292

55 6 0
                                    

Louis' POV:

- Dzień dobry, skarbie - czarny tusz w kształcie jaskółki jest pierwszą rzeczą, którą widzę otworzywszy oczy. Skóra Harry'ego jest bardziej opalona niż kiedykolwiek wcześniej, a muskuły na jego klatce piersiowej są o wiele bardziej znaczące, niż ostatnim razem kiedy go widziałem.

On zawsze wyglądał niesamowicie dobrze, ale teraz wygląda lepiej, niż kiedykolwiek, a najsłodszą torturą jest leżenie tutaj, napierając na jego nagi tors, z jedną z jego rąk zarzuconą wokół moich pleców, a drugą unoszoną, aby odgarnąć włosy z mojej twarzy.

- Dzień dobry - opieram brodę na jego klatce piersiowej, co daje mi idealny kąt, aby podziwiać jego twarz.

- Dobrze spałeś? - jego palce delikatnie prześlizgują się przez moje włosy, a uśmiech jest wciąż perfekcyjnie na miejscu.

- Tak - zamykam oczy na chwilę, by oczyścić umysł, który nagle zmienił się w papkę.

On nic nie mówi, tylko patrzy się na mnie. Czuję, jak jego oczy palą mnie i wiem, że uśmiecha się, nawet jeśli nie mogę go zobaczyć.

Otwieram oczy, kiedy słyszę, że drzwi do sypialni Liama się otwierają, a kiedy poruszam się, by usiąść, Harry ciaśniej oplata mnie ramieniem.

- Ani się waż - śmieje się. Opiera się plecami o kanapę i podnosi swoje ciało, pociągając za nim moje.

Liam wchodzi do salonu bez koszulki, a za nim podąża Sophia. Jest ubrana w swoje wczorajsze ubranie z pracy. Czarny uniform wraz z olśniewającym uśmiechem świetnie jej pasują.

- Hej - policzki Liama rumienią się, a Sophia sięga po jego rękę i uśmiecha się do mnie. Wydaje mi się, że mruga do mnie, ale wciąż jestem trochę przyćmiony pobudką z Harrym.

- Zadzwonię do ciebie po mojej zmianie - pochyla się i składa czuły pocałunek na policzku Liama. Owłosienie na jego twarzy to coś, do czego ciągle się przyzwyczajam, ale bardzo dobrze w nim wygląda. Liam uśmiecha się do Sophii i otwiera jej drzwi frontowe.

- Cóż, teraz przynajmniej wiemy, dlaczego Liam wczoraj nie wyszedł ze swojego pokoju - szepcze mi Harry do ucha, przy czym muska mnie jego gorący oddech. Przewrażliwiony i nakręcony, próbuję wydostać się z jego ciała.

- Potrzebuję kawy - argumentuję. On potakuje i pozwala mi zejść ze swoich kolan.

Ignoruję to, jak Liam kręci głową, uśmiechając się, i wchodzę do kuchni. Rondel z ostatniej nocy, pełny niezjedzonego sosu z wódki wciąż stoi na kuchence, a kiedy otwieram piekarnik, dowiaduję się, że naczynie z piersią kurczaka wciąż jest w środku.

Nie pamiętam wyłączania kuchenki ani piekarnika, ale w sumie, to zeszłej nocy za dużo nie myślałem. Mój mózg nie wydaje się wykazywać chęci myślenia przy Harrym i tym, jakie uczucie dawały jego usta na moich po miesiącach deprawacji.

- Dobrze, że wyłączyłem ogień, co? - Harry wchodzi do kuchni ze spodniami wiszącymi nisko na jego biodrach. Jego nowe tatuaże podkreślają nagość jego torsu, ściągając moje oczy w dół jego wyrzeźbionego brzucha.

- Och, tak - czyszczę gardło i próbuję dociec, dlaczego nagle buzuje we mnie tyle hormonów.

- O której dzisiaj pracujesz? - opiera się o blat naprzeciwko mnie i obserwuje, jak zaczynam sprzątać bałagan.

- W południe - odpowiadam, wylewając niespożyty sos do zlewu. - Tylko jedna zmiana, powinienem być w domu około piątej.

- Zabieram cię na kolację - uśmiecha się, krzyżując ręce na piersi. Ja odchylam głowę, unosząc na niego brew i klikam przycisk kosza na śmieci. - Myślisz o wepchnięciu tam mojej głowy w tej chwili, prawda? - jego śmiech jest miękki i czarujący, i przyprawia mnie o zawroty głowy.

AFTER III Larry Stylinson CD.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz