1.0

7.9K 335 476
                                    

Z każdym kolejnym ruchem blondyna, podniecenie w Midoriyi rosło. W skupieniu przyglądał się wyginającemu płynnie ciału, które prezentowało się od najlepszej strony. Pod tym strojem ciężko było dostrzec idealne kształty chłopaka, ale to nie było problemem, bo piegowaty już samym wzrokiem go rozbierał. Mimo to, ćwiczył silną wolę i nadal leżał na kanapie, obserwując swojego towarzysza, który był zdecydowanie jednym z jego lepszych zakupów.

– Dobrze ci idzie, młody – zamruczał roześmianym głosem i oblizał wargi, wodząc zielonymi jak szmaragdy tęczówkami za tyłkiem niższego.

– Jestem tylko dwa lata młodszy – stęknął Katsuki i niepewnie odwzajemnił uśmiech, gdy zobaczył to poniekąd rzadkie zjawisko na twarzy Pana.

– Dwadzieścia lat to wciąż mało – mówiąc to, podparł się na łokciu i wyjął z kieszeni swój ulubiony scyzoryk, którym zaczął bawić się leniwie. – Właściwie z tego co pamiętam, to urodziny masz dopiero w kwietniu, więc następne za dziesięć miesięcy. Między nami jest prawie trzy lata różnicy.

– Taaa, niby tak – skinął głową i owijając się płynnie wokół rury, popatrzył kątem oka na swojego rozmówcę. Czyżby awansował? Nie musi już prosić o pozwolenie na powiedzenie czegokolwiek.

Zmarszczył brwi i dyskretnie spoglądał na zielonowłosego. Ten komplet ubrań rzeczywiście bardzo pasował do Izuku i wyglądał w nich co najmniej przystojnie. Z uśmiechem dostrzegł w czarnych spodniach wybrzuszenie, które zwiastowało jednoznacznie wydarzenia na najbliższą przyszłość. Oznaczało to dla niego niewielki sukces, w końcu właśnie to planował zrobić od wczoraj. Bakugo przygryzł wargę i żeby dać trochę odpocząć rękom, złapał się rury udami. W tym samym czasie rozpiął swoją koszulę i spojrzał zadziornie na właściciela, który był widocznie zadowolony. Nie trwało to jednak długo, bo mężczyzna zachęcił go gestem ręki, aby podszedł bliżej. Bakugo bez przedłużania stanął więc na podłodze i zwiewnym krokiem zbliżył się do sofy. Starał się robić wszystko bez zastanowienia i pewnie siebie, ale niestety w jego oczach było widać obawę.

– Dobra robota, Kacchan – zielonooki puścił mu oczko i wyciągnął rękę w jego kierunku. Zgodnie z oczekiwaniami, tamten złapał dłoń. – Myślę, że to już najwyższy czas, aby jakoś cię wynagrodzić.

Mężczyzna uśmiechnął się tylko i przyciągnął młodszego bliżej do siebie, sadzając go jednocześnie na swoich kolanach, w okolicach krocza. Przekrzywił głowę i spojrzał na niego, wyczekując jakiejkolwiek reakcji. Gdy nic takiego jednak nie nastąpiło, pogładził blondyna po ramieniu i zaśmiał się.

– Aż tak cię zatkało? No powiedz. Powiedz mi, co byś chciał dostać? Jest coś szczególnego, coś co byś chciał? Poza wolnością i... Takimi rzeczami, których dać ci nie mogę.

– Nie żartujesz sobie ze mnie, Panie? – Zmieszany Bakugo przygryzł wargę i spojrzał w bok. Tak właściwie to nie wiedział, co chciał. Nigdy się nad tym nie zastanawiał, bo wiedział, że i tak tego nie dostanie, co by nie było.

– A wyglądam na takiego?

– A wiesz, że na pytanie nie odpowiada się pytaniem? – Zadrwił młodszy i pochylił się nad nim, będąc twarzą naprawdę blisko niego.

Między nimi zapanowała cisza na dobre dwadzieścia sekund, zanim doczekał się odpowiedzi.

– Nie żartuję – odparł z powagą i popatrzył mu w oczy.

– Oh.. No okej.. No to nie wiem... Chciałbym poczuć się kochany – mruknął cicho niższy. – A-ale jeżeli chodzi o takie materialne rzeczy, to mnie ucieszyłby nawet balonik na sznurku.

Czerwonooki spuścił głowę i westchnął, pogrążając się we własnych myślach. Nie chciał jeszcze za bardzo otwierać się przed Panem, nie mógł mu w pełni zaufać.

Chłopak za 100tysięcy║DekubakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz