15.

414 41 8
                                    

~Izuku~

Zatrzymaliśmy się. Powoli wyszedłem z auta, równocześnie otwierając drzwi co blondyn. Spojrzałem na klasę stojącą przed większym budynkiem zaraz obok samochodu.

-już wróciłem- wykrzyczał chłopak stojący za mną. Skierował się do bagażnika po nasze rzeczy- a wy na co się tak patrzycie!

Nie spodziewanie w moją stronę zaczęła biec brunetka. Żuciła się mi na szyję.

-przepraszam Ochako. Nie powinienem was okłamywać. Ja naprawdę żałuję- powiedziałem gdy moje oczy się lekko zaszkliły

-kiedy was nie było rozmawialiśmy z klasą o całym incydencie. To nie twoja wina. Musiałeś to zrobić, to była konieczność. Gdybyśmy wiedzieli o całej sytuacji wszyscy byli by w tarapatach- powiedziała wtulając się w mój tors. Jak wspominałem dosyć sporo urosłem więc pomiędzy nami była spora różnica w wzroście

-dziękuje za zrozumienie, ja..- przerwała mi dziewczyna

-nie dziękuj nam tylko Bakugo. To on przekonał co nie których do tego zdania-

~Katsuki~

Wspomienie
Katsuki:
Ej zwołaj jakieś spotkanie klasowe o 13 i do mnie zadzwoń

Kiriskima:
Spoko, a po co?


Katsuki:
Dowiesz się potem

13:00

-no więc co chciałeś-zapytał Kirishima

-są wszyscy?

-tak

-okej, więc jak wiecie Yukizu to tak naprawdę Deku. Czy ktoś ma coś do powiedzenia w tym temacie?- w słuchawce słychać było wyraźne dziwienie ze strony rówieśników-aha czyli nikt wam nie mówił. No to już wiecie. No więc jak przyjedzie to weźcie się ogarnijcie bo on to przeżywa

-poczekaj, poczekaj, od kiedy Midoriya tak wygląda? Czarne włosy, wysoki I naprawdę przystojny?- zapytała kosmitka

-tak wyszło. Wiesz w końcu rok go nie było No nie?

- no niby tak, ale jakby nie było okłamał nas. Mamy teraz przyjąć go z otwartymi rękoma?- zapytała panna wszystko wiedząca (momo)

-tak.-nic dodać nic ująć

-Momo ma trochę racji. Nie którzy zdążyli się z nim zaprzyjaźnić- dopowiedział pikachu

-wiem jak to wygląda, ale on naprawdę miał ciężko. Przez ten rok kiedy go nie było przeszedł depresje. Jest naprawdę silny, osobiście nie znam człowieka który tyle przeszedł- zaczęła L- ma ciężką przeszłość. Musiał zostawić cudowne życie, aby uciekać przed zagrożeniem. Musiał kontrolować każdy swój ruch, aby nie skrzywdzić siebie, jak i innych

-czekaj, Deku miał depresje?-zapytałem nie wiedząc czy jej się coś pomyliło, czy to ja jestem jakiś głuchy

-jak słyszałeś. Teraz gdy niby udało mu się wrócić do normalności Musiał udawać. Przez cały czas nie mógł być sobą aby ochronić wasze dupska. A wy chcecie się na niego obrażać, bo chciał was chronić? Żałosne...

- po za tym nie macie wyboru. Musicie mu wybaczyć. Ten brokuł nie przeżył by gdyby spotkał się z urazą z waszej strony. Jeśli jednak się sprzeciwicie to wy nie przeżyjecie muhaha- powiedziałem z opanowaniem- także ten to chyba tyle. Za jakąś godzinę wyjeżdżamy z U.A więc pod wieczór będziemy-powiedziałem rozłączając się

Koniec wspomnienia

~Izuku~

spojrzałem na chłopaka on wkładając ręce do kieszeni odkręcił się lekko. Nie udało mu się jednak ukryć lekkiego rumieńca który wkradł się na jego twarzyczkę. Bez namysłu wyrwałem się z uścisku i tym razem ja przytuliłem blondyna. Jego twarz jest taka urocza gdy się tak rumieni. Gdy wykonałem czynność jego twarz wpasowała się pod kolor oczu co mnie rozbawiło. Nie fortunnie żucając się na niego wytrąciłem go z równowagi przez co obaj upadliśmy.

Gdy otworzyłem oczy pomiędzy moimi rękami na które upadłem leżała twarz Kacchan'a który spoglądał na mnie. Lekko poruszył brwiami do góry co wyglądało bardzo atrakcyjnie. Zamiast się podnieść położyłem się na jego klatce wtulając się dalej. Po chwili poczułem na sobie lekki, a raczej dość spory ciężar. Okazało się, że klasa postanowiła dołączyć się do uścisku.

-złaście ze mnie grubasy!- krzyknął Kacchan nadal leżąc na ziemi. Gdy lekko uniosłem wzrok aby się na niego spojrzeć moje oczy napotkały intensywnie malinowe usta. Zadziornie się uśmiechały co dodawało im uroku.

-będziesz tak na mnie patrzył czy ze mnie zejdziesz?- zapytał lekko zirytowany blondyn. Nawet nie zorientowałem się, że na ziemi leże z nowu tylko ja i on. Od razu wstałem aby przypadkiem nie umrzeć. Gdy stałem na równych nogach wyciągnąłem ręke w stronę wciąż leżącego. Kiedyś brałem udział już w tej scenie. Kacchan spadł z drzewa które stanowiło przejście na drugi brzeg rzeki. Chciałem mu pomóc, jednak on odtrącił mnie z pogardą. Teraz przyjął pomóc i wstał. Gdy złapał równowagę pociągnął mocniej za rękę i gdyby nie to że nadal ją trzymał leżał bym twarzą na ziemi.

Po chwilowej rozmowie podszedł do nas nasz wychowawca

-no więc chłopaki. Domki są dzielone w pary, a że zostaliście tylko wy dwaj musicie znosić siebie na wzajem przez kolejny tydzień. Nie pozabijać się tam- kończąc ostatnie zdanie wręczył Izuku kluczyki- witam spowrotem- po tych słowach wrócił do większego budynku.

Gdy znaleźliśmy nasz domek zatargaliśmy tam swoje rzeczy. Było tam dość przestronnie. Na dole była kuchnia, salon, jadalnia i łazienka. Wchodząc po schodach dotarliśmy do sypialni. Zaraz... tylko jednej sypialni z tylko jednym łóżkiem... zamurowało mnie. Spojrzałem za Kacchana który się... uśmiechał?

-co to za mina?- zapytałem pośpiesznie nie wiedząc co jest nie tak

-chyba trafiliśmy do nie tego do...- przerwał mu dźwięk dzwoniącego telefonu. Dzwonił nasz wychowawca

-cześć Midoriya. Sluchaj jak pewnie zauważyliście w waszym pokoju jest tylko jedno łóżko. Na początku obozu sami wybierali sobie domki, no i jak widzisz ten jako jedyny został wolny. Jest tam chyba kanapa, więc podzielcie się jakoś-powiedział po czym się rozłączył

-hm?- zapytał Kacchan. Wyjaśniłem my po krótce co się stało

-kanapa twoja

-no chyba nie-odpowiedziałem i ruszyłem w stronę schodów

Przepychaliśmy się tam obydwoje. Gdy jakimś cudem dotarliśmy do pokoju żucilismy się na łoże. Chłopak brutalnie mnie zrzucił przez co wylądowałem na mniej wygodnej podłodze

-także ten- uśmiechnął się zwycięsko blondyn

-agh... idę się myć i spać- odpowiedziałem zmarnowanym głosem kierując się w stronę łazienki

Nigdy nie mów nigdy [Bakudeku / MyHeroAcademia]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz