18

2.1K 160 170
                                    

San tak jak obiecał następnego dnia zabrał kolegę w kolejne nowe miejsce.
Wspólna nauka dawno schowała się do kąta, teraz chcieli spędzać ze sobą czas dla przyjemności. Byli w kolejnej kawiarni próbując kolejnych naleśników, zamówili nawet wszystkie trzy rodzaje by ocenić, które są warte powrotu do tego miejsca. San zrozumiał, że Wooyoung naprawdę umie się bawić i jest dość dobrym kompanem gdy już się otworzy. Dzieki temu San przestał palić, nie pił od dnia imprezy, było przyjemnie w końcu móc spędzać czas bez używek.

- Mogę dokupić jeszcze te z malinami.

- Są takie same jak jabłkowe, ale z sosem.

- No to co? Nie próbowaliśmy sosu- zaśmiał się i poszedł do lady zamówić kolejną porcję.

Wooyoung nie mógł powstrzymać uśmiechu, nawet jeśli został przy stoliku całkiem sam. Trzymał w dłoniach szklankę z sokiem wdychając przyjemny, jabłkowy zapach. Było mu głupio, że San za niego płaci, ale Choi nie pozwolił mu odmówić. Odwrócił się by zobaczyć jak San rozmawia z kelnerką i poczuł jak przechodzą go zimne dreszcze.
Opierał się o ladę i uśmiechał do dziewczyny, która rozproszona nie była nawet w stanie poprawnie zapisać tego co mówił. W końcu rozbawiony jej niesubordynacją złapał ją za dłoń, w której trzymała długopis i rozmasował jej kłykcie. Wyraźnie uspokoiła się na ten dotyk.

Wooyoung poprawił na nosie druciane okulary. Ostatnio nosił je coraz rzadziej bo San powiedział, że wygląda bez nich ładnie. Nawet się dzisiaj nie pomalował choć wstydzi się swojej twarzy bez makijażu. To wszystko dlatego, że San uznał jego znamię pod okiem za urocze.
Patrzył jak uśmiecha się zalotnie to kelnerki i położył się całym ciałem na oparcie krzesła dalej obserwując jego każdy ruch.

Dlaczego kiedykolwiek pomyślał, że Choi San może zapomnieć kim zawsze był?

W końcu wrócił do ich stolika dalej się śmiejąc i usiadł na swoim miejscu.

- Coś się stało? Zamówiłem ci też truskawkowe mleko. Lubisz truskawki, prawda?

Taki był właśnie San. Potrafił każdego sobą oczarować tak głupimi tekstami.

- Tak, bardzo- odparł smętnie.

- Hej, coś nie tak?

- Wszystko w porządku. Jest zupełnie tak jak zawsze.

- Wooyoung?

- San, nic się nie stało.

- Przestań mnie oszukiwać. Widzę, że jesteś smutny.

- No i? Nigdy się tym nie przejmowałeś.

San trochę się tym zirytował, ale zamiast na niego naskoczyć, chciał załatwić to łagodniej.

- Ale teraz jesteś moim przyjacielem.

- Dlaczego?

San patrzył na niego jak oczarowany tym jak bardzo głupi jest.

- To bez sensu- dodał.- Jesteś przecież taki sam jak zawsze.

Wtedy pojawiła się ta sama kelnerka, w najgorszym momencie w jakim tylko mogła powodując niezręczną ciszę. Postawiła na środku naleśniki, a potem podała Sanowi różowy napój. Ten jednak uśmiechnął się do niej i podał mleko Wooyoungowi.

- To dla ciebie śliczny.

I znowu to robił. Znowu sprawiał, że Wooyoung nie mógł dłużej się smucić. Najpierw był powodem jego smutku, a potem radości. Może i było to niezdrowe, ale zdecydowanie lepsze niż nie czucie niczego.

Kąciki jego różowych ust uniósły się kiedy zbliżył udekorowaną szklankę do ust. Upił łyk delektując się słodkim smakiem i odstawił mleko na bok. Oblizał usta dalej patrząc wprost na Sana. Nawet nie zauważyli kiedy kelnerka dawno zniknęła.

FOOLS ¤ woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz