San wszedł do wielkiej posiadłości swojego kolegi mijając po drodze kilka osób. Wszyscy wpatrzeni w jego osobę jak w obrazek, wzdychali i szeptali za plecami o tym jak wygląda.
To prawda, San rzucał się w oczy bardziej niż zwykle. Z nowymi włosami i mocnym makijażem nawet nie przypominał dawnego siebie. Czuł się jak pan swojego życia, kiedy każdy schodził mu z drogi. Dotarł w pierwszej kolejności na taras gdzie od razu zapalił papierosa i włożył go do ust. Opierając się o balustradę widział przez szeroko otwarte drzwi i główny korytarz, przez który trzeba było przejść by iść do kuchni czy do wyjścia.W ten sposób nie przeoczy Wooyounga i jego nowej, słodkiej dziewczyny.
I miał rację. Zobaczył jak drzwi wejściowe otwierają się i pojawia się w nich jego blondynek. Był pomalowany dokładnie tak jak zawsze, znów nie miał na sobie okularów, za to ubrał się w...
Jego panterkową koszulę.
Jak oryginalnie.Robił to specjalnie, prawda?
Uważnie obserwował jak chłopak łapie Rose za rękę i razem kierują się do kuchni. San wyrzucił papierosa w trawę i ruszył do przodu. Jednak w kuchni nie było już Woo, jedynie Rose opierała się o blat szukając czegoś do picia.
To była idealna okazja żeby w końcu się czegoś dowiedzieć.
Nonszalancko zakręcił się wokół niej podając jej butelkę z piwem. Uśmiechnęła się wdzięcznie i podziękowała za przysługę.- Co taka ładna dziewczyna robi całkiem sama na imprezie?
- Wooyoung poszedł po coś do picia. Wyprzedziłeś go- uniosła butelkę wyżej uśmiechając się.
- Nie ma za co. On czasem nie wie jak poprawnie zająć się kobietą. Mam rację?
- Czy ja wiem- założyła kosmyk włosów za ucho.- Jest bardzo miły, ale jakby to powiedzieć... Czasem czuję się bardziej odpowiedzialna za ten związek niż on?
- To znaczy?
- Kiedy go całuję, mam wrażenie, że on się gubi. Jakby potrzebował kogoś kto go poprowadzi, a ja jestem dziewczyną, nie zrobię tego.
Była trochę śnięta, zabawne jak dziewczyny mają małą tolerancję na alkohol.
- Oh doprawdy?
- Tak! Czasem łapie mnie za policzki. Co mam wtedy zrobić? Trzymać go za biodra? Niedorzeczne.
Sama jesteś niedorzeczna, San chętnie tak zrobi. Nawet teraz.
- Przykre. Jak to się stało, że jesteście razem?
- Przyjaźnicie się, tak? Więc wiedziałam, że warto zwrócić na niego uwagę. Jest ładny, wydawał się miły. Ale jest za miły!
Dziewczyny są takie głupie.
- Wolisz kogoś bardziej...
- Jak ty? To było takie głupie! Odrzuciłam cię wtedy... Ale na własną obronę powiem, że chciałam z kimś być, a nie tylko przeżyć noc. Napisał do mnie w piątek po lekcjach, wyszliśmy na kawę i powiedział, że mu się podobam. Ja wiem, że tydzień to mało czasu, ale spodziewałam się czegoś innego. W dodatku dotyka mnie tylko przy ludziach.
- Jak niegrzecznie- uśmiechnął się pod nosem wdychając zapach jej truskawkowego szamponu.- A może potrzebujesz kogoś, kto odpowiednio się tobą zajmie?
- San, przyjaźnicie się.
- Już nie- szepnął jej wprost do ucha powodując tym samym gęsią skórkę na skórze dziewczyny.
Złapał ją za rękę i nie czekając na jej odpowiedź poprowadził ją do pustego pokoju. Nie był nawet pijany, wszystko to było trzeźwą, w pełni świadomą decyzją. W domu było duszno, a wszędzie unosił się dym. Poczuł deja vu ze wszystkich imprez sprzed miesięcy, które prowadziły do tego samego.
Byli już przy samych drzwiach pustej sypialni kiedy wzrok Sana i niskiego blondynka skrzyżował się przez całą długość klatki schodowej. Trzymał w dłoni czerwony kubek z piciem, mimo trzech rozpiętych guzików koszuli wyglądał na zgubionego, jakby źle czuł się w tym miejscu.W jego oczach widział przerażenie gdy ciągnął za sobą dziewczynę, która zdawała się nawet go nie widzieć. I wtedy San zamknął za sobą drzwi.
*
Wooyoung był wrakiem człowieka.
Nawet nie chodziło już o to, że San go odrzucił, tak przecież przypuszczał od samego początku, gdy jeszcze nawet nie rozmawiali. Ba, on nawet w najskrytszych snach nie brał pod uwagę faktu, że kiedykolwiek będzie miał u niego szansę. Najbardziej bolała nagła zmiana.On wcale się nie narzucał, za bardzo bał się utraty jego bliskości by próbować iść dalej. Ale to był Choi San... najpiękniejszy chłopak w całej szkole. Wysportowany, charyzmatyczny, czarujący...
To cud, że w ogóle akceptował jego obecność przy sobie. Dlatego Wooyoung pozwalał mu na absolutnie wszystko na każdy dotyk i każdy dalszy krok. Za każdym razem gdy San go całował, on wyobrażał sobie, że robi to z miłości. Że naprawdę coś do niego czuje i chce z nim być. Oczywiście była to nieprawda. Wiedział, że San nie jest taki jak on i Hongjoong. Był normalny.A potem tak nagle przestał się do niego odzywać? Bez większego powodu zerwał każdy kontakt, nie odpisywał, nie odzywał się i nie odbierał telefonu. A na końcu jeszcze oznajmił mu, że się tym znudził.
San odebrał mu wszystko co było dla niego ważne. Każdą cielesność, wszystko było Sana i to nic, Wooyoung się z tego cieszył. Tylko dlaczego go zostawił?Dlatego napisał do Rose. Wiedział, że podoba się dziewczynie (co było niemałym ewenementem) natomiast San kiedyś się za nią oglądał. Bolało go to co robił, całowanie jej było niewłaściwe. Jakby całował samego siebie, bez ekscytacji i podniecania, którym obdarowywał go San.
Rose nie łapała go za talię, nie trzymała za kark i nie przyciągała mocno. Nie czuł od niej nic co powinien.
Brakowało mu męskości Sana.
Poszedł na imprezę z dwóch powodów. Rose bardzo nalegała ze względu na swoje koleżanki, ale przede wszystkim był tam San. Nie mógł tego opuścić.
Wyglądał cudownie. Znowu miał czarne włosy, jak w dniu kiedy Wooyoung zobaczył go po raz pierwszy trzy lata temu. Znów błyszczały w sztucznym świetle, paradoksalnie na wiele różnych kolorów. Układały się jak fale smołyz przyciągały jego wzrok z daleka. W dodatku pomalował się, a nigdy tego nie robił. Oczy przyzdobione cieniem wydawały się znacznie większe i ciemniejsze. Wooyoung tak bardzo go pragnął, że to bolało.I wtedy zrozumiał jaki był prawdziwy powód jego pojawienia się tam.
Zaciągał Rose do łóżka.Może powinien przejąć się tym, że robił to jego dziewczynie, ale ten związek nigdy nie był w ogóle odbiciem realnego uczucia. Od kiedy się poznali San nie dotykał żadnej z dziewczyn, tylko i wyłącznie jego. Wooyoung miał nadzieję, że może jednak gdzieś tam w głębi serca San bierze go na poważnie i dlatego tego nie robi. Cieszyło go to.
Teraz wszystko było już bez znaczenia.
Gdy zobaczył go z parteru na samym szczycie schodów poczuł jak umiera. Jego nadzieja była ostatecznie niszczona. Nigdy nie będzie miał szans, nigdy nie będzie mógł kochać, ani nigdy nikt nie pokocha jego.
Nawet ta głupia Rose traktowała ich związek jak podmuch wiatru, przynajmniej byli sobie równi w tym temacie.Stał jeszcze tak długo zanim doszło do niego, że to wszystko jest prawdziwe.
Teraz jego życie nie miało już sensu.
CZYTASZ
FOOLS ¤ woosan
Fiksi PenggemarPopularność, zazdrość i uwielbienie- to Choi San uważał za najważniejsze w swoim życiu. Mógł mieć każdego, grał w drużynie koszykarskiej, kleiły się do niego dziewczyny, a pieniędzy zazdrościli mu nawet niektórzy nauczyciele. Jedyne czego nie miał...