Rozdział 262

483 27 45
                                    

Louis' POV:

Mężczyzna za ladą podaje Harry'emu kluczyki z uśmiechem, którego nie odwzajemnia. Robię co w mojej mocy, by mu jeden zaoferować, ale wychodzi jako wymuszony i niezręczny, więc dozorca szybko odwraca od nas wzrok.

W ciszy przemierzamy lobby w poszukiwaniu naszego pokoju. Korytarz jest długi i wąski, na kremowych ścianach widnieją religijne obrazki: na jednym piękny anioł klęczy przed panienką, a zaraz obok przytula się dwójka kochanków. Wzdrygam się, kiedy dostrzegam ostatni obraz, napotykając się wzrokiem z czarnymi oczyma Lucyfera, który wisi zaraz obok naszego zarezerwowanego pokoju. Tkwię wzrokiem w pustych basenach, kiedy Harry przesuwa kartą, by otworzyć nasz pokój. Jak pięknie.

Pospiesznie wchodzę za Harrym do pomieszczenia i naciskam przycisk włącznika, oświetlając ciemny pokój. Rzuca moją torbę na krzesło, które znajduje się w rogu pokoju, a walizkę zostawia koło drzwi, czyli od razu koło mnie.

- Idę wziąć prysznic - mówi cicho. Bez oglądania się za siebie, idzie do łazienki i zamyka za sobą drzwi.

Chcę iść za nim, ale mam wewnętrzny konflikt. Nie chcę na niego naciskać i jeszcze bardziej go wkurzać, ale chcę też się upewnić, że wszystko z nim w porządku i nie chcę pozwolić na to, by się tym zadręczał, a przynajmniej nie sam.

Zdejmuję buty, to samo robię ze spodniami oraz koszulką Harry'ego i zupełnie nagi, podążam w stronę łazienki. Kiedy pcham drzwi, on się nawet nie odwraca. Para zaczęła wypełniać całą przestrzeń, okrywając jego nagie ciało kłębem dymu. Tylko jego czarne tatuaże przebijają się przez tę zasłonę, przyciągając mnie w jego stronę.

Omijam stos jego brudnych ubrań i staję za nim, zachowując więcej niż metr dystansu.

- Nie potrzebuję, żebyś... - zaczyna wyczerpanym głosem.

- Wiem - przerywam mu. Zdaję sobie sprawę, że jest zły, zraniony i zaczyna budować mur, nad którym zburzeniem tak ciężko pracowałem. Bardzo dobrze kontrolował swoją złość, chciałbym zabić Anne i Christiana za to, że doprowadzili do takiego stanu. Jestem przerażony swoim ciemnym tokiem myślenia, więc szybko go wytrząsam z głowy.

Bez słowa, odsuwa zasłonę prysznicową i wchodzi pod kaskady wody. Biorę głęboki oddech, zbierając w sobie jak najwięcej pewności siebie i podążam za nim. Woda jest gorąca, ledwo znośna i chowam się za Harrym, by jej uniknąć. Musi zauważać mój dyskomfort, ponieważ reguluje temperaturę wody.

Chwytam mały pojemnik mydła i wyciskam go na myjkę, ostrożnie przybliżając ją w stronę pleców Harry'ego. Wzdryga się i próbuje przesunąć się do przodu, ale ja i tak podchodzę bliżej.

- Nie musisz ze mną rozmawiać, ale wiem, że chcesz, bym był teraz z tobą - mój głos jest zaledwie szeptem i gubi się wśród oddechu Harry'ego i strug wody.

W ciszy, dalej się nie rusza, kiedy wycieram ściereczką rząd liter na jego plecach. Mój tatuaż.

Harry odwraca się do mnie twarzą, pozwalając mi umyć jego klatkę piersiową, jego oczy skanują każdy mój ruch. Promieniuje od niego gniew wymieszany z kłębami dymu wody, a jego płonący wzrok przeszywa mnie na wskroś. Wygląda jakby miał za moment wybuchnąć, a ja miałbym być jego celem.

Zanim mogę mrugnąć, przyciska obie ręce do mojej twarzy, obejmując moją szyję z obu stron. Jego usta desperacko przyciskają się do moich, a ja drżę na ten szorstki kontakt. W tym nie ma nic delikatnego ani miękkiego. Nasze języki się stykają, zagryzam jego dolną wargę, uważając na jego ranę, jęczy i dociska mnie do zimnej ściany prysznica.

Słyszę swoje lekkie skomlenie, kiedy odrywa ode mnie swoje usta, ale szybko to nadrabia, zjeżdżając wargami wzdłuż mojej szyi, klatki piersiowej. Odchylam głowę i chwytam go za włosy, ciągnąc je w sposób jaki uwielbia.

AFTER III Larry Stylinson CD.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz