21.

355 31 1
                                    

Jestem już na lotnisku. Lot przewiduje się na około dziesięć godzin. No więc skoro u nas jest 7:30 to u nich jest poniedziałek godzina 15. Czyli w Ameryce będę według ich zegara o godzinie pierwszej w nocy. W sumie to fajnie, nigdy nie widziałem zachodzącego słońca w trakcie lotu. Hah zdjęcia będą robione.

Siedziałem już w samolocie na swoim miejscu od strony okna. Z racji iż podróż będzie trochę trwała postanowiłem pójść spać. W trakcie lotu czytałem książkę, spałem, jadłem, słuchałem muzyki i w sumie to nic ciekawszego.

Te dziesięć godzin strasznie mi się dłużyły jednak w końcu dotarłem na miejsce. Po wysiadce nigdzie nie widziałem Anary- mojej "cioci". Po jakimś czasie podeszła do mnie długo włosa, ruda dziewczyna

-ha nie poznałam cie. Ale się zmieniłeś Katsuki

-Amara? Ty nie byłaś blondynką?

-jakoś tak wyszło... masz już swoje bagaże? Strasznie mi zimno więc wolałabym powoli wracać

-ta. Chodźmy, bo faktycznie troche zimno

Ruszyliśmy przed siebie. Dotarliśmy do naprawdę ładnego, nowszego, czarnego samochodu (marki nie podam bo się nie znam dop. Aut.).
Ruszyliśmy i po krótkich chwili dotarliśmy przed naprawdę ładny budynek.

-ej jesteś teraz na jakiś studiach? Bo liceum skończyłaś rok temu

-narazie nie, ale mam zamiar iść. Obecnie uczę w pobliskim liceum dla bohaterów. Jest tu coraz więcej problemów więc zależy nam na wyszkoleniu jak najwięcej i jak najlepiej uczniów. Dlatego do tego zadania przyznaczają pro bohaterów a nie nauczycieli.

-o u mnie w sumie jest podobnie. Trudno było zdać na pro?

-wystarczyło ukończyć liceum, znalazło się parę osób które muszą powtarzać rok jednak mi się udało. Testy były sformuowane tak aby każdy dar miał szansę. Przedewszystkim liczyła się praca zespołowa, trzeźwe i szybkie myślenie oraz to jak dobrze opanowałeś swój Quirk.

-o to fajnie. Dobra idźmy spać bo widzę po tobie, że jesteś zmęczona więc chodźmy

Powiedziałem po czym wszedłem do budynku . Po cichu zakradliśmy się do swoich pokoi I poszliśmy spać.

Rano obudziły mnie lekkie stukanie do drzwi. Otworzyłem je, a za nimi dostrzegłem moją babcie. Odrazu standardowo mnie przytuliła co mi nie przeszkadzało. Zaprosiła mnie do stołu gdzie czekało na mnie pożywne śniadanie.

Po ogarnięciu się wyszedłem wraz z Amarą na miasto. Zrobiliśmy zakupy zahaczając przy tym o kino.

-hej, a może chcesz poznać moich kolegów z pracy? Na pewno się polubicie i może dostaniesz jakieś przydatne rady

-ta, można

-a, jak coś to mogę Ci pomóc z angielskim jakbyś czegoś nie rozumiał lub nie umiał powiedzieć

-spoko, nie trzeba. Jako przyszły bohater muszę mieć opanowany ten język co idzie mi naprawdę dobrze. Często oglądam filmy w tym języku tak jak przed chwilą w kinie.

-przepraszam, nie wiedziałam. U nas uczymy się angielskiego tak jak wy japońskiego. Nie potrzebujemy uczyć się paru języków, jednak nie którzy i tak rozwijają tą umiejętność

Rozmowa trwała jeszcze chwilę jednocześnie szliśmy w stronę liceum gdzie nauczała dziewczyna.

Lekcje tam właśnie trwały, a Amara idzie tam poprowadzić jedną z nich. Miałem do wyboru usiąść gdzieś i na nią czekać lub spędzić czas z innymi nauczającymi. Ja jednak zdecydowałem się na pójście z nią na tą lekcje.

Zobaczę jak są szkoleni tutejsi przyszli bohaterowie. Co prawda są wakacje więc zdziwiło mnie że mają lekcje, jednak jak się okazało przerwa zimowa jest u nich dłuższa, przez co wakacje krótsze. Równie zadziwiające było to, że ich rok szkolny zaczynał się w sierpniu, a nie tak jak u nas pod koniec kwietnia.

-mam teraz lekcje z klasą 3 profilu bohaterskiego, więc powinniście być na podobnym poziomie

-ej a tak w ogóle to czego uczysz?

-ja mam za zadanie rozwinąć ich sposoby walki po przez liczne ćwiczenia

Weszliśmy do klasy. Usiadłem gdzieś na końcu i słuchałem Co dziewczyna mówi do pozostałych. Objaśniła nam co będziemy robić. Przebraliśmy się w swoje strój bohaterskie włączając w to mnie, ponieważ miałem swój przy sobie. Zostaliśmy podzieleni na sześć grup czteroosobowych. Każda grupa przeciwko każdej. Umiejscowiliśmy się na terenie platformy miasta gdzie mieliśmy około piętnastu minut na przygotowanie planu.

-okej więc jakie macie quirk'i?- zapytałem oczywiście po angielsku który umiem wręcz perfekcyjnie

-no to ja mogę przenosić przedmioty po przez tak jakby portal. Jeśli czegoś dotknę mogę to przenieść gdzie kolwiek chcę- powiedziała szatynka

-a przenoszenie ludzi?- zapytałem

-tylko na mały dystans

-okej, teraz ty- wskazałem na chłopaka z czarnymi niczym smoła włosami

-no to ja mogę zmieniać konsystencję przedmiotu o ile jest mi znana. Na przykład jeśli zechcę mogę zmienić beton w bawełnę. Czym większy przedmiot tym bardziej się męczę.

-okej, a ty?- spojrzałem na fioletowowłosą dziewczynę

-jestem bardzo wygimnastykowana. Mogę rozciągać swoje kończyny i delikatnie zmieniać ich kształt

-aha-nie wiem czy to przydatne ale ok- no to ja za pomocą potu wytwarzam wybuchy. Czym bardziej się męczę tym moją moc jest większa. Jak to ciało, mam ograniczenia. Przy dużej liczbie eksplozji moje mięśnie się nadwyrężają. To chyba tyle

Ustaliliśmy wspólny plan działania i zaczęliśmy wyczekiwać na sygnał startowy

Nigdy nie mów nigdy [Bakudeku / MyHeroAcademia]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz