Rozdział 275

375 19 44
                                    

Harry's POV:

- Harry, czy mogę z tobą na chwilkę pomówić? - głos Carol jest miękki, a nawet lękliwy. Już jestem zdezorientowany zachowaniem tej kobiety, a ledwo zaczęła mówić.

- Um, pewnie - nieco oddalam się, zachowując od niej bezpieczny dystans. Kiedy przestaję się poruszać, moje plecy stykają się ze ścianą małej kuchni.

- Chciałam tylko porozmawiać o ostatniej nocy - jej twarz jest ściągnięta i wiem, że dla niej jest to równie niezręczna sytuacja, jak dla mnie. Zdejmuję z niej wzrok i wgapiam się w swoje stopy. Nie wiem, jak to pójdzie, ale ona już spięła z tyłu swoje włosy i zmyła makijażową katastrofę, jaka roztarła się pod jej oczami zeszłej nocy.

- Nie wiem co we mnie wstąpiło, nigdy nie powinnam się zachowywać przed tobą w ten sposób. To było niesamowicie głupie i...

- W porządku - przerywam jej.

- Nie, to naprawdę nie jest w porządku. Chcę mieć jasność, że nic pomiędzy nami się nie zmieniło, dalej murem stoję za tym, abyś trzymał się z dala od mojegi syna- mówi. Nie oczekiwałem od niej niczego innego.

- Chciałbym powiedzieć, że posłucham się, ale nie mogę. Wiem, że mnie nie lubisz - pauzuję i śmieję się z własnego niedopowiedzenia - nienawidzisz mnie i ja to pojmuję, ale wiesz, że twoja opinia znaczy dla mnie tyle, co gówno. Wyrażam to w najmilszy możliwy sposób, tak po prostu jest.

Zbija mnie z tropu śmiejąc się razem ze mną. Ma śmiech zupełnie jak mój - przepełniony bólem, gruby i donośny.

- Jesteś zupełnie jak on, mówisz do mnie dokładnie tak samo, jak on mówił do moich rodziców. Richard też nigdy nie przejmował się tym, co ktokolwiek myślał o nim, ale popatrz, dokąd go to zaprowadziło.

- Ja nie jestem nim - odszczekuję się. Naprawdę próbuję być tak miły, jak to możliwe w jej przypadku, ale ona to utrudnia. Louis bierze prysznic tak długo i muszę zebrać wszystko w sobie, żeby nie sprawdzić co się z nim dzieje.

- Musisz spróbować zobaczyć to wszystko z mojej perspektywy, Harry. Byłam w takim samym rodzaju toksycznego związku i wiem, jak takie rzeczy się kończą. Nie chcę tego dla Louisa i gdybyś go kochał tak, jak o tym zapewniasz, także byś tego dla niego nie chciał - omiata mnie wzrokiem i kontynuuje - Chcę dla niego najlepszego, możesz mi nie wierzyć, ale zawsze wychowywałam Lou, tak, aby nie polegał na mężczyznach, tak jak ja to zrobiłam, a spójrz na niego teraz. Ma dziewiętnaście lat i jest redukowany do nicości za każdym jednym razem, kiedy decydujesz się go zostawić.

- Ja... - po raz kolejny się wtrącam, ale Carol podnosi dłoń do góry.

- Daj mi dokończyć - wzdycha. - Zazdrościłam mu właściwie. To żałosne, ale część mnie była zazdrosna, że ty zawsze do niego wracałeś tak, jak Richard nigdy nie wrócił do mnie, ale im więcej wyjeżdżałeś, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że wy dwoje doświadczycie takiego samego zakończenia jak my, ponieważ nawet jeśli ty wracasz, to nigdy nie zostajesz. Jeśli chcesz, żeby skończył jak ja, samotny i pełen nienawiści, to rób dalej swoje, a mogę cię zapewnić, że dokładnie to się mu stanie.

Nienawidzę sposobu, w jaki Carol mnie postrzega, ale nawet bardziej niż tego nienawidzę tego, że ma rację. Naprawdę zawsze opuszczam Louisa i nawet jeśli wracam, czekam aż jest zadowolony i wtedy znowu odchodzę.

- To zależy od ciebie, jesteś jedyną osobą, której on wydaje się słuchać. Mój syn kocha cię za bardzo, bardziej niż swoje własne dobro - mówi mi mama Louisa. Wiem, że tak jest, on mnie kocha i dlatego, że mnie kocha, nie skończymy jak jego rodzice.

AFTER III Larry Stylinson CD.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz