodowało, że już po paru sekundach poczułam się niezręcznie. Przełknęłam ślinę i trochę się poprawiłam na krześle, co poskutkowało lekkim uniesieniem kącików ust Gabriela. — Nie denerwuj się tak.
— Łatwo ci mówić. — Posłałam mu sztuczny uśmiech, powracając do jedzenia ciasta. Carl podał mi kawałek nieba, bo to było zbyt pyszne, aby nazywać się szarlotką. — Vince i Tom... kochają ciasta, ale tylko niektóre. Bardzo lubią tiramisu, ale orzechowca nie ruszą. Jabłecznik mogliby jeść godzinami, a marchewkowe raz na jakiś czas. Najlepiej ich posłuchać, co by chcieli.
— Dobrze wiedzieć. — Upił łyk kawy, po czym cicho odchrząknął. Z powrotem na niego spojrzałam. — Chcę się z nimi widywać. Jak najczęściej, od razu cię uprzedzam. Chciałbym też im jak najszybciej powiedzieć prawdę.
Zbladłam. Tak, to była jedyna rzecz, którą mogła potwierdzić z całkowitą pewnością. Wiedziałam od samego początku, że nie powinnam wykazać najmniejszej krzty zaufania w stosunku do jego osoby. Po raz kolejny wbił mi sztylet w serce i przekręcił, a w moich oczach ukazały się mimowolnie łzy.
— Obiecałeś, że ich mi nie zabierzesz — mruknęłam, próbując przełknąć ogromną gulę w gardle. Wbiłam wzrok w dłonie, które splotłam na stole. Odeszła mi cała ochota na ciasto i gorącą czekoladę.
CZYTASZ
Ostatnia szansa - ZAKOŃCZONE
RomanceOd ośmiu lat Elisabeth Brownstone walczyła z kłodami, jakie los rzucał jej pod nogi. Zdawała sobie sprawę, że życie samotnej matki nie było ani łatwe, ani proste, ale codziennie musiała sobie przypominać, o co walczyła. Jednak jeden dzień zmienił ws...