Rozdział 270

541 29 138
                                    

Harry's POV:

- Nie wierzę, że przegrałam wszystkie moje ubrania w jednej rundce pokera! - Janine wtacza się do kuchni z papierosem w jednej dłoni, a czerwonym kubeczkiem w drugiej.

- Dobra, ale teraz mogłabyś coś na siebie założyć - mówi do niej nieznajoma brunetka.

- Ale ja czuję się okej, naprawdę - ucina Janine w stronę dziewczyny. Kobiety to takie kocice.

Zajmuje mi moment, aby zdać sobie sprawę z tego, że Janine jest od pasa w górę naga. Cóż, od pasa w górę, a nawet zupełnie naga, jeśli nie policzymy malusieńkiego paseczka, który w dobry dzień mógłby uchodzić za stringi.

Szczerze, nie mogę zbyt wiele wywnioskować z tego, co się dzieje teraz. Dym ze zbyt wielu papierosów, niezliczonych jonitów i fajek wodnych przemienił to mieszkanie w dom prosto z horrorów. Gołe laski, kokaina i gorzała to coś, czego jest tu pod dostatkiem. Każdy zachowuje się beztrosko, zupełnie tak, jak ja chciałbym. Też muszę być beztroski. Muszę wydobyć jej twarz z mojej pieprzonej głowy.

Kiedy ponownie spoglądam na Janine, zakłada na siebie bluzę.

- Zadowolona? - wywraca oczami na brunetkę, zarzucając swoimi czarnymi włosami w najbardziej dramatyczny sposób.

Janine obraca się zbyt szybko i jej stopa uderza o nogę kuchennego stołu. Odrzuca ją do przodu. Dziewczyna wpada na mnie, a mój drink rozbryzguje się po całym swetrze, który ubrała mniej niż minutę temu.

- Cholera, Harry! - narzeka, zdejmując sweter i po raz kolejny wystawiając swoją klatkę piersiową na widok. Nie, żeby ją obchodziło bycie nagą w mieszkaniu pełnym ludzi, ale brunetka prycha w niezadowoleniu i wypada z kuchni, upewniając się, że wzięła ze sobą butelkę tequili.

- Co ona ma za problem? - odwraca się James do Janine.

- Nie lubi mnie, bo pieprzyłam się z jej chłopakiem. Cóż, byłym chłopakiem - uśmiecha się. To dumny uśmiech. - Daj mi swoją koszulkę - Janine wyciąga rękę do Jamesa, a on kręci głową.

- Nie ma mowy, Carla będzie tu rano i powiesi mnie za jaja, jeśli zobaczy cię w moim ciuchu znowu - unosi ręce do góry i opuszcza kuchnię.

- Daj mi swój sweter - obraca się do mnie. Kręcę głową, odmawiając jej. - No weź, jest zimno, a ja nie mam żadnych ubrań - trzęsie swoją ledwie istniejącą piersią, aby dać dowód na swoje słowa.

- A więc co miałaś wcześniej na sobie? - unoszę brew na siostrę Marka.

- Ktoś schował moje łachy. To była pewnie ta zazdrosna dziwka - jej chude ręce krzyżują się z przodu klatki piersiowej. - No dawaj, mój brat jest w innym pokoju. Po prostu daj mi swój sweter, i tak będziesz miał pod spodem koszulkę.

- Jestem pewien, że twój brat wiele razy widział cię nago - zamykam oczy i pozwalam, aby dym wypełnił moje płuca, delektując się silnym smakiem marihuany na moim języku.

- Ha-ha. Teraz daj mi swoją bluzkę, a ja podzielę się z tobą odrobiną dobrego szajsu. Mark ma jakieś nowe zioło, które właśnie dostał i jest lepsze od tego gówna - wyciąga jointa z moich palców i zaciąga się.

- Dobra. Kurwa, jesteś wkurzająca - burczę i zdejmuję moją bluzę. Nie daję jej Janine, zamiast tego rzucam w jej stronę czarną bluzkę. Louis zawsze uwielbia sposób, w jaki wyglądam w swojej za dużej bluzie, komplementuje mnie za każdym razem, kiedy mam ją na sobie.

Kurwa.

Prawie udało mi się oddalić, nie myśląc o nim.

Kurwa, kurwa, kurwa.

AFTER III Larry Stylinson CD.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz