Drzwi wejściowe skrzypnęły cicho, oznajmiając przybycie długo wyczekiwanej osoby. Nikt nie wiedział, że Midoriya wrócił. Zegar naścienny wskazywał bowiem godzinę czwartą nad ranem. Nawet młody szczeniak nie zareagował, będąc w zbyt głębokim śnie. Małe stworzonko nie miało jeszcze wprawy w tego typu zadaniach, nos nie był wystarczająco czuły i nie rozpoznawał zapachów, co było jeszcze do wyćwiczenia.
Kocica co prawda, nocne stworzenie, jednak także nie za bardzo wzruszone obecnością piegowatego mężczyzny. Nie spała, jednak leżenie na ciepłej pościeli razem z Katsukim było znacznie lepszą alternatywą niż wstawanie i sprawdzanie, kto zagłusza ich spokój.
Zielonowłosy wziął głęboki wdech, zaciągając się swoim prawie ulubionym zapachem mieszkania. Możnaby rzec, że był trochę zmęczony. Ale to tak trochę tylko.
Ściągnął buty, wchodząc następnie wgłąb mieszkania. Sprawdził, czy wszystko było na swoim miejscu, po czym pokierował się schodami na górę. Załatwił część spraw, które miały załatwione zostać, więc teraz w końcu mógł spokojnie zmrużyć oczy.
O tej godzinie nie myślał już o niczym innym jak o śnie, dlatego wszedł do pierwszego lepszego pokoju, byleby tylko walnąć się na łóżku i w końcu odpocząć. Trafiło na sypialnię Bakugo, w której znajdował się chłopak. Spał twardo, więc nawet nie zorientował się, kiedy jego właściciel położył się obok niego na łóżku. Midoriya był wymęczony, tak jak się usadowił, tak usnął.
•••
Blondyn uchylił powoli powieki, niechętnie przebudzając się ze snu. Był szczelnie owinięty pościelą, jednak jego uwaga została przykuta przez coś innego, co także obejmowało go w pasie. Nie przypominał sobie, aby dzisiejszej nocy zasypiał przy czyimś boku, toteż jego ciekawość wzrosła.
Przetarł oczy piąstkami, po czym przeniósł wzrok na osobę obok siebie, będąc jeszcze w pozycji leżącej. Zdziwił się, kiedy zobaczył przydługawe, zielone włosy, opadające na piegowatą twarz mężczyzny. Po pierwsze, nie spodziewał się go u siebie w łóżku. Po drugie, nie spodziewał się też, że tamten w ogóle wróci tej nocy. Zaskoczenie było więc spore.
Czerwonooki wstrzymał oddech, bojąc się, że przypadkiem obudzi Pana i będzie miał kłopoty. Nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, starał się nawet ślinę przełykać ciszej. W końcu ten facet momentami zachowywał się jak zwierzę, był całkiem nie do przewidzenia.
Ku szczęściu Bakugo, właściciel spał jak zabity, dzięki czemu mógł wydostać się z jego objęć oraz bez większych problemów opuścić swój pokój. Na korytarzu odetchnął z ulgą i oparł się o ścianę, był zbyt leniwy na poruszanie się. Z łóżka wyszedł tak szybko tylko dlatego, że nie czuł się tam bezpiecznie. Jego mięśnie były nie rozruszane, a głowa lekko pulsowała na skutek zbyt szybkiej pobudki.
Chłopak powoli osunął się w dół, wypuszczając głośno powietrze. Nie był zmęczony, przynajmniej fizycznie. Z psychiką było jednak "trochę" gorzej. Nie przyznawał się do tego, schizofrenię ukrywał tak bardzo, jak tylko się dało. Miał przypisany lek, którego z resztą i tak nie zażywał. Nie ufał sobie, tym białym pigułkom, a już w szczególności Midoriyi, który zawsze mógł przecież podmienić leki na jakieś tabletki gwałtu czy jakieś inne świństwo.
Bardzo przeżywał to, co działo się w jego życiu. Fakt, miał teraz trochę luźniej, ale ten stan nie będzie trwał wiecznie. Do ślubu jest nietykalny. Potem odbędzie się całe świętowanie, Sumire wróci do siostry, a on? On idzie tam tylko dla ozdoby, niby jako osoba towarzysząca. Potem będzie musiał przyjść tutaj z powrotem i wszystko wróci do normy. Znów stanie się kozłem ofiarnym.
CZYTASZ
Chłopak za 100tysięcy║Dekubaku
Fiksi Penggemar„-Boli? -B-boli... -I dobrze, bo ma boleć." Popełnił błąd. Zakochał się w mężczyźnie, którego nienawidził. W bezlitosnym potworze, przez którego cierpiał i wylał morze łez. Ale serce podpowiadało: „zrób to, daj mu szansę!". A on był typem osob...