23.

337 30 15
                                    

Stwierdziłem, że chyba najlepiej będzie jeśli porozmawiam o tym z babcią. Jest to mądra kobieta, która dobrze doradzi i zawsze mogę jej się zwierzyć. Na ogół nie ufam ludziom. Nie potrzebuje tego, nie chcę. Jednak z nią jest inaczej. Widzimy się żadko. Pomimo jej wieku jest dla mnie bardzo wyrozumiała i pomimo tego co bym zrobił i tak będzie mnie wspierać.

Postanowiłem poczekać do wieczoru, ponieważ obecnie wyszła gdzieś z jej sąsiadką. W czasie czekania obejrzałem jakiś horror i czytałem książkę. Po paru godzinach czekania nareszcie się zjawiła, jednak zdziwił mnie jej humor

-hej, co taka szczęśliwa?

-w końcu wygrałam z tą franca!

-... Co masz na myśli?

-szuja, oszukała mnie ostatnio na 5 złotych, więc ja zrobiłam dziś to samo, tylko na 10 złotych. Nawet nie zauważy. Ah... kiedy ona się w końcu ogarnie.

-co wy robicie, że się na wzajem tak oszukujecie?

-zakłady... ale no nie ważne. Chciałeś o czymś porozmawiać?

-tak, mógłbym tu zostać na dłużej?

-o... nie chcesz wrócić do przyjaciół, rodziny? Mówiłeś, że w szkole dobrze Ci się układa

-teoretycznie tak, ale tu jakoś mi lepiej. Nie wiem na jak długo chciałbym tu zostać. Może bym spróbował aplikować do tutejszego liceum? Jest całkiem spoko

-przez kogo nie chcesz wracać?

-w sensie?

-coś musiało się stać, że nie ciągnie cie do powrotu. Ktoś cie zranił?

-agh... można tak powiedzieć. Z resztą nie byłem z tą osobą w żaden sposób związany, poprostu... lepiej będzie tam bezemnie. Podoba mi się tu i nie uśmiecha mi się wracać do tamtej staruchy.

-rozumiem... spróbuj dostać się do tej szkoły. Jak Ci się uda pojedziemy do Japonii po twoje rzeczy, załatwimy ważniejsze sprawy i wrócimy, dobrze?

-spoko- odpowiedziałem i udałem się do pokoju. Na prawdę nie chciałem wracać. Do kogo? Starej pruchwy? Kirishimy, który jakby nie patrzeć jest całkiem spoko, ale nie ma dla mojej osoby czasu? Ładowary, który jest totalnie nie rozumny? Czy może do tego jebanego debila co znalazł sobie dziewczynę?
Nikt za mną tam nie przepada i vice versa. Co ja mam zrobić e tak beznadziejnej sytuacji? Nie wiem. Prześpię się z tym.

Obudziło mnie lekkie stukanie do drzwi

-kto tam?!

-hej to ja- powiedziała Amara wchodząc do pokoju- słyszałam o twoim planie zostania tu. Jesteś tego pewien?

-raczej tak. Nawet jeśli nie na stałe to chociaż na kilka miesięcy, albo do ukończenia szkoły.

-w takim razie nie mam nic przeciwko. Nie musisz zdawać żadnych egzaminów i tym podobnych. Jak wrócisz do Japonii po rzeczy, wypisując się z tamtejszej szkoły, dyrektor da ci pewne papiery. Dzięki nim bez problemu przeniesiesz się do innej szkoły nie zmieniając przy tym profilu. Co dovtwojego powrotu, pojadę tam z tobą i mamą. Dawno nie widziałyśmy się z siostrą więc pobędziemy tam z tydzień i wracamy. Urlop wypada mi w połowie września także w tedy pojedziemy. Jakieś pytania?

-dzięki, że mi pomagasz

-nie ma za co- powiedziała, po czym wyszła z pokoju

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Ygh jebany nerd... Cały czas zasypuje mnie wiadomościami "hej, czemu cie nie ma?", "wszystko w porządku?", "odezwij się", "wiem, że odczytujesz wiadomości od razu po ich otrzymaniu" I tym podobne

-przestań robić ten zasrany spam i nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy!!- napisałem po czym poszedłem zjeść śniadanie. Pomimo, że nie jestem jeszcze jej oficjalnym uczniem, ale pozwolono mi przychodzić na zajęcia które prowadzi Amara. Z racji tego iż jej przedmiot jest jednym z ważniejszych lekcje te są często, więc się nie nudziłem.

Poznałem się już trochę z tymi ludźmi. Obczaiłem z którymi można się ewentualnie za kumplować. Jest to w sumie ta sama grupka przyjaciół co ta z którą walczyłem przeciwko reszcie na swoich pierwszych zajęciach: fioletowo włosa- Cora, szatynka- Grace i smoła- Jake. Ciągle mi się mylą więc poprostu ich jakoś wyzywam, aby zaraz nie było, że jeszcze ich nie spamiętałem. Wciągnęli by mnie tylko w bez sensowną kłótnie, która zakończyła by się rozejmem.

Ostatnio dostałem wiadomość od Kirishimy odnośnie jakiegoś jesiennego balu, który ma się odbyć za dwa tygodnie. Oczywiście, że nie miałem zamiaru tam iść! Ale w sumie fajnie by było pójść tam w formie pożegnania? Tak jakby ostatnia wspólna impreza czy coś.

Izuku

Kacchan nie daje żadnych oznak życia. Naprawdę się martwię! Gdy powiadomiłem o tym All Might'a powiedział tylko, że "wszystko jest pod kontrolą". Nic więcej. W takim wypadku wybrałem się do Cioci Mitsuki, aby zapytać co z Bakugo i ewentualnie się z nim zobaczyć. Lekcje się skończyły więc za pozwoleniem Aizawy skierowałem się w stronę miasta. Wsiadłem do metra i ruszyłem w stronę rodzinnych okolic. Czas mijał mi strasznie wolno. Bardzo się stresowałem, że Katsuki mógł mieć jakiś wypadek, albo problemy zdrowotne. W końcu nie było go jeszcze w szkole, a wakacje skończyły się już tydzień temu. Nie odpisuje, nie daje znaku życia...

Po długim rozmyślaniu dotarłem pod dom kolegi. Zadzwoniłem dzwonkiem i po nie długim oczekiwaniu, drzwi przedemną się otworzyły.

-Dzień dobry Izuku, ale dawno się nie widzieliśmy- powiedziała kobieta której nie widziałem już tak dawno

-dzień dobry ciociu, tak... Parę lat już minęło

-wejdź do środka, zrobię nam herbatę

-dobrze, dziękuję

-a więc, co cię do mnie sprowadza?

-em chciałem zapytać czy wszystko dobrze z Katsukim? Nie pojawia się się szkole i bałem się że coś mu się stało

-spokojnie... u niego wszystko w normie. Pojechał do Ameryki, do moich rodziców, ale jakoś pod koniec tygodnia powinien wrócić. Słuchaj Izuku tak à propos czy wiesz może czy coś mu się stało na wakacyjnym obozie? Od razu po powrocie oznajmił mi, że wyjeżdża. Nie darł się też jakoś był raczej... zamyślony i smutny?

-nic mi o tym nie wiadomo. Na obozie zahowywał się normalnie- skłamałem. To moja wina, że wyszło jak wyszło. Sprawy mogły potoczyć się inaczej gdyby nie mój walony tok myślenia, który stwierdził, że ten związek byłby na straconej pozycji. Od kiedy tak myślę? Zawsze próbowałem, pomimo wszystko, a teraz nawet nie ryzykuje?!

Nigdy nie mów nigdy [Bakudeku / MyHeroAcademia]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz