30

1.7K 136 199
                                    

Wooyoung całował Rose.

Wooyoung całował Rose.

Wooyoung całował Rose.

Nie, to było absolutnie niepoprawne. Niemożliwe i złe od samego początku. Nawet brzmiało nierealnie!

Dlaczego nie całował jego?

To pierwsze co pojawiło się w jego głowie. Wooyoung był przecież niewinny i za grzeczny na coś takiego. Należał tylko do Sana, to on odebrał mu pierwszy pocałunek i on nad nim włada. Więc on może decydować kiedy nastanie kolejny!

Dość San, przestań. Przecież jasno zasygnalizował już, że nie chce go w taki sposób. Dał mu do zrozumienia, że nie należą i nigdy nie będą do siebie należeć.

Więc dlaczego to tak bolało?

Widok tego chłopca całującego inne usta niż te jego sprawiał, że robiło mu się niedobrze. Nie mógł w końcu nic z tym zrobić. Podejdzie i odepchnie dziewczynę od niego? To bez sensu. Od początku czuł, że ma ona do jego chłopca jakiś interes, ale nigdy przenigdy nie sądził, że Wooyoung to wykorzysta!
W osłupieniu mógł jedynie patrzeć jak zlizuje z jej ust własną ślinę.

Oszołomiony ruszył do przodu łapiąc blondyna za koszulę na karku. Odepchnął go od dziewczyny wbijając w niego wściekły wzrok.

- Ty.

- Czego chcesz?

Zrozumiał, że każdy patrzy na jego furię kiedy było już za późno. Stał się centrum całego zajścia. Był tylko jeden problem, nikt nie wiedział jaki jest prawdziwy powód tego uniesienia.

- Jak możesz?!

- Jak mogę co? Nie jesteście razem, więc o co ci chodzi?

- Wiesz o co.

- Nie wiem Choi San. Nie mam zielonego pojęcia, bo namieszałeś tak bardzo, że nie mam nawet siły o tym myśleć!

Musiał uważać na słowa. Jeśli powie zbyt wiele wszystko wyjdzie na jaw. I każdy w szkole dowie się, że chodzi o Wooyounga. Nie o Rose.
Dziewczyna stała teraz przy ścianie próbując nie zwrócić na siebie uwagę. Myślała zapewne, że dwóch chłopców zacznie się o nią bić. W jak wielkim błędzie była...

- Porozmawiajmy.

- Nie.

Zamarł słysząc pierwszy raz jakikolwiek sprzeciw w tym kontekście.

- Słucham?

- Nie. Mam dosyć. Ja i moja dziewczyna Rose idziemy dzisiaj na randkę więc zostaw nas w spokoju. Masz masę innych dziewczyn, które chętnie z tobą zostaną. Zajmij się nimi, nie mną.

Choć nic nie było dosłowne, to San dobrze  umiał wyczuć aluzję do ich relacji w tych słowach. Był wściekły do granic możliwości, targały nim emocje i miał ochotę wszystkich zabić na miejscu, w tym publikę bo przez nich nie mógł mówić tego co naprawdę miał na myśli.

Ale nie mógł.

Nienawidził Rose. Nienawidził Wooyounga, bo odważył się zrobić coś takiego. Nienawidził wszystkich ludzi na nich patrzących, ale przede wszystkim siebie, za to, że to wszystko naprawdę go bolało.

Dlaczego? Może naprawdę coś do niego czuł? Może jego matka miała rację mówiąc, że powinien wybrać mądrze. A mądrze oznaczałoby w tym kontekście wybrać chłopca.

Ale jak to brzmi? San nie jestem gejem. To niemożliwe, spał z tyloma dziewczynami, że nagła zmiana orientacji byłaby chyba trzęsieniem ziemi. Więc dlaczego był zazdrosny? Pobiegł prosto do toalety blokując za sobą drzwi. Chciał pobyć sam. Nachylił się nad umywalką i obmył twarz zimną wodą. Przetarł dokładnie oczy i spojrzał na własne odbicie. Wyglądał iście żałośnie. Jego włosy znowu urosły, a on nie odwiedził nawet fryzjera.  Czerwone pasemka prawie całkowicie się zmyły, teraz nie potrafił jednoznacznie określić swojej fryzury. Westchnął żałośnie myśląc o tym jak wszystko w jego życiu potoczyło się w złym kierunku.

Wooyoung i Rose. Czy to w ogóle możliwe żeby byli razem? Kiedy to w ogóle się stało? Faktycznie dziewczyna miała coś do niego już od samego początku, ale San ją znał. Wiedział, że jest wierna jak wiosenny wiatr. Jeśli Wooyoung naprawdę się w to angażował, to ona złamie mu serce.
Ale o czym on w ogóle myśli! Jakie angażował? To niemożliwe, Wooyoung i ta dziewczyna? Razem?

Położył jeszcze mokrą dłoń na karku czując jak kropelki wody spływają po jego plecach powodując dreszcze.

Jeśli Jung Wooyoung tak chce się bawić, to San odpowie na atak.

*

- Jesteś pewny, że to dobry pomysł?

- Tak.

- Zawsze mówiłeś, że źle czujesz się w naturalnym kolorze- Yunho stał nad przyjacielem trzymając w dłoni farbę do włosów.

San nagle zadzwonił do niego, że potrzebuje pomocy, więc od razu się zgodził.

- To co mam teraz wcale nie wygląda lepiej. Nakładaj.

- Jak chcesz- przytaknął i farba spoczęła na jego włosach.

Nie było już odwrotu.

Chciał pozbyć się brzydkich przebarwień, ale zaczynał rozumieć z czasem, że tak naprawdę musiał pozbyć się wspomnień. Miał teraz inny plan do zrealizowania.

- San, powinieneś wyjść z domu. Wszyscy mają już dość twojego zachowania.

- Tak, wiem. Nie bardzo mam po prostu ochotę gdzieś wychodzić.

- Słuchaj- zaczął żywym tonem wyciskając z tubki więcej farby wprost na jego włosy.- W sobotę jest wielka impreza u Seonghwy. Będę ja i reszta chłopaków. Dużo dziewczyn. Może to cię w końcu przekona.

Nie bardzo.

- Dziewczyn?- W jego głowie pojawił się pomysł.- A Rose?

- Nie jestem pewien, ale przyjaźni się z Jisoo, a ona pewno będzie. Więc pewnie tak.

San uśmiechnął się do swojego odbicia w lustrze.
Więc Wooyoung też tam będzie. Wraz ze swoją nową dziewczyną.

To zdanie brzmiało nierealnie w głowie Sana, ale skoro sam pierwszy zechciał wojny, to w porządku. San tak tego nie zostawi. Nie łatwo bowiem rezygnuje ze swoich celów i nienawidzi kiedy ktoś niszczy jego plany.

W międzyczasie Yunho ogłosił koniec swojej pracy i nakazał Sanowi zmycie pozostałej farby. Zadowolony zrobił wszystko po kolei zgodnie z opakowaniem i usiadł ponownie przed lustrem z wysuszonymi, czarnymi włosami, które delikatnie opadały na jego policzki. San cieszył się zawsze, że ma proste włosy. Nie musiał męczyć się z prostownicami, a jego fryzura zawsze była dobra, nawet po wstaniu rano z łóżka. Dzięki temu nie tracił czasu na układaniu jej.

Wszyscy zawsze mu tego zazdrościli. Nie dziwne, nie tylko o to byli zazdrośni. Miał pieniądze, pozycję kapitana drużyny szkolnej, miał też wszystkie dziewczyny jakie zechciał w szkole.

Nagle zatęsknił jednak za jasnymi lokami.

FOOLS ¤ woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz