San samotnie włóczył się po boisku próbując trafić do kosza. Wyszło mu za każdym razem, był bezbłędny. Myślał o tym ile mógłby osiągnąć, gdyby faktycznie zrobił te cholerne zadania tak jak chciał Wooyoung. Jeśli nie zagra w finale, nie może być pewny, że zostanie kapitanem na kolejny sezon. Szczególnie, że jego przyjaciół nie będzie już w szkole, na ich miejsce skompletowana zostanie nowa drużyna, San nie był pewny, czy w ogóle da sobie radę w takiej sytuacji.
Usiadł na środku rozgrzanego boiska i przetarł czoło mokre od potu. Pamiętał bardzo dobrze jak był tu z Wooyoungiem. Jak złapał go od tyłu za dłonie. Przypomniał sobie jak Wooyoung wtedy drżał, jak dziwnie się zachowywał. Teraz gdy znał prawdę i rozumiał, że te wszystkie gesty miały sens. Nawet kiedy go całował, wyglądało to jakby naprawdę go kochał i tak faktycznie było.
- San!
Skądś znał ten głos. Odwrócił się za siebie, by zobaczyć jak Yeosang wchodzi na boisko zamykając za sobą furtkę.
- Yeosang? Co ty tu robisz?
- Nie mów Seonghwie.
- Słucham?
Kang zaśmiał się nerwowo i podrapał po karku.
- Bardzo mu przywaliłem? Nie chciałem, żeby tak wyszło, ale boję się do niego zadzwonić.
- Przyszedłeś teraz dowalić mi? Przykro mi, ale nie potraktuję cię tak ulgowo jak on, więc radzę nie próbować.
- Nie chcę zrobić ci krzywdy!- Uniósł ręce do góry w geście poddania się.- Byłem wtedy w emocjach, chcę tylko pogadać. Słyszałem, że musieliście jechać do szpitala?
- Przestań się tak przejmować, sam mu to zrobiłeś. I tak, musieliśmy. Zszyli mu brew. Masz szczęście, że to nic poważniejszego bo za tydzień jest mecz.
- Wiem i przepraszam.
- Przeproś jego, nie mnie.
Yeosang zamyślił się, a potem usiadł na twardej powierzchni, co spowodowało, że San zrobił dokładnie to samo.
Patrzyli na siebie przez moment, atmosfera była bardzo nieprzyjemna, San nawet nie znał powodu pojawienia się tego chłopaka.- Zrobiłbym to, ale pewnie jest na mnie w opór zły. Kiedyś mieliśmy całkiem dobry kontakt, wiesz? Bardzo dobry. Seonghwa mi pomagał, zabierał do różnych miłych miejsc, zapraszał do siebie, byliśmy... bliżej niż ci się wydaje. I nikt o tym nie wiedział, nawet Wooyoung.
- Więc dlaczego mi to mówisz? Z tego co wiem to za sobą nie przepadamy.
- Daj mi skończyć proszę- spojrzał mu prosto w oczy i kontynuował.- Czułem się dla niego wyjątkowy i naprawdę myślałem, że... Nie wiem. To było głupie, ale myślałem, że może jednak znaczę dla niego więcej, wiesz? Ale potem trafił tutaj. Poznał was, zaczął być popularny, rozpoznawalny. W końcu grał w reprezentacji szkoły, prawda? Otaczały go piękne dziewczyny, piękniejsze niż... ja. I wtedy okazało się, że to dla niego ważniejsze. Wybrał po prostu swoją przyszłość i opinię ode mnie. Zrozumiałem i zaakceptowałem to dopiero po czasie, zresztą teraz widzę, że jest zadowolony z tego wyboru. Ale powiem ci jedno San, gdybym miał wybór wiedząc, że tak się to skończy to nigdy nie pozwoliłbym sobie dać taką nadzieję. Mówię ci to, bo Wooyoung jest w takiej samej sytuacji co ja wtedy. Kocham go jak brata, przeszedł w życiu znacznie więcej ode mnie i nigdy nie chciałbym, żeby czuł się podobnie do mnie. To dobry chłopak, ale nie radzi sobie z tego typu rzeczami.
San nigdy nie pomyślałby, że Seonghwa był w jego sytuacji. Tak naprawdę jeszcze kilka dni temu był pewny, że jest przeciwny takiemu zachowaniu! I nagle dowiaduje się, że robił identycznie...
- Ale ja już podjąłem decyzję. Chcę z nim... z nim być- wypowiedział to powoli, jakby te słowa miały go poparzyć.
- A czy jesteś gotowy na to, na co nie był Seonghwa? Wiesz co stało się z Hongjoongiem.
- Yeosang, nie pozwoliłbym pobić Woo, nigdy przenigdy do tego nie dopuszczę.
Kang uśmiechnął się pod nosem zauważając, że San pomyślał o jego przyjacielu, a nie o sobie w pierwszej kolejności.
- Skrzywdziłeś go. Wiem, bo też przez to przechodziłem i dobrze to pamiętam. Teraz zdążyłem się otrząsnąć, ale Wooyoung nie.
- Powiedział, że chce czasu.
- Nie będę wchodził między was i mówił co macie zrobić. Przyszedłem ci tylko to powiedzieć i oznajmić, że żałuję tego co zrobiłem Parkowi.
- On też żałuje. Nie wiedziałem co było między wami, ale był wtedy strasznie przygnębiony i mówił, że zasłużył.
- Myślisz, że powinienem go przeprosić?
- Myślę, że oboje powinniście to zrobić. Ale- podniósł ręce w dokładnie taki sam sposób co Yeosang wcześniej.- Ja nie wchodzę między was, pamiętaj.
- Tak, jasne.
Yeosang wstał szykując się do wyjścia i otrzepał się z ziemi. Chciał już się ulotnić, ale San go zatrzymał.
- Yeosang! Myślisz, że... Myślisz, że mnie zechce?
Kang uśmiechnął się smutno i popatrzył w puszyste chmury mknące po niebie.
- Nie wiem San. Chciałbym powiedzieć, że tak, ale nie mam pojęcia. Czekał wystarczająco długo.
- Ale wiedz, że naprawdę żałuję.
Yeosang odwrócił się ostatecznie wychodząc.
- Wiem.
*
Musiał ogłosić reszcie drużyny, że raczej nie doczekają się jego powrotu. Wiedział dokładnie kiedy kończą treningi, więc czekał już na nich w pustej szatni opierając się o chłodne szafki.
Czuł się naprawdę żałośnie, opanowywał go wstyd gdy myślał o całym przygotowanym przemówieniu. W końcu usłyszał dźwięk otwartych drzwi od strony hali sportowej i wszystkich swoich przyjaciół, którzy jednocześnie weszli do środka przepychając się radośnie.San wstał i przywitał ich wszystkich pokrzepiającym uśmiechem.
- San? Coś się stało?
- Słuchajcie... możecie usiąść? To dość ważne.
Wszyscy zdziwieni usiedli naprzeciwko swojego kapitana czekając na dalszą część przemówienia.
- Nie wiecie nawet jak bardzo mi wstyd mówiąc to, ale... Nie będę mógł zagrać z wami w finale. Ja... nie zaliczę semestru, nie zdążę oddać wszystkich zadań na czas. Naprawdę byłem wiary, że się uda, ale nie wyszło. I jest to tylko i wyłącznie moja wina- mówiąc to popatrzył na Seonghwę, który ledwo zauważalnie skinął głową akceptując to co powiedział.
- San-ah- Yunho wstał wyciągając do niego ręce.
Nie minęła sekunda kiedy zamknął go w szczelnym uścisku. Nigdy tak nie robili, wspierali się, ale nie w tak bliski sposób. Mimo wszystko oboje poczuli, że jest to całkiem przyjemne.
- Wooyoung wszystko mi powiedział- szepnął mu na ucho dyskretnie, a potem tylko mocniej go przytulił.
Po chwili wszyscy otaczali Sana silnymi ramionami. To pierwszy raz kiedy doszło do czegoś takiego między nimi i szczerze? Sanowi się podobało. Poczuł się lepiej.
- Strasznie jesteście spoceni- zaśmiał się przez łzy.
- To za to, że ty nie jesteś- Seonghwa otarł się o jego koszulkę jeszcze mocniej.- Spiorę ci za to tyłek Choi San.
CZYTASZ
FOOLS ¤ woosan
FanfictionPopularność, zazdrość i uwielbienie- to Choi San uważał za najważniejsze w swoim życiu. Mógł mieć każdego, grał w drużynie koszykarskiej, kleiły się do niego dziewczyny, a pieniędzy zazdrościli mu nawet niektórzy nauczyciele. Jedyne czego nie miał...