18.

363 40 4
                                    

~Katsuki~

Obudziłem się rano. Wylegiwałem się na wygodnym posłaniu, gdy usłyszałem huk. Otworzyłem oczy. Czekaj... czy ja byłem w łóżku Deku?!!

Zszedłem pośpiesznie na dół

-co się stało?-zapytałem zielonowłosego stojącego z ręką pod kranem.

-em... piekłem zapiekanki na śniadanie i zapomniałem o rękawicy przy wyjmowaniu więc się poparzyłem...

-nic ci się jest?

-nie tylko trochę palce mnie pieką

-a co z jedzeniem

-blaszka spadła mi na ziemię, ale zapiekanki są na swoim miejscu. Chcesz to weź sobie

Podeszłem do jedzenia i odstawiłem je na blat. Przełożyłem na większy talerz i odłożyłem na stół.

Gdy już to zrobiłem poszedłem do pobliskiej apteki. Kupić jakąś maść na oparzenia, po czym opatrzyłem dłoń brokuła. Usiedliśmy wspólnie do co prawda zimnego, ale wciąż dobrego śniadania.

Zielonooki był naprawdę cichy. Pomimo, że próbowałem go zagadywać on odpowiadał mi jak najkrócej.

Nie chciałem w to wnikać. Może ma gorszy dzień czy coś. Stwierdziłem, że pójdę do gówno włosego, co było problemem przez nie ustający ból głowy. Ah ten kac...

-o księżniczka wstała- zaczął kamień

-o co ci chodzi?!

-nie chce się wtrącać, ale co robiliście tam w nocy z Deku...

-...- nie wiem. Nie znałem odpowiedzi na to pytanie- coś się wydarzyło?

-aaa... czyli po prostu nie pamiętasz. Ale co się dziwić, byłeś uchlany w cztery dupy. Jak Uraraka zaczęła kleić się do Midoriyi wziąłeś go na ręce i powiedziałeś coś w stylu "on jest mój". Oczywiście ledwo co stałeś na nogach więc po chwili to on cię zgarnął i zaniósł do niego, bo odziwo był całkiem trzeźwy.

-coś jeszcze?

-tak w sumie to nie... gadałeś jakieś głupoty, ale na tyle nie zrozumiałe, że trudno mi powiedzieć co.

-ok- odrzekłem po czym ruszyłem spowrotem do krzaka. Musze się dowiedzieć co było dalej

Znalazłem się przed domkiem. Bez pukania wszedłem do środka i zobaczyłem deku paradującego się po domu w samym ręczniku. Jakby Wszystko git, ale co gdyby chciał wejść tu ktoś inny?! Drzwi mógłby zamykać. Gdy zorientował się, że stoję w drzwiach oblał się soczystym rumieńcem, a następnie żucił się wręcz do pokoju z jego ubraniami.

~Izuku~

Czego on znowu chce. Ledwo wyszedł, a już wraca. Dobrze, że byłem w ręczniku. Gdy wróciłem na dół (tym razem ubrany) czekał tam na mnie blondym

-a więc, co cie do mnie sprowadza?

-co się wczoraj działo?- zapytał

-skąd mam wiedzieć? Nie pamiętam

-nic nie pamiętasz?

-nic- zacząłem się stresować, że mi nie uwierzy, ale po usłyszeniu mojej odpowiedzi poprostu wyszedł.

WSPOMIENIE
pomimo, że były to moje urodziny nie piłem zbyt dużo. Wiedziałem, że znajdą się osoby, które będę musiał pilnować w trakcie gdy one będą zaliczać zgona. Gdy Uraraka zaczęła się do mnie kleić pod wpływem alkoholu nie robiło mi to różnicy. Naprawdę ją lubiłem i chciałem aby wyszedł z tego ciekawy związek. Nie darzyłem ją tym niezwykłym uczuciem, ale miałem nadzieję, że to się zmieni. Nagle Kacchan zaczął coś krzyczeć. Nie zrozumiałem dopóki nie podszedł bliżej

-łapy precz od mojego deku- zaczął. Nikt w sumie oprócz mnie i brunetki na początku nie zwrócił na niego uwagi. Trwało to do momentu gdy chłopak wziął mnie na ręce i zaczął kierować się w stronę obozowiska.

Jak można się spodziewać nie wyszło mu to. Ledwo chodził samodzielnie, a co tu mówił o chodzeniu z ciężarem na rękach. Ledwo co przeszedł parę metrów, a już zaliczył glebę. Tym razem to on wylądował w moich ramionach.

Gdy trafiliśmy do sypialni (nie wiem jakim cudem pokonaliśmy schody nie umierając przy tym) od razu żuciliśmy się na wersalkę.

-musimy pogadać- zaczął. Wiedziałem, że I tak zapomni o tej rozmowie więc bez różnicy było mi co usłyszy z moich ust- muszę Ci coś powiedzieć. Nienawidze cie. Nienawidzę za to, że nie ważne jak bardzo próbuje nic do ciebie nie czuć to nie wychodzi. Jesteś okropny... pocałowałeś mnie a chodzisz z nią!- mówił lekko przymulonym, ale za razem smutnym głosem- proszę ułatw mi to zadanie i pozwól abym cie nie lubił. Tak będzie lepiej dla nas obu...- to było smutne, że mówił to po pijanemu. Osoby te są raczej szczere, dlatego mnie to zabolało. Nie mogę zlekceważyć jego prośby i uczuć. Pomimo, że chyba też coś do niego czuję związek ten skazany był by na niepowodzenie

-dobrze... od dziś nienawidź mnie z całego serca- podarowałem mu jednego, ale czułego całusa w czoło. Następnie próbując powstrzymywać łzy położyłem go spać, a sam udałem się do łazienki wziąć orzeźwiający prysznic.

KONIEC WSPOMIEŃ

To było ciężkie... ktoś wyznał mi uczucia, a ja będąc w innym związku je faktycznie odwzajemniam... ach to życie. Jest takie trudne i nieprzewidywalne

_______________________

Zapraszam na nowo opublikowaną książkę Bakudeku

Nigdy nie mów nigdy [Bakudeku / MyHeroAcademia]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz