2.2

3.6K 231 53
                                    

Krople lipcowego deszczu stukały o przednią szybę samochodu, wypełniając tym samym ciszę, która panowała w promieniu najbliższych parunastu metrów. Podobnie jak wiele ludzi, blondyn zajmował się jedynym ciekawym zajęciem, które teraz przychodziło mu do głowy i po prostu przyglądał się uważnie, śledząc jak tamte spływają w dół. Co dość dziwne i niespotykane, nie obstawiał, która z nich przybędzie do mety jako pierwsza. Tak naprawdę, było mu to bardziej niż bardzo obojętne.

Był sam. Nie narzekał, ponieważ wnętrze pojazdu było eleganckie i wygodne. Siedzenia były wykonane z wysokiej jakości skóry, podobnie jak kierownica, którą obito beżowym materiałem. Wszystko lśniło i błyszczało, nawet bajkowe wróżki, z których skrzydeł sypał się brokat, mogłyby schować się w cieniu tego właśnie samochodu, droższego niż niejedna miesięczna wypłata jakiegoś znanego celebryty.

Katsuki nie miał nic przeciwko. Siedział sobie w ciszy i spokoju, a przechodnie jedynie zerkali na niego zazdrosnym wzrokiem. Czuł z tego faktu wewnętrzny ubaw, chociaż nie okazywał go po sobie. Jakoś tak, naprawdę zobojętniał.

Niezwykle irytował go fakt, że Sumire już niebawem zyska wolność. To niesprawiedliwe, dlaczego inni mogą, a on nie? Jeszcze jakby znosiła to w ciszy, to pół biedy. Tymczasem dziewczyna cały czas się szczerzyła i tryskała optymizmem. W przeciwieństwie do niego, miała powody.

Śledztwo stanęło więc w miejscu i na temat właściciela nie dowiedzieli się tak naprawdę nic. Istniało prawdopodobieństwo, że on sam będzie musiał je dokończyć lub po prostu się podda, bo już nie będzie miał siły. A ostatnio miał ich coraz mniej. Chciałby w końcu być niezależny, ale teraz to w sumie wszystko już stracone. Najlepszy okres jego życia poszedł się jebać, a przynajmniej w taki sposób lubił to określać.

Jakby nie patrzeć, miał rację. W obecnej chwili powinien być studentem. Uczyć się na jakiejś prestiżowej uczelni, poszerzać horyzonty, chodzić na randki czy inne imprezy. Tymczasem przymusowo "dawał dupy" losowym mężczyznom, którzy kupili go na licytacjach. Żałosne, czyż nie?

Czarny rynek był zakazany w Japonii. Zresztą prawie tak jak wszędzie. Nie mógł więc pojąć, jakim cudem takie sytuacje wciąż mają miejsce? Policja jest cholernie słaba, skoro nie może nic z tym zrobić. A przynajmniej takie odnosił wrażenie, patrząc na życie przez kraty w ciągu ostatnich lat. Rzecz jasna przysłowiowo, bo przecież nie trzymano go w prawdziwym więzieniu.

Robiło mu się więc naprawdę źle na psychice, kiedy myślał nad tym, co jeszcze go czeka. Ucieczka nie wchodziła w grę, nawet o tym ani razu już nie pomyślał. Uświadomił sobie, że jedynym sensownym rozwiązaniem jest stosowanie się do zasad właściciela. Powinien wiedzieć to od początku. Ale w ludzkiej naturze leży buntowanie się i stawianie oporu. A temu zapobiec było już ciężej.

Mijało już pół godziny odkąd ostatni raz widział się z Midoriyą i młodszą siostrą Uraraki. Jeśliby wierzyć ich słowom, poszli do sklepu załatwić jeszcze jakąś biżuterię. Prawdopodobnie w prezencie ślubnym, bezpośrednio dla panny młodej. Zważając na sytuację zielonowłosego, pewnie nie zamierzał w żaden sposób obdarowywać pana młodego, który jakby nie patrzeć, zgarnął mu dziewczynę sprzed nosa. Po co miał dawać prezent komuś, kogo nie lubił? Bez sensu. Jedynie z własnej litości i szacunku do współpracowniczki postanowił zawitać na uroczystości.

Do sklepu zabrał ze sobą Sumire, aby mu doradziła. Chociaż tak naprawdę nie miało to żadnego sensu. Mężczyzna sam posiadał sporo biżuterii i na pewno był obeznany w temacie. W końcu na jego palcach zawsze widniały pierścionki, a kolczyki i innego rodzaju ozdoby także uwielbiał. Chociaż jednak jest różnica między męskim a kobiecym gustem, stąd też decyzja taka, a nie inna.

Chłopak za 100tysięcy║DekubakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz