25.

311 34 20
                                    

Nie mam zamiaru próbować z nim jakichś nowych relacji. Postaram się te ostatnie dni spędzić z moim squadem na luźnych rozmowach. Jeszcze tylko ten tydzień... czy żałuje swojego wyboru? Raczej nie.

Ogarnąłem się i postanowiłem położyć się spać. Jutro (wtorek) wracam normalnie do szkoły. W piątek, zaraz po jesiennym balu na którego się wybieram, mam lot spowrotem do "nowego domu". W sumie to nawet nie mówiłem nikomu o moim wyjeździe, nawet tej torbie. Starej mogę powiedzieć jutro, a ludziom z klasy... nie chcę się bawić w sztuczne pożegnania. Nauczyciele im powiedzą co i jak. Znając co nie których zapewne zaspamią mi telefon wiadomościami i połączeniami.

Ruszyłem do szkoły. Musiałem do niej dotrzeć mojego domu co trochę czasu zajęło. Na szczęście po lekcjach wracam normalnie do akademiku, aby spakować się powoli. Lekcje jak to lekcje dłużyły się niemiłosiernie. Potem wróciłem do akademickiego pokoju, podejmując przy tym próbę nie wchodzenia w konwersację. Spakowałem parę rzeczy. Odrobiłem lekcje, umyłem się i poszedłem spać.

W środę jak i czwartek plan dużo nie różnił się od przedstawionego wcześniej.

Nadszedł piątek. W domu jak i w akademiku można było spotkać sporo moich pudeł. Do pokoju nikogo nie wpuszczałem pod pretekstem "nadrabiania zaległego tygodnia". Prawdą jest, że trochę szkoda mi wyjeżdżać od tych debili. Było śmiesznie. Nie mogę powiedzieć, że żałuje dwóch poprzednich lat. Teraz jednak chcę postawić na swoje życie, przyszłość i marzenia.

Kiedyś jeszcze tu wrócę więc w czym problem? Ja bym się nie przejął jakby któryś wyjechał, więc czemu oni mieliby się przejąć mną?

Spakowałem pozostałe rzeczy, które były porostawiane gdzieś na biurku, szafkach czy w łazience. Na wierzchu zostawiłem jedynie telefon, portfel i dwa outfity. Pierwszy jest jakiś ładniejszy. Czarne spodnie i czerwona koszula pod kolor oczu. Wyglądam w niej tylko trochę bardziej zajebiście niż zwykle, bo bardziej się już nie da. Drugi to jakiś luźny komplet dresowy, w którym będzie mi wygodnie podczas lotu. Zorientowałem się, że nie zostawiłem sobie na wierzchu ładowarki. Z resztą jak coś mogę pójść do Pikachu to mi naładuje szybko i po sprawie. Pierwsza rzecz której może mi nieco brakować to szybkie naładowanie telefonu.

Czego jeszcze może mi brakować? Imprez u Ashiodo. Nie były świetne, ale wszyscy dobrze sie bawili i był dobry alkohol. Ciast Sato, kirishimy, który często robił za nóż na wyjazdach, miny wkurwionego Aizawy, no i tego krzaka w którym się zakochałem. Ale on kurwa jest z jebaną uraszmatą więc to już bez znaczenia. A może tak na pożegnanie powiem mu co czuje, żeby miał rozkmine życiową? Nie... niech żyje swoim życiem w niewiedzy. Będzie tak lepiej dla nas obu.

Kurwa. Od kiedy ja myślę o innych?! I po chuj mi to, skoro sam na tym tracę. Jebany nerd. Tak, będę za nim tęsknił. Za jego zielonymi oczami, i trawiastą, bujną grzywą. Jego bliznami, jak i jego całym ciałem. Za jego wymądrzaniem się, ale i super charakterem. Jego uśmiechem, i tą uroczą miną którą w tedy robi. Dlaczego akurat w nim się musiałem zakochać. Nawet nie zdążyłem mu powiedzieć co czuje, i już nie zdołam. Nie zrobię tego, bo się jeszcze rozmyślę przed wyjazdem. Tym razem stawiam na przyszłość, a nie na Deku, który by prawdopodobnie mnie odrzucił...

Czas minął mi bardzo szybko na rozmyślaniu. Dobiegła godzina piętnasta, a godzinę później miała zacząć się moja ostatnia wspólna impreza. Kurwaaaa czemu się tak denerwuje?! Dobra nie ważne. Idę się ubrać i za jakieś półgodziny przyjdzie po mnie Kirishima.

Ledwo zdążyłem się ogarnąć, a ten gównowłosy już darł ryja przed drzwiami. Wyszedłem w taki sposób, aby nie dostrzegł pudeł porostawianych po pokoju. On jednak chyba zauważył, że jest coś nie tak. Otworzył drzwi, a jego mina wyrażała tak dużo, że trudno było mi powiedzieć jak na to zareaguje.

-stary... czemu mi nie powiedziałeś? Kiedy wyjeżdżasz?

-po balu

-i nawet nie chciałeś się pożegnać że swoim przyjacielem co?

-...

-mówiłeś Midoriyi?

-z jakiej racji miałem go informować, a ciebie nie?!

-bakubro to widać... on też coś czuję

-gówno czuje! Jest z tą jebaną szmatą!

-nie wiem dlaczego tak jest, ale chociaż z nim pogadaj! On ci tego nie wybaczy...

- no i gówno trudno! Nic do niego nie czuje więc czemu miało by mnie to obchodzić!

-stary...- podszedł do nas pikachu- uczucia to nic złego, nawet gdy są nieodwzajemnione. Porozmawiaj z nim za nim będzie za późno

-pff- odsząknąłem, po czym we trójkę ruszyliśmy w stronę szkoły. Na miejscu była już cała nasza klasa.

Na początku było trochę sztywno, ale w sumie to potem wszystko się rozkręciło.

Stałem pod ścianą wraz z gównowłosym, ładowarą i kosmitką pod ścianą gdy podszedł do nas krzak.

-hej, a co wy dzisiaj tak sztywno? NA PARKIET!

-No cóż komuś ni chcę się ruszyć- powiedziała nadawania Mina szturchając przy tym czerwonowłosego

-no dobrze, już dobrze- powiedział wyciągając do niej rękę- czy szanowna pani, podaruje mej osobie jeden taniec?

-z przyjemnością- zaśmiała się dziewczyna, łapiąc chłopaka za rękę I ruszając na parkiet. Ładowara też się zmył więc zostałem sam

-a ty Kacchan? Bierz jakąś dziewczynę i do tańca

-pff- usłyszał w odpowiedzi

-ej...

-chcesz to sam idź balować, a nie do mnie z pretensjami

-ledwo zeszedłem z parkietu, a ty każesz mi już wracać?

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę. Zaraz po zakończeniu piosenki dawny squad wrócił na swoję miejsce

-chyba ktoś na ciebie czeka- powiedziałem do zielonowłosego

-em... mam Ci tu tak zostawić? Nawet jednego tańca nie zatańczyłeś

-o mnie się nie martw. Leć do swojej partnerki, myślę, że to z tobą chciałaby teraz spędzić czas, a nie samotnie pośród tyłu innych par- powiedziałem, popychając go lekko w stronę brunetki. On posłał mi uśmiech, który był szczery. Był piękny I było widać, że chłopak jest z nią szczęśliwy. Podszedł do niej, proponując kolejny taniec. Spojrzał tylko jeszcze na mnie krótko, po czym skupił uwagę na partnerce. Pasowali do siebie. Będzie z nią szczęśliwy.

Do oczu lekko napłynęły łzy. Skierowałem się w stronę Kirishimy, który jak i reszta zaczęli mi współczuć i obściskiwać. Nie wyrywałem się. Naprawdę było mi smutno, jednak starałem się cieszyć jego szczęściem.

TIME SKIP
Wylot to był dobry wybór.
Wszystkie rzeczy są już ze mną, jak i dwoma innymi kobietami z rodziny w samolocie. Jeszcze parę godzin i będziemy na miejscu.

Przed wyjazdem pożegnałem się z wspierającą mnie grupą ludzi i wyszedłem do akademika po rzeczy. Pomogli mi w zapakowaniu ich do auta, po czym ponownie zamknęli w szczelnym uścisku. Aizawa, jak i All Might również mnie pożegnali z pod szkoły.

Było mi tak kurwa smutno. Założyłem przepaskę do spania na oczy i pozwoliłem swoim łzom na swobodne spłyeanie po policzkach. Muszę się ogarnąć. To będzie trudne, ale postaram się odnaleźć w nowej rzeczywistości.

Nigdy nie mów nigdy [Bakudeku / MyHeroAcademia]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz