13

2.1K 159 120
                                    

San czuł się dziwnie kiedy wracał do domu sam. W samochodzie nagle zrobiło się bardzo cicho, nawet jeśli wcześniej Wooyoung wcale nie odzywał się jakoś dużo. Pierwszy raz widział sierociniec, o którym mówił Wooyoung z tak bliska. Był przerażający, od szarych ścian odpadał tynk, a okna wydawały się nieszczelne.  Wooyoung nigdy nie wyglądał na bogatą osobę, ale San nie przypuszczałby, że może nie mieć rodziny. Jasne, że jego rodzice nie należeli do najlepszych. Kiedyś było nawet gorzej, bał się ich, dopiero potem wyrósł z tego strachu i zaczął ustalać własne zasady. Mimo tego w dalszym ciągu miał dach nad głową, masę pieniędzy na przeróżne zachcianki i właściwie nie brakowało mu niczego.

Gdy wszedł do domu nadal był sam. Rzucił się na łóżko twarzą do materaca natrafiając na śliski materiał koszuli w panterkę. Wooyoung ją przecież zostawił, za to ogłocił go z drogiej bluzy. Zatopił nos w chłodnym materiale. Pachniała wanilią, jak Wooyoung tamtej nocy, ale też nieco jego własnym zapachem, który towarzyszył jego skórze każdego dnia.

To było miłe.

- San!

Wołanie rozległo się z dołu dość niespodziewanie. Rzucił koszulę do kosza na pranie w kącie pokoju i wstał by przywitać rodziców.

Zastał ich jeszcze w przedsionku kiedy zdejmowali buty. Ojciec od razu wręczył mu do rąk siatki z zakupami, a matka ucałowała jasny policzek.

- Jesteś sam?

- Tak.

- A ten chłopak, który miał cię uczyć?

- Już wyszedł, musiał dzisiaj wyjątkowo wrócić wcześniej.

Ojciec stanął przed nim w pełnej okazałości, wyższy o ponad głowę i znacznie silniejszy wzbudzał w nim strach.

- Dzwonili ze szkoły. Powiedzieli, że robisz postępy.

- Jest całkiem niezły w przekazywaniu wiedzy- mówił starając się ukryć uśmiech formujący się na twarzy.

- Płacisz mu?

- Co? Nie... dostaje od szkoły punkty na jakieś stypendium.

- Jak można robić coś za darmo- pokręcił głową i wskazał Sanowi drogę do kuchni by rozpakował zakupy.

- Nie za darmo, to stypendium pieniężne.

Starszy mruknął coś pod nosem i zajął się wstawianiem butelek wina do szafek.

- Już daj mu spokój. Widzisz ile się uczy? Pamiętasz jak ciebie ciężko było zagonić do nauki?- Matka Sana zabrała głos uspokajając męża.

- Nie przesadzaj, nie było tak źle.

San zignorował tą uwagę i rozpakował resztę rzeczy. Gdy uporał się ze wszystkim mógł w końcu iść do własnego pokoju.
Sięgnął po telefon kładąc się na łóżku i otworzył konwersację z Wooyoungiem.

Nie wiedział nawet dlaczego, prawie w ogóle nie pisali. Ostatnie zdanie jakie z nim zamienił dotyczyło którejś z lekcji. Wpatrywał się w suche wiadomości, aż nie wystukał na klawiaturze kilku liter.

Hej

Wpatrywał się w wiadomość nie licząc na odpowiedź, ale ta nagle pojawiła się na ekranie.

WY

Cześć Sannie.

Prawie spadł z łóżka czytając dziwne przezwisko, które widział chyba pierwszy raz w życiu.

Dostałeś już telefon?

FOOLS ¤ woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz