Zielonowłosy opuścił łazienkę, wzdychając przy tym ciężko. Nie ukrywał, że był uzależniony od wyżywania się seksualnie na słabyszch, a ku jego nieszczęściu dzień ulgi dla osób poszkodowanych tzn. Bakugo, wciąż trwał.
Wsadził ręce do kieszeni, rozejrzał się bezdusznie po korytarzu i raz jeszcze wydał z siebie niezadowolony dźwięk. Idiotka musiała mu zepsuć humor jeszcze bardziej. Świetnie, naprawdę cudownie to rozegrała.
Zastanawiał się, co jeszcze powstrzymuje go od wpakowania im kulki w łeb? Prawdopodobnie wizja tortur i śmierć z przemęczenia, która wydawała się znacznie ciekawsza i była surowszą zemstą. Ale nie. On nie może, to byłoby zbyt ryzykowne. Chociaż chętnie pomęczyłby zarówno brunetkę, jak i tego jej kochasia.
Przeklinając pod nosem skierował się do salonu, gdzie Katsuki zajęty był zabawą z ruchliwym szczeniakiem. Czuł się już znacznie lepiej, ale nigdy nie wiadomo kiedy jego psychika postanowi zrobić mu psikusa. Zdawał sobie sprawę, że wcześniej czy później musiało mu po prostu odbić. Cudem byłoby, gdyby przeszedł przez to całe trudne życie bez żadnego zadraśnięcia na psychice. Odkąd Uraraka opuściła "jego teren" humor nieco mu się poprawił i z lekkim rozbawieniem próbował wyrwać zabawkę z psiego pyska. Nigdy nie miał własnego zwierzaka, więc taka forma rozrywki była dla niego całkowicie nowa.
– Pasowałoby pójść z nim na spacer – poinformował, gdy w pomieszczeniu zawitał jego naburmuszony właściciel.
Tamten jedynie przetarł twarz dłonią i bezwładnie osunął się na fotel, z trudem powstrzymując kolejne przekleństwa, które zatrzymywał na końcu języka.
– Żałosny jesteś, jeżeli myślisz, że puściłbym cię samego – odpowiedział z parominutowym opóźnieniem, w trakcie którego wraz z kocicą przyglądał się wybrykom pozostałej dwójki.
– Skąd! – blondyn zaśmiał się radośnie, chwytając puchatą kulkę na ręce i tuląc ją do siebie. Czuł się jak dziecko. – Szczerze mówiąc, miałem nadzieję na wspólny spacer. Z tobą.
– Tch – piegowaty prychnął z niechęcią i wstał z fotela. – Mam inny plan. A ty masz mi się podporządkować – rzekł stanowczo, następnie podchodząc do młodszego i patrząc mu w oczy. – Wstawaj z tej podłogi. Ubierz się jakoś przyzwoicie, żeby wstydu nie było i zejdź do garażu za dziesięć minut.
Tamten zaś westchnął teatralnie, po czym posłusznie postanowił wykonać polecenie, aby nie narobić sobie kłopotów. Z doświadczenia wiedział, że jeżeli będzie grzecznym chłopcem, słuchającym swojego Pana, to czeka go nagroda i taryfa ulgowa. A przynajmniej zazwyczaj tak było.
Poszedł więc do swojego pokoju i jakimś cudem wygrzebał z szafy przyzwoity komplet ubrań, co jak się można domyśleć, było nielada wyzwaniem. Spomiędzy strojów erotycznych naprawdę ciężko było znaleźć coś normalnego, jednak właściciel odpowiednio zadbał o wyposażenie garderoby chłopaka, gdyż raz na jakiś czas pojawiały się tam pojedyncze ciuchy, bardziej zdatne do prezentacji publicznej.
Bakugo zastanawiał się, dlaczego musi gdzieś teraz jechać, skoro nie czuje się najlepiej? W końcu miał gorączkę, był poddenerwowany oraz w niepewnym stanie psychicznym. Chętnie zapytałby o co chodzi, jednak do grobu nie bardzo mu się spieszyło, to też wolał być posłuszny i jeszcze przed upływem narzuconego z góry czasu, zjawił się w garażu.
– Już jestem – ziewnął, przyglądając się zielonowłosemu.
On siedział już na miejscu kierowcy w swoim ulubionym, wypolerowanym samochodzie i ze znacznie spokojniejszą miną wpatrywał się w kierownicę. Nigdy nie miał w zwyczaju zażywania przypisanych leków i praktycznie zawsze ignorował fakt ich istnienia. Teraz jednak postanowił dla własnego dobra poczęstować się jedną tabletką na uspokojenie, aby na pewno dotarli do celu w całości. Jakoś nie bardzo widziała mu się wizja śmierci w wypadku.
CZYTASZ
Chłopak za 100tysięcy║Dekubaku
Fanfikce„-Boli? -B-boli... -I dobrze, bo ma boleć." Popełnił błąd. Zakochał się w mężczyźnie, którego nienawidził. W bezlitosnym potworze, przez którego cierpiał i wylał morze łez. Ale serce podpowiadało: „zrób to, daj mu szansę!". A on był typem osob...