~Izuku~
Ten tydzień jest ewidentnie najdłuższym tygodniem w moim życiu. Co dziennie dzieciątki ludzi głowi się nad planem idealnym. Co jeśli nie chcący wszystko zepsuje?
Tydzień dobiegał końca. Siedziałem wśród ligi, a oni niczego nie świadomi traktowali mnie jak przyjaciela, choć w rezultacie byłem zdrajcą.
Zacząłem mieć wątpliwości. WIEM ŻE NIE POWINIENEM. Chcę zostać bohaterem, więc łapaniem złoczyńców to codzienność. Jednak ja widzę w nich coś więcej niż wroga.
Osoby te często mają trudną przeszłość. Nawet jeśli ich marzenia w przeszłości nie różniły się od mojego, to musiało się w ich życiu wydarzyć coś albo pojawić się ktoś kto to zmienił. Te osoby nie mają łatwego życia. Może tak naprawdę nie chcą zabijać. Chcą tylko zostać zauważone.
Codziennie siedzę z tymi ludźmi. Dają mi swobodę, nie muszę udawać. Mogę z nimi normalnie porozmawiać, pośmiać się, a teraz wydać na nich wyrok. Wszystko dla tego, że w ostatnich chwilach ich wolności postanowią uratować moje życie...
TIME SKIP
Nadszedł czas. Dzień wyjazdu na obóz. Konkretnie poniedziałek. Zebrałem się do wyjścia. Gdy miałem już zamiar chwycić za klamkę, Shiragaki zaprowadził mnie do mojego starego pokoju. Spała tam zielonowłosa kobieta.
Jej twarz wydawała się podczas snu spokojna, jednak zauważyć można było wory pod oczami, jak i zaschnięte łzy na jej rumianej twarzyczce. Nie było dostrzegalnych żadnych ran na jej ciele. Tak jak mi obiecano, dziś będziemy wolni.
Wyszedłem przed blok gdzie złapała mnie policja. Wszystko według planu.
Trafiłem na komisariat. Na początku faktycznie mnie przesłuchiwali. Musiałem udawać nie wiedzę na temat ligi. Zostałem o tym uprzedzony, ponieważ kamery liga mogła schakować za pomocą jednego ze złoczyńców. Musieli widzieć we mnie sojusznika.
Odprowadzono mnie do celi. Tam mogliśmy swobodnie rozmawiać. Z kolejnymi dniami czynność się powtarzała. Na przesłuchaniach zadawali mi pytania typu kim dla mnie jest kobieta znaleziona w budynku, i tym podobne pytania odnoszące się do ich "poszlaków".
Nastała wyczekiwana przez wszystkich sobota. Cudowny dzień... A może jednak i nie? Stres zbiera się we mnie od ostatnich dwóch tygodni. Nie skupiałem się na tym co mówi sędzia. Jednak Gdy tylko usłyszałem trzy, rozlegające się odgłosy stuknięć młotka coś we mnie pękło. Czułem jakby Wszystko co się dzieje było prawdą.
Zacząłem płakać. Łzy nie opanowanie spływały po moich policzkach. Słyszałem ledwo do mnie dochodzące głosy sprzeciwu, jednak decyzja zapadła.
Chciałem się "pożegnać", jednak gdy zobaczyłem moją rodzicielkę załamaną słowami które przed chwilą padły moje serce nie wytrzymywało. Ile bólu musiałem jej zadać w ostatnich miesiącach... podbiegłem do niej. Nie wiedziałem co jej powiedzieć więc ująłem ją w szczelnym uścisku. Gdy opanowałem łzy zacząłem uspokajać ją słowami. Gdy kobieta również się uspokoiła postanowiłem pożegnać przyjaciół, co nie było łatwe. W trakcie przerwał mi All Might. Gdy miałem zamiar podejść do Kacchan'a zostałem odciągnięty. Widziałem jak mocno on to przeżywa. Nie mogłem się z nim nawet pożądnie pożegnać. Zaczeliśmy krzyczeć do siebie jakby nasze oczy miały więcej się nie spotkać. Gdy zobaczyłem jak chłopak upada pod wpływem emocji, coś do mnie dotarło. Pewna myśl której nie jestem w stanie przenieść na słowa. W momencie gdy chłopak spojrzał na mnie posłałem mu uśmiech, który nie zgadzał się z mimiką reszty twarzy. Moje policzki miały na sobie łzy który po trochu ciągle przybywało. Oczy wyrażały strach jak i troskę? A usta mówiły że będzie dobrze pomimo, że się na to nie zapowiadało.
Uwięziono mnie w kapsule? W takim przeszklonym pomieszczeniu. Usadzili na krześle uprzednio dobrze przywiązując. Widziałem wszystko. Reakcje innych na moją śmierć która miała by zaraz nastać. Po chwili usłyszałem syczenie. Gdy obejrzałem się po pomieszczeniu roznosił się bardzo ładnie pachnący pyłek. Zrobiłem się senny. Pomimo, że się starałem, nie kontrolowałem swoich powiek które usiłowały na siłę się zamknąć. Gdy już to uczyniły usłyszałem głośny trzask. Poczułem drobne fragmenty ocierając się o moje ciało. W niej których miejscach Poczułem ciecz, powoli lejącą wąskim strumykiem. Chciałem sprawdzić co się dzieje, jednak moje powieki nadal odmawiały mi posłuszeństwa.
Słyszałem z lekkim ogłuszeniem, lecz w końcu słuch zaczął się wyostrzać. Przyszli po mnie. Słyszałem pojedyncze krzyki "to liga". Poczułem jak powoli się unosze. Ewidentnie ktoś trzyma mnie na rękach. Gdy zobaczyłem obraz byłem w stanie stwierdzić, że jest to nie kto inny jak niebieskowłosy. Gdy zrozumiałem co się dzieje wyszeptałem:
-to pułapka- nie ruszyłem się. Chciałem aby inni nadal myśleli że się nie ocuciłem. Chłopak zrozumiał co mam na myśli. Odstawił mnie i kiedy bohaterzy mieli już atakować znikną w portalu wraz z pozostałymi. Niestety Twice w obronie dobiegał został złapany, ale znając ich i tak coś wykąbinują.Leżałem na ziemi gdy podbiegł do mnie blond chłopak. Położył rękę na moim policzku powoli przecierając kciukiem czerwoną substancję. Poczułem jak obejmuje moją głowę przybliżając ją tym samym do swojej klatki piersiowej. Zaczął delikatnie przejeżdżać ręką po moich włosach.
- więcej cie nie zostawie- powiedział po czym poczułem jak bierze mnie na ręce. Zaczął kierować się w nie znanym mi kierunku. Nie kontrolując się zasnąłem nie wiedząc co dzieje się wokół mnie.____________________
Rozdział nie sprawdzany. Za błędy przepraszam.
CZYTASZ
Nigdy nie mów nigdy [Bakudeku / MyHeroAcademia]
FanfictionAkcja dzieje się po wyjeździe Izuku. Jego moc została ujawniona co zmusiło chłopca do ucieczki. Po roku wraca do starego życia, jednak czy mu się to uda? Na to pytanie odpowiedź znajdziecie w książce😉 25 październik 2021- 8 miejsce w "bakudeku"