Numer Telefonu

2.7K 107 27
                                    

Ten dzień należy do tych najbardziej upragnionych. Czeka mnie koncert Britney Spears, czekałam tak bardzo długo. Aż jedenaście miesięcy spędziłam odliczając dwudziesty czwarty sierpnia. Jestem tak cholernie podekscytowana. Nikt ani nic nie jest w stanie popsuć tego dnia, nawet mój brat, którego tak bardzo nienawidzę. Frank jest typem osoby, która działa na nerwy każdemu z osobna. Frank pieprzony Malik jest pieprzonym introwertykiem, pieprzonym leniem i pieprzonym szowinistą. Frank pieprzony Malik to ten dzieciak, który jest bardziej lubiany przez rodziców, którzy na ogół mają nas w nosie. Obydwoje pracują w kancelarii adwokackiej Hooderona, są tak zapracowani, że chyba zapomnieli że mają dzieci, ale dalej Frank pieprzony Malik jest tym lepszym dzieckiem. Anne Malik, czyli moja zadufana w sobie mamusia, która jest rasistką, homofobem i szowinistką, jej syn szowinizm i cynizm ma ewidentnie po niej. Rafael Malik, cyniczny, okrutny, wredny, zawistny tatuś, który ma nie po kolei w głowie. Wiele osób mi zarzuca, że nie mam szacunku do rodziców, to prawda, nie mam do nich szacunku, to tylko dlatego, że oni nie mają go dla mnie. Naprawdę czasami się zastanawiam, czy oni mają świadomość, że mieszkam w ich domu i jem ich jedzenie, co też zdarza się naprawdę rzadko, bo zazwyczaj jem na mieście, bądź u znajomych. Moi rodzice są toksyczni i specyficzni, szczerze powiedziawszy, nigdy nie zwracali na mnie uwagi, z reguły zajmowali się mną dziadkowie od strony matki, to jedyni ludzie, których uwielbiam w tej rodzinie. Całe dzieciństwo spędziłam pod ich opieką, kancelaria Hooderona była, jest i będzie o niebo ważniejsza niż własne dzieci.

Jestem Amber Malik, mam dwadzieścia lat, jestem brunetką o czekoladowych tęczówkach zamieszkującą obrzeża Rzymu z nieludzkimi rodzicami i szowinistycznym bratem, kochającymi dziadkami i świetną ciotką. Zostałam wychowana na tolerancyjną, uprzejmą, miłą dziewczynę, trzymam się zasad wychowania, lecz zachowanie spokoju w niektórych sytuacjach jest niezwykle trudne.  Jestem cholernym zazdrośnikiem i tą cechę odziedziczyłam po mamusi.

Zostało dokładnie piętnaście osób, do tego bym dostała się do hali. Kolejka odziwo szła szybko i nie stoję tutaj jakoś bardzo długo, może godzinę, a przyszłam naprawdę późno.   Może i należę do introwertyków i nie lubię towarzystwa innych ludzi, uwielbiam przebywać sama ze sobą, oddawać się w świat książek i nie jest mi źle samej ze sobą. W samotności jest mi naprawdę dobrze.

Pani przy kasie przybiła mi pieczątkę i przedarła bilet. Byłam tak bardzo podekscytowana faktem, że usłyszę Britney na żywo, osobiście. Kątem oka spojrzałam na pewnego bruneta, który spoglądał na mnie z drugiej kolejki. Był naprawdę przystojny, miał brązowe, piwne oczy, był dosyć wysoki, nie był najlepiej zbudowany, a zarost dodawał mu uroku. Miał na sobie czarne rurki, które idealnie opinały jego zgrabne nogi, białą luźną koszulkę w stylu oversize, biało czarne Jordany i szarą bluzę, którą miał obwiązaną wokół pasa. Skanowałam go wzrokiem, wyglądało to co najmniej, jakbym planowała wobec niego tragiczną śmierć.

Nie stałam daleko od sceny, może jakieś pięć metrów. Dziesięć minut spędziliśmy na wyglądając za Britney, gdzie ta miała wyjść na scenę po osiemnastej. Wiadomo, mogły nastąpić problemy techniczne. Swoją drogą, jestem fanką Btitney od czternastego roku życia, pierwszy raz usłyszałam jej piosenkę w dwa tysiące czternastym roku na balu gimnazjalnym. Tak bardzo spodobał mi się jej głos, że mogłam słuchać jej twórczości godzinami i mi by się nie znudziło.

Britney po dwudziestu jeden minutach spóźnienia wyszła na scenę, wykonała efektywne wejście i po wykonaniu pierwszej piosenki przeprosiła wszystkich za swoje spóźnienie, ponieważ wystąpiły problemy z nagłośnieniem.

Toxic - Britney Spears
Baby, can't you see I'm calling?
A guy like you should wear a warning
It's dangerous, I'm falling
There's no escape, I can't wait
I need a hit, baby, give me it
You're dangerous, I'm loving it
Too high, can't come down
Losing my head, spinnin' 'round and 'round
Do you feel me now?
With a taste of your lips, I'm on a ride
You're toxic, I'm slippin' under
With a taste of a poison paradise
I'm addicted to you
Don't you know that you're toxic?
And I love what you do
Don't you know that you're toxic?
It's getting late to give you up
I took a sip from my devil's cup
Slowly, it's taking over me
Too high, can't come down
It's in the air and it's all around
Can you feel me now?

Zza siebie poczułam dym papierosowy, odwróciłam się i zobaczyłam tam tego samego faceta, który spoglądał na mnie przy kasach, miętolił w ustach szluga. Tak bardzo nie znoszę, gdy ktoś z mojego otoczenia pali. Nie chodzi o samego palenie papierosów, mogą robić z nimi co tylko zechcą, to ich zdrowie, ale nienawidzę gdy ktoś pali je w moim towarzystwie w danym czasie, nie znoszę tego zapachu.

- Przepraszam, mógłbyś odejść trochę dalej, nie chciałabym tego wdychać. - Brunet rzucił mi dziwne spojrzenie, nie potrafię go opisać. Był niewzruszony moją prośbą.

- Jasne, nie ma problemu. - Ku mojemu zdziwieniu odszedł dalej. Bije od niego nieprzyjemnym jadem. Szczerze powiedziawszy byłam pewna, że nie ruszy się ani o milimetr, zacznie się wykłócać lub będzie na mnie spoglądał jak na idiotkę.

Britney zaczęła wykonywać kolejno piosenki, a wszyscy wokół krzyczeli, nie śpiewali, krzyczeli. Tak bardzo kaleczyło mi to uszy. To nie tak, że nanawidzę ludzi i jestem szowinistką z genami odziedziczonymi po matce, po prostu niech ci ludzie zrobią coś dla muzyki i nie śpiewają, ba, oni nawet nie śpiewają, oni krzyczą. Rzucił mi się w uszy jednak charakterystyczny męski głos, ten sam, który kilka minut temu odpowiedział mi Jasne, nie ma problemu. Przestałam słyszeć wszystko wokół, słyszałam tylko jego głos. Byłam tak skupiona na tym, by dokładnie usłyszeć każdy fragment śpiewanej przez niego piosenki, że zapomniałam o tym, że cały czas na niego patrzę. Widziałam jak na jego twarz wkrada się uśmiech, czym wybudził mnie z opresji.

- Ładnie śpiewasz. - Odparłam, ten wbił wzrok w moje źrenice, następnie zjechał nim na moje usta, ale wrócił na źrenice szybciej niż myślałam. Speszyłam się.

- Dziękuję, śpiewam od kilku lat.

- To świetnie, osobiście nie potrafię.

- Jestem Damiano, a ty? - Wciągając kawę przez rurkę prawie się nią zakrztusiłam.

- Amber

- Śliczne imię. - Skomplementował mnie, za co podziękowałam. - Ile masz lat?

- Dwadzieścia. - Odparłam. - A ty?

- Ja mam dwadzieścia dwa, zajmuję się głównie muzyką, mam swój zespół muzyczny, współpracujemy od dwa tysiące szesnastego roku a znamy od podstawówki. -  Nigdy bym się nie spodziewała, że poznam jakiegoś piosenkarza w przypadkowej hali na koncercie Britney Spears.

- Jak się nazywacie?

- Måneskin, nazwa jest po duńsku, moja przyjaciółka Victoria jest pomysłodawczynią. Ogółem jestem wokalistą zespołu. Zebraliśmy naprawdę ogromną liczbę subskrybentów, aż milion.

- Na pewno gratuluję sukcesu, cierpliwości i czasu, z pewnością stworzenie jednego kawałka wymaga czasu. Jaką muzykę tworzycie?

- Głównie Rock&Roll, zdążą się bardziej spokojne ale rzadko. Amber, mógłbym dostać twój numer telefonu?

Oops I did it again... // Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz