288

73 8 2
                                    

Harry's POV:

Kiedy Ken zasypia na krześle obok telewizora, mogę praktycznie zobaczyć jak jego umysł śni o tym, że zobaczy jak odbieram swój dyplom podczas ukończenia. Będzie musiał wygłosić jakaś gównianą przemowę, która zanudzi wszystkich do snu, wraz ze mną, i będzie patrzeć jak brykam po scenie.

Louis jest oparty o ramkę, która wisi na ścianie jadalni. Przyszedłem do salonu tylko po to, by posprzątać naczynia po obiedzie. Oczywiście to moja najmniej ulubiona czynność tego posiłku. Louis patrzył się na Liama i Stacey, ale właśnie odwrócił wzrok w moją stronę. Jest troszkę zaskoczony, że się w niego wpatruję, nie jestem pewien czemu. Kiedy się na niego nie patrzę?

Zmartwiony wyraz jego twarzy podnosi mnie na nogi w ciągu paru sekund, przemierzam salon, by stanąć naprzeciwko niego.

- Co się stało? - pytam.

- Muszę z tobą o czymś porozmawiać - cicho odpowiada.

- Dobra, o czym? - opieram swoje ciało o niego, co zagania go w kąt ściany. Wzdycha pod nosem, a ja przybliżam się jeszcze o parę centymetrów. Uwielbiam ten sposób, w jaki na mnie reaguje, nawet teraz. Louis zaczyna kaszleć, potem jeszcze raz i tak w kółko. Podnosi rękę, by zakryć swoje usta, a ja wstaję, by przynieść mu szklankę wody. Karen jak zawsze krząta się po kuchni, sięgam po szklankę i wypełniam ją wodą.

- Co się dzieje? Twój umysł porusza się milę na godzinę. Przynajmniej z tego, co widać - naciskam by mi powiedział, na co on przełyka haustem całą szklankę wody. Potrafię to zobaczyć, jakaś myśl, jakiś problem, wiruje w jego głowie, sprawiając, że jest zdenerwowany i ma ataki kaszlu.

- Czy możemy wyjść na zewnątrz, żeby porozmawiać? - pyta Louis, kiedy prowadzi mnie przez kuchnię, a potem przez taras. Lekko łapię go za rękę, splatając nasze palce i uśmiecham się, kiedy nie zabiera dłoni.

- Wyduś to - zachęcam go. Stoi niezręcznie w pobliżu drzwi, kiedy ja siadam przy stole. Umieszczam swoje dłonie na jego, kiedy zaczyna się kręcić, poruszając rękoma w górę i dół jak jakiś maniak, ale potem w końcu umieszcza je na blacie.

- Zrelaksuj się - staram się ujarzmić jego nerwy, nawet jeśli poskutkuje to tylko przez chwilę. Jestem coraz bardziej zaniepokojony tymi sekundami ciszy, które wypełniają powietrze między nami. Nie lubię widywać go tak zdenerwowanego, to mnie przeraża.

- Ukrywam coś przed tobą i to doprowadza mnie do szaleństwa. Muszę powiedzieć ci teraz i wiem, że to nie jest odpowiedni czas, ale musisz wiedzieć, zanim znajdziesz inną drogę - pospiesznie wymawia te słowa.

- Co zrobiłeś? - staram się być spokojny, jak najbardziej to możliwe, ale moja głowa zaczyna już mieć bzika.

- Nic. Nic z tego, co zakładasz.

- Ty... nie byłeś... ty nie... z nikim, prawda? - wiem, że lepiej o to nie pytać, ale przez moją paranoję nie mogłem zatrzymać tych słów.

- Nie! - Louis potrząsa przecząco głową. - Nie, nic z tych rzeczy. Właśnie podjąłem decyzję o czymś i trzymałem ją od ciebie z daleka. Nie wiąże mnie z nikim innym.

- W porządku. To nie może być tak złe, jak to. - pocieram szyję, by złagodzić budujące się tam napięcie. Nie może być nic gorszego, niż to, że mógłby być z innym mężczyzną. Nic.

- Cóż... - zaczyna.

Sposób, w jaki on wypowiada te słowa i waha się z rozpoczęciem, sprawia, że wcinam się mu w słowo.

AFTER III Larry Stylinson CD.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz