1.9

3.7K 254 53
                                    

Drzwi otworzyły się z cichym skrzypem, a po chwili w ich progu stanął nie kto inny, jak Midoriya. Na jego twarzy widać było powagę, jednak zielone oczy błyszczały jaśniej niż zazwyczaj. Dokładnie tak, jak u kota czającego się na swoją ofiarę.

Blondyn dobrze wiedział, co wydarzy się już niebawem. Napalony wzrok można było rozpoznać z naprawdę daleka, w szczególności jeżeli miało się z tym do czynienia tak często jak on. Przewidział taką kolejność wydarzeń, więc był przygotowany psychicznie. Nie życzył nikomu źle, ale miał cichą nadzieję, że Pan zadowoli się jedynie tamtą brunetką.

Milczeli tak przez parę minut, przyglądając się sobie w całkowitej ciszy. Ich spojrzenia były tak bardzo różne. Przestraszony pies z podkulonym ogonem i jego bezlitosny właściciel. Ludzie tak często zachowują się jak zwierzęta...

– Patrz Kacchan, przyniosłem dla ciebie prezent – oznajmił piegowaty, zbliżając się jeszcze trochę.

Zatrzymał się może metr od chłopaka, a następnie z uśmiechem na twarzy wyjął zza pleców średnich rozmiarów wibrator. Miał już dokładny plan, więc pozostała tylko realizacja. Bardzo ucieszył go widok jeszcze bardziej przestraszonego blondyna, który natychmiast zaczął się szamotać i wiercić na boki.

– Jesteś p-pojebany – mruknął smutno, obserwując jak dwudziestodwulatek przykuca przed nim i zakasa rękawy.

– Może i jestem – odparł z obojętnością, a następnie zaczął rozpinać spodnie swojej ofiary, która teraz była bezbronna.

Czerwonooki musiał zdać się na swój los, nawet nie próbował się już uwolnić. Jego ręce były zakute ze sobą, a na dodatek przypięte jeszcze do stalowego prętu przy ścianie, który na pewno nie znajdował się tutaj bez powodu. Widocznie nie był pierwszym ani ostatnim, który leżał tu obezwładniony przez właściciela.

– A teraz pozwól, że wyjaśnię ci parę spraw – powiedział tamten, siadając na podłodze. – Od początku wiedziałem, że może być z niej pożytek. Dlatego nie zabiłem jej, tylko zwróciłem na licytacje, bo po prostu się nią znudziłem. Co zrobiłem z resztą zabawek? Odpowiedź zachowam dla siebie, możesz snuć własne teorie, jeżeli tylko masz na to ochotę – zastanowił się przez chwilę.

Mężczyzna zamilkł gwałtownie, wpatrując się swoimi błyszczącymi oczyma w punkt na ścianie przed sobą. Wyglądał dosłownie jakby się zawiesił, jednak nie trwało to zbyt długo, bo zamrugał parę razy i spojrzał na blondyna. To nie tak, że nie miał serca zabić osoby, którą Ochaco tak kochała, prawda?

– Kontynuując, bez zbędnych przedłużań, posłuchaj uważnie co mówię – zielonowłosy zdarł z niego dolną część garderoby, łącznie z bielizną. – Pójdziesz na spacer. Razem z Sumire. Oczywiście będę miał was pod swoją kontrolą, więc nie uciekniesz. Ale przynajmniej będziecie mogli sobie swobodnie porozmawiać – oznajmił, rozchylając jego nogi.

– T-tak? – jęknął, patrząc zaniepokojony w dół. Wolał nie mówić za dużo, często stosował zasadę, że milczenie jest lepsze niż mówienie głupot i bezsensów.

– Mhm – po tych słowach uśmiechnął się szerzej, a następnie przyłożył do wejścia blondyna podłużny przedmiot. Uwielbiał koncepcję używania wibratorów na pilota. Obydwie jego zabawki pójdą na spacer, a on zrobi im super niespodziankę. Oczywiście będzie mógł wszystko oglądać, stosując pewne środki.

Złapał z nim krótki kontakt wzrokowy, zaśmiał się i bez zapowiedzi wsunął przyrząd praktycznie w całości. Był niemal pewny reakcji blondyna, z pożądaniem patrzył na niego czekając aż wyda z siebie jakikolwiek dźwięk. Ale za to jak bardzo się zdziwił, gdy nic takiego się nie stało! Katsuki doskonale znał się na rzeczy i wiedział, że prawdopodobnie atak nastąpi z zaskoczenia. Odpowiednio wcześniej zacisnął wargi i przygotował się na to uczucie. Teraz za to zaśmiał się cicho, widząc zdziwienie na twarzy właściciela. Pierwszy raz udało mu się go zaskoczyć. Chyba.

Chłopak za 100tysięcy║DekubakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz