22.

364 35 12
                                    

~Izuku~

Minęło już trzy dni od obozu. Było całkiem fajnie. Cały czas jednak mam w głowie jedno zdarzenie, gdy po moich urodzinach Katsuki wyznał mi ,że na swój sposób coś do mnie czuje. Musi czuć się teraz naprawdę źle, że nawet nie zwracam na niego uwagi.

Nie mógłbym być z nim w związku. Był by on bardzo toksyczny. Ranilibyśmy się na wzajem. Po za tym myślę, że po jakimś czasie i tak byśmy się rozstali. Chciałbym chociaż zaproponować mu przyjaźń, w ten sposób będziemy blisko i żaden nie ucierpi.

Postanowiłem więc do niego napisać

Izuku
Hej Kacchan możesz się spotkać i porozmawiać?

Nie dostałem odpowiedzi. Zapewne nie korzysta z telefonu, lub gdzieś wyjechał i poprostu nie ma czasu.

~Katsuki~

Usłyszeliśmy sygnał startowy. Wyszliśmy z naszej "bazy" I zaczęliśmy powoli wędrować wzdłuż ulicy. Po naprawdę krótkiej chwili dwie grupy żuciły się na nas jak opętane. Jedna wybiegła z uliczki, a druga zeskoczyła z dachu mniejszego budynku

-nie spodziewałam się ich tak szybko- powiedziała szatynka idąca tuż przy mnie

-tsa... poczekajmy jeszcze chwilę. Niech się zbliżą to załatwimy wszystkich na raz.

-chyba ich nie doceniasz- odpowiedział czarnowłosy- trudnym starciem było by jeden na jeden a co dopiero dwie drużyny i to z dobrymi przeciwnikami...

-spoko loko damy radę, w końcu mamy zajebisty plan i zajebistego mnie

-widze, że ktoś tu ma wysoką samoocenę- prychneła fioletowowłosa idąca tuż za nami- dobra, zaczynamy?

-jeszcze chwila.... TERAZ!- wydałem komunikat. Po tych słowach przystąpiliśmy do działania

Ruszyliśmy biegiem wzdłuż ulicy. Ułożyliśmy formacje tak jakby trójkąta. Na samym przodzie biegłem ja. Lekko za mną podążała szatynka. Po jej lewej wygimnastykowana a po prawej smoła.

Staraliśmy się jak najdłużej nie korzystać z darów i pozwolić innym na pierwszy ruch. Jak można było się spodziewać oni również zaczęli kierować się w naszym kierunku.

-padnij!- krzyknęła fioletowowłosa. Pomimo, iż raczej nie słucham poleceń innych postanowiłem to zrobić. W końcu nie wiedziałem jakie quirki posiadają przeciwnicy.

Ledwo zdążyłem się pochylić, a nad moją głową pojawiły się nożyce, które gdyby nie unik rozwaliły by mi głowę

-to chyba nie walka na śmierć i życie co?!- krzyknąłem. Fajnie czasem się zabawić ale to chyba nie na treningu

-może małe zadrapania ci nic nie zrobią!- odwrzeszczała blondynka

-idiotko, Chciałaś pozbawić mnie głowy!-krzyknąłem, powoli idąc w jej kierunku

-spokojnie, jesteś całkiem przystojny, więc może darowałabym Ci tą twarzyczkę- czy ona się ze mną droczy?! Dobra nie mam czasu na pogawędki. Zacząłem powoli wytwarzać wybuchy. Zmniejszałem dystans pomiędzy nami, a ta stała jakby właśnie na to liczyła.

Wytworzyłem jeden, większy wybuch skierowując go na budynek obok. Wcześniej został on dotknięty przez szatynkę, więc nie było problemu z przeteleportowaniem go nad głowy przeciwnej grupy. Pan smoła zmienił jego konsystencję na slim'a który powinien ich zatrzymać na jakiś czas. Rozgrywka trwać ma 10 minut, więc wystarczy aby przetrzymał jeszcze sześć.

Gimnastyczka rozciągnęła swoją rękę na odpowiednią długość aby nas z tamtąd zgarnąć byśmy i my nie padli ofiarą gluta. Gdy wszystko szło dobrze z nikąd nad ich głowami pojawiło się coś na wzór parasola, który ich uchronił?!

-co to ma znaczyć?!!-powiedziałem naprawdę spokojnie

-najwidoczniej w ich grupie jest dziewczyna z kucykiem. Jej włosy są zawsze związane w kucyk. Za ich pomocą może zmieniać ich kształt lub długość.

-nie można było wcześniej?

-nie zauważyłam jej, wybacz...

-w takim razie jaki plan teraz?- zapytała fioletowa

-em... walczmy poprostu. Nie możemy liczyć tu na plan który I tak się zjebie. Ja będę atakować, a wy róbcie co chcecie, tylko nie dajcie sie złapać

Ruszyliśmy ponownie na przeciwników. Do końca pozostało 4 minuty. Zacząłem kierować w ich stronę coraz to większe wybuchy, jednak oni nie byli mi dłużni. Pomimo tego, że to klasa bohaterska nie mieli zbyt dobrych darów, ale to w jaki sposób z nich korzystali... w końcu znalazłem godnym przeciwników.

Pojedynek został zakończony.
Grupa w której ja przebywałem pokonała jedną grupę, a z drugą zremisowała. Pozostałe trzy drużyny walczyły pomiędzy sobą i tylko jedna z nich odpadła.

Wróciliśmy do klasy. Amara zwróciła uwagę na postępy tutejszej klasy, jak i błędy które wciąż są do poprawy. Tym samym oznajmiła nad czym skupią się na najbliższych treningach.

Dziewczyna pozostała jeszcze w szkole, że względu na sprawy które miała jeszcze do załatwienia. Ja ruszyłem w stronę domu mojej babci.

Dotarłem w sam raz na obiad który chwilę potem zjadłem. Nie był on jakoś bardzo pikantny, ale to mi nie przeszkadzało. Potem rozmawiałem jeszcze z babcią o szkole, ocenach, samopoczuciu i dziewczynach... to chyba tradycyjna rozmowa bez której obejść się nie dało.

Wszedłem do pokoju i żuciłem się na telefon. Chciałem poprzeglądać social media których nie odczytywałem od trzech dni.

Włączyłem telefon. Pierwsza rzecz jaką zauważyłem była wiadomość od Izuku. Chciał porozmawiać. Postanowiłem zadzwonić bo może to coś ważnego

-siema nerdzie, czego chciałeś?!

-em... ja tylko chciałem pogadać. Możesz się spotkać?

-nie ma mnie w domu

-a kiedy będziesz?

Tu musiałem się zastanowić. Teoretycznie mógłbym być już za jakieś półtorej tygodnia, jednak nie wiem czy chce tam wracać. Tu jest serio spoko. Ludzie uczą się tu doskonalenia swoich darów I nadawania im nowych możliwości. Nie wiem jak z ludźmi, ale to w sumie bez różnicy bo nawet jeśli będą to debile to niczym nie różniące się od tamtych. Po za tym mam tu spoko ciocie i zajebistych dziadków (ta zajebistość to chyba tak co drugie pokolenie) więc po co mam tam wracać?

-nie wiem, pewnie za jakiś miesiąc. Coś jeszcze?

-nie, to wszystko. Daj znać jak będziesz-powiedział po czym się rozłączył. Muszę się serio zastanowić czy tu nie zostać.

Nigdy nie mów nigdy [Bakudeku / MyHeroAcademia]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz