Wooyoung wiedząc co dzieje się na górze nie miał siły nawet wstać z kanapy w salonie gdzie zdołał się dowlec. Cała impreza działa się wokół niego, podczas kiedy on bez życia nie był w stanie nawet regularnie mrugać. Czuł jak oczy powoli mu wysychają i napełniają się łzami. Nie był jednak w stanie rozróżnić czy to od powietrza, czy smutku.
Nie poczuł nawet kiedy usiadł obok niego Yunho. Zorientował się dopiero kiedy włożył w jego dłoń butelkę piwa. Spojrzał badawczo na napój i skrzywił się na myśl o alkoholu.
- Co jest?
Bezgłośnie pokręcił głową i wzruszył ramionami.
- Ty i Rose? Słyszałem od Sana.
Przytaknął wciąż nic nie mówiąc. Wpatrywał się w pustą ścianę jakby znajdował się za szkłem.
- Wooyoung? Coś nie tak?
- San jest z Rose.
- Oh- uśmiech zszedł mu z ust.- Zrobiłby ci to?
- Najwyraźniej.
- Mogę pójść i go wyjaśnić jeśli chcesz, mogę...
- Daj spokój- przerwał mu unosząc dłoń.- Sama chciała.
- Racja. Taka już jest, jak inne cheerleaderki. Zasługujesz na kogoś lepszego i tyle.
- Yuno, nie chodzi o nią.
Uderzyła go brutalna rzeczywistość kiedy połączył ze sobą wszystkie fakty. Wooyoung po chwili ciszy obejrzał się w jego stronę patrząc mu prosto w oczy.
- Mówisz o tym, że...
- Kocham Sana- odpowiedział bez emocji jakby było to najbardziej oczywista rzeczą na świecie.- Cholernie kocham. Nie wyobrażam sobie bez niego życia.
- Ale wy...
- Tak, jestem chłopakiem. I co? Szczerze już wszystko mi jedno. San jest z Rose na piętrze, ja zostałem z niczym. Możesz to wszystkim rozpowiedzieć, wisi mi to. Znosiłem pobicia żeby się z nim widzieć, zniosę i teraz.
- Pobicia?
- Po prostu nieważne.
- Wooyoung, słuchaj... Nie popieram czegoś takiego, jasne? Ale to nie moja sprawa tylko twoja i Sana. Nie będę na to wpływać.
- Jak miło.
- Naprawdę. San traktował cię bardzo wyjątkowo. Nie jestem w stanie zagwarantować, czy odwzajemniał twoje uczucia w sposób w jaki byś chciał, ale na pewno czuł coś więcej.
- Na co mi ta wiedza?
- Może sprawi, że poczujesz się lepiej.
Wooyoung zaśmiał się żałośnie.
- To bez znaczenia. Po tym wszystkim co mi zrobił już mnie nie chce.
- Po wszystkim co?
- Nie chwalił się wam, co? San najpewniej nie zagra meczu i pożegna się ze stypendium. Wiem, bo dostałem maila od nauczyciela z resztą materiału, który musi przerobić. Myślą, że to moja wina, może faktycznie pozwoliłem mu na zbyt wiele, ale załatwił sobie taki los na własne życzenie.
- Nie rozumiem.
- Każdą lekcję, jaką ze mną odbywał poświęcał na coś innego- spojrzał mu prosto w oczy tak przenikliwym spojrzeniem, że Yunho zadrżał.
- Mówisz, że on z tobą...
- Nie, nie spaliśmy- pokręcił głową pozwalając żeby grzywka zasłoniła jego oczy i duże rumieńce.- Ale kilka razy prawie do tego doszło. Za to odebrał mi chyba wszystko co mógł poza tą jedną rzeczą. Tylko czy nazwałbym to wyjątkowym traktowaniem? Robi tak każdej napotkanej dziewczynie. Jak nie wierzysz to idź na górę, może akurat zobaczysz jak rozbiera Rose.
- Ale mówię prawdę. Nigdy nie widziałem żeby zachowywał się tak wobec kogokolwiek innego Wooyoung. Uważam, że powinniście porozmawiać.
- Po co?- Upił łyk piwa.- Wszystko stracone.
- Więc pozwolisz się tak traktować?
- Mam inne wyjście? Nie jest mi pisany.
- Chyba wiem dlaczego tak nagle przestał się odzywać- odparł czując w głębi duże poczucie winy.- Rozmawialiśmy raz wszyscy przy stole o tym nowym typie. Kim Hongjoong? On też jest... taki jak ty. San usłyszał co zrobili mu ludzie kiedy się dowiedzieli. Nie ukrywam, że my też dodaliśmy kilka słów od siebie i... chyba spanikował. Boi się. Może nawet o ciebie.
- Gdyby bał się o mnie, to by ze mną porozmawiał.
- Wooyoung, nie mogę za niego odpowiadać. Musisz z nim porozmawiać. Może i jestem jego przyjacielem, ale nie popieram tego co zrobił.
- Dzięki. Miło.
Yunho wyczuł w jego tonie trochę ironii, ale nie mógł go winić.
Wooyoung faktycznie wstał, ale nie po to by robić Sanowi problem. Poszedł do łazienki.
Stanął przed lustrem i wylał do zlewu prawie pełną butelkę piwa. Patrzył jak napój pieni się, a potem znika w odpływie. Westchnął żałośnie i zaczesał starannie ułożone włosy do tyłu. Teraz nie było sensu się starać. Chciał wyglądać ładnie bo liczył na to, że San jednak go zauważy. I zrobił to. W najgorszej możliwej sytuacji.Wdychając zapach alkoholu poczuł, że robi mu się niedobrze. Miał wszystkiego po prostu dosyć. Nie wiedział tak naprawdę dlaczego w ogóle tu jest.
Ah no tak.
To Rose go przywiozła. Nie miał samochodu, nawet żeby wrócić w spokoju do głupiego sierocińca.
Przetarł oczy ścierając z nich ostatki makijażu. Spowodowało to na jego twarzy niezły bałagan, wszystko się mieszało z jego słonymi łzami i potem. Wyglądał żałośnie. Dokładnie tak samo się też czuł.
Miał ochotę zbić to cholerne lustro, ale nie miał serca niszczyć czyjejś własności.
Może powinien? Może raz w życiu powinien przestać być tym grzecznym chłopcem, który na wszystko się zgadza i nigdy nie ma własnego zdania. Może właśnie nadszedł czas, kiedy przestaje przejmować się konsekwencjami?
Patrząc na to swoje żałosne odbicie naprawdę miał ochotę wszystko roznieść w drobny mak.Yeosang. To wszystko jego wina.
Wooyoung miał tendencje do zrzucania jej na wszystkich dookoła kiedy dobrze wiedział, że to nieprawda. Co teraz zrobi? Szkoła się skończy, on dostanie się na jakiś uniwersytet i ich drogi się rozejdą. Choć kiedyś uznawał taki scenariusz za jedyny możliwy, potem ta perspektywa uległa zmianie. Liczył chociaż na przyjaźń, a gdyby San chciał utrzymywać z nim jedynie... cielesne relacje to też by się zgodził. Wszystko żeby być blisko niego. Nawet jeśli miał być tylko wykorzystany.
Może i było to niezdrowe, ale nie wyobrażał sobie odrzucić taką ofertę. Dlatego był gotowy się z nim przespać. Nawet by tego nie żałował, wiedział, że to wszystko po to żeby choć na chwilę poczuć się chcianym.
Przez najlepszego człowieka na ziemi.
Wooyoung nawet nie do końca wiedział dlaczego tak bardzo jest w niego zapatrzony. Tamtego dnia, podczas ich jedynej interrakcji, gdy upadł tuż przed jego nogami poczuł się zauważony. Nawet jeśli San się z niego śmiał to wyglądał tak pięknie... Miał prawo, Wooyoung wyglądał wtedy żałośnie. Zresztą nie kłamał, był zakochany w chłopcu. Był dokładnie tym czym go określił.
Gdy poznał go lepiej zrozumiał, że ma też piękne serce. Mimo oporów dbał o niego, pierwszy raz ktoś troszczył się o jego zdrowie i sytuację, pierwszy raz poczuł się tak dobrze... San go chronił, odwoził, dawał mu ubrania jeśli tylko zechciał coś mieć, przytulał go kiedy czuł się gorzej...
Cholera, Wooyoung naprawdę go kochał.
Chciał odegrać chociaż tą Rose, ale Choi San zawsze wygrywa. Zawsze.Miał już wychodzić, kiedy ktoś z drugiej strony pociągnął za klamkę i wparował do środka bez pytania. Tajemniczy osobnik zamknął za sobą drzwi niechcący popychając Wooyounga na drugi koniec łazienki. Jung prawie stracił równowagę, a kiedy już ustawił się do pionu, to poczuł jak cały się trzęsie.
- San.
CZYTASZ
FOOLS ¤ woosan
FanficPopularność, zazdrość i uwielbienie- to Choi San uważał za najważniejsze w swoim życiu. Mógł mieć każdego, grał w drużynie koszykarskiej, kleiły się do niego dziewczyny, a pieniędzy zazdrościli mu nawet niektórzy nauczyciele. Jedyne czego nie miał...