2

2.3K 165 115
                                    

San wydmuchał z dna płuc ciężki dym, który podrażnił jego gardło. Uśmiechnął się podczas tej czynności, patrząc jak szare kłęby unoszą się nad jego ustami.
Tak naprawdę rzadko palił, był sportowcem. Nie mógł pozwolić sobie na jakiekolwiek niszczenie płuc. Czasem po prostu musiał się odstresować, zawsze znalazła się gdzieś zapasowa paczka. Podał papierosa koledze, który zrobił to samo.

- Od razu mi lepiej- odetchnął z ulgą.

- Serio było aż tak źle?

- Wiesz- odchrząknął i złapał za butelkę wiśniowego piwa.- Jeszcze mógłbym przeżyć jego przedziwne zachowanie, gdyby nie fakt, że traktował mnie jak jakiegoś śmiecia.

- Poważnie?

- Ciężko uwierzyć, co nie? Powiedział "idź pożerać twarze wszystkich anorektyczek."

- Min wcale nie jest taka chuda.

- Dokładnie- przytaknął.

- Zamierzasz coś z tym zrobić?

- Nie bardzo. Jeśli zrezygnuję, pożegnam się z finałem. Nie mogę wam tego zrobić. Zresztą na tym meczu będzie masę trenerów uniwersyteckich, nieobecność może kosztować mnie stypendium.

Yunho zaczesał do tyłu jasne włosy i zgasił papierosa o kryształową popielniczkę.

- Kiedy wy w ogóle znajdujecie czas na jakąkolwiek naukę? Dlaczego tylko ja mam takie słabe oceny, hm?

- Nikt nie poświęca tyle czasu na treningi ile ty San. Nie dziwią mnie szczerze twoje oceny.

- Boże, za co- schował twarz w dłoniach próbując jakoś wyrazić swoje niezadowolenie.

W pokoju było już ciemno, San został u przyjaciela nieco dłużej niż planował na początku. Przy suficie paliły się ledowe lampki w przyjemnym, fioletowym odcieniu, przez co wydychany dym wydawał się jeszcze bardziej spektakularny. 

- San- szturchnął go łokciem.- Chcesz zapalić?

- Przecież już paliłem, daj spokój. Za dużo na raz, nie mogę się za bardzo zadymić.

- Nie o tym mówiłem- uśmiechnął się zadziornie wyjmując z kieszeni starannie zawiniętą bibułkę.

- Jest środek tygodnia.

- Kto by się tym przejmował.

I miał rację. Na pewno nie San.

*

Dni mijał tak Sanowi niemal niespostrzeżenie. Ciągle obracał się w takim towarzystwie. Jedynie brak treningów tak bardzo go bolał, ale wierzył w powrót do drużyny. Szedł właśnie na jedną z lekcji kiedy coś zwróciło jego uwagę.

- San!

Usłyszał za sobą na korytarzu czyjeś wołanie, ale nawet nie martwił się odwracaniem. Udał, że nic nie słyszy idąc dalej.

- San, szukałam cię- ktoś położył mu dłoń na ramieniu, przez co musiał się zatrzymać.

Stała za nim jedna z dziewczyn, którą widział na imprezie. Być może nawet to ta, z którą potem spędził trochę czasu sam na sam. Nie był do końca pewny.

- Mnie? Słuchaj...

-  Yeji.

- Właśnie. Yeji. To była tylko jedna noc, ja nawet nie do końca pamiętam co wtedy się działo. Nic nie obiecywałem i nie obiecam.

FOOLS ¤ woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz