Impreza

878 64 71
                                    

Byłem już w miarę ogarnięty. Miałem na sobie czarne rurki, białą koszulę, której trzy guziki były rozpięte, włosy miałem ułożone na żel oraz spryskałem się perfumami. Było około dwudziestej a zbuntowana Amber jak powiedziała tak uczyniła, nie poszła do klubu.

- To jak, wychodzimy? - Spytałem i zorientowałem się że nie ma jeszcze z nami Vic.

- Nie wychodzicie! Pięć minut! Włosy mi się rozwaliły! - Krzyknęła i pobiegła do łazienki z salonu.

- Ja idę zobaczyć co u Amber. - Rzuciłem i poszedłem za blondynką. Gdy wszedłem do pokoju zastałem brunetkę śpiącą na łóżku z telefonem obok, był włączony. Prowadziła konwersację z jakimś Frankiem, gdy przeczytałem ostatnią wiadomość, coś we mnie pękło.

"Kocham cię Amber, pamiętaj o tym"

Nie wiedziałem co myśleć. Po prostu przykryłem ją kocem i wyszedłem.

- No nie obijaj się tak! Szybciej! - Krzyknął Thomas z dołu.

- Idę. - Rzuciłem schodząc ze schodów z załamanym wyrazem twarzy co zauważyli.

- Co jest? - Zignorowałem to i chwyciłem za klucze.

- Chodźmy. - Zamknąłem za nami drzwi i wsiadłem do samochodu, na miejscu pasażera usiadła Vic, a za nami Thomas oraz Ethan.

- Kto nie pije? - Zapytałem ściskając ręce na kierownicy.

- Nie mam prawka, do mnie nie mów. - Mruknęła Vic poprawiając swoją fryzurę.

- No ja mogę nie pić. - Dodał Thomas. - Robię to pod względem takim żeby być miły, nie myślcie sobie że nie pojedziemy później do sklepu i nie kupie sobie whisky. - Wszyscy zaśmiali się, oprócz mnie. - Damiano wyluzuj się człowieku! Jedziesz do klubu, co ty taki spięty?

- Chyba w spodniach - Dodała Vic, tym razem parsknąłem. - Ja tylko go potrafię rozśmieszyć. - Dodała i oglądała budynki, które mijaliśmy. Nie wiem co w tym ciekawego, skoro widziała je milion razy, no ale dobra, Vic to Vic.

Gdy dojechaliśmy na miejsce zamknąłem samochód i weszliśmy do budynku. Było tutaj tak duszno, ze ledwo przecisnęliśmy się w stronę baru.

- Cztery Sex On The Beach poproszę. - Rzuciła Victoria do barmana, który chyba wpadł jej w oko.

- Pamiętasz moją metodę na podryw? - Spytał Ethan szeptem.

- Ethan!

- No co?

- Nie spytam go czy bolało jak spadał z nieba chyba sobie żartujesz. - Szepnęła ale ten chyba usłyszał i parsknął śmiechem.

- Trochę bolało. - Rzucił a Vic spaliła buraka. Nerwowo zaczęła stukać w swoją torebkę a ja tylko się z niej śmiałem.

- Piłeś Bloody Mary? - Spytał Ethan.

- Piłem, takie sobie szczerze mówiąc, tabasco pali i to ostro.

- Przecież nie dodają tego dużo. - Rzucił Thomas.

Po kilku trunkach poszliśmy na parkiet. Ethan zaczął tańczyć z Victorią a Thomas znalazł sobie jakąś towarzyszkę. Ja siedziałem na kanapie i patrzyłem na nich. Usiadła obok mnie jakaś blondynka ale ignorowałem ją. Mówiła do mnie jakieś sprośne rzeczy, kręciła tyłkiem, ale no niestety, nie tym razem moja droga. Pokierowałem się w stronę baru i poprosiłem o szklankę whisky. Zostałem już tam i rozglądałem się po całym barze. Klimat był świetny, podświetlane gabloty z alkoholem, wszystko w motywie drewnianym. Kanapy były skórzane w kolorze brązowym co idealnie współgrało ze wszystkim. Stoliki były szklane a podłoga była obłożona czarnymi, matowymi kafelkami.

Oops I did it again... // Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz