Dwójka mężczyzn wymieniła ze sobą spojrzenia podczas długiej, trwającej między nimi ciszy. Siedzieli na wygodnych, skórzanych fotelach w salonie, po przeciwnych stronach stołu. Jeden z nich przeglądał z zamyśleniem gruby plik kartek w segregatorze, drugi zaś przyglądał się z wyczekiwaniem.
– Więc co z nim? – pytanie padło w kierunku niskiego okularnika o szatynowych włosach.
– Ciężko było z niego cokolwiek wyciągnąć – odparł. – Wciąż był w szoku, miał drgawki. Podałem mu leki na uspokojenie.
Midoriya pokiwał głową, po czym zapatrzył się w rozmówcę. Wbrew wszystkiemu martwił się o blondyna. Gdzieś tam wgłębi serca naprawdę przywiązał się do tego urokliwego chłopaka, który tak często go zadziwiał.
– Z odpowiedzi jakie mi dał na pytania, które mu zadałem... – kontynuował. – wynika, że ma schizofrenię.
– Proszę? Nie. To niemożliwe. Skąd miałby ją mieć? – zielonowłosy zdawał się jeszcze bardziej zaniepokojony. – Tak nagle? Co to wszystko ma znaczyć...?
– Już tłumaczę – westchnął okularnik. – To tylko moja hipoteza, ale wszystkie objawy na to wskazują. Widzi rzeczy i osoby, których nikt inny nie widzi na przykład. Nie sądzę, aby był zdolny do widzenia duchów, zjaw i innych zjawisk tego typu. Chyba że... Czy w tym domu ktoś zmarł?
– Nie – piegowaty odparł z powagą, a następnie zawiesił wzrok na kalendarzu, który wskazywał dwudziesty siódmy lipca.
– Do opętania też mu daleko, więc taką możliwość odrzucam. Najprawdopodobniej chłopak od początku miał słabą psychikę, która w pewnym czasie po prostu nie wytrzymała i uległa załamaniu. Być może na skutek jakiegoś wydarzenia, które wywarło na chłopaku większe emocje – tłumaczył dalej, gestykulując zawzięcie rękoma. – Jak już wspomniałem, jest to tylko moje aktualne założenie. Abym mógł w stu procentach potwierdzić co mu dolega, muszę umówić się z nim na więcej wizyt i kontrolować jego stan przez jakiś czas.
– Rozumiem – mężczyzna skinął głową. – Nie wiem, co takiego się stało, że nie wytrzymał psychicznie i zwariował... Da się to wyleczyć?
– To długotrwały proces. Być może uda się go przyspieszyć, jeżeli choroba nie jest bardzo rozwinięta. Szybko zareagowałeś, skoro to wszystko zaczęło się dopiero dzisiaj – szatyn podrapał się po brodzie i uśmiechnął. – Jak na razie mogę przypisać tabletki na schizofrenię. Niech zażywa przez tydzień. Codziennie jedną. A ja przyjdę za osiem dni i zobaczymy jaki jest stan rzeczy. Jeżeli nie pomoże, będziemy kombinować dalej.
– I to wszystko?
– Tak. Jak na razie nie mogę zrobić nic więcej – wstał, następnie kierując się do wyjścia.
– No dobra. Dzięki i tak. Pieniądze dostaniesz jak zawsze, dopiero gdy zobaczę poprawę w jego zachowaniu – Deku odprowadził go do drzwi i uśmiechnął się pod nosem.
– Wiem, wiem. Nie musisz powtarzać tego za każdym razem, kiedy przychodzę w odwiedziny. Do zobaczenia – uścisnął jego dłoń, po czym opuścił willę.
Piegowaty odprowadził go wzrokiem aż do bramy, westchnął i wrócił wgłąb mieszkania. Postanowił, że dzisiaj da trochę odpocząć blondynowi i zaopiekuje się nim, chociaż ten jeden dzień. Usiadł zamyślony na kanapie, przy okazji spoglądając na zegarek. Bakugo musi odpocząć, więc da mu jeszcze parę godzin snu.
•••
W pomieszczeniu rozległ się dźwięk pukania do drzwi, które po chwili otworzyły się, gdy blondyn wymruczał ciche "wejść". Jego stan był już znacznie lepszy, ale wciąż miał niewyraźną minę. Spod przymrużonych powiek przyglądał się piegowatemu mężczyźnie, który właśnie zawitał w jego przysłowiowym schronie.
CZYTASZ
Chłopak za 100tysięcy║Dekubaku
Fanfiction„-Boli? -B-boli... -I dobrze, bo ma boleć." Popełnił błąd. Zakochał się w mężczyźnie, którego nienawidził. W bezlitosnym potworze, przez którego cierpiał i wylał morze łez. Ale serce podpowiadało: „zrób to, daj mu szansę!". A on był typem osob...