Oskarżenie

394 27 12
                                    

Obudził mnie dzwoniący telefon, był to Damiano.

- Chyba sobie żartujesz chłopie, jest trzecia nad ranem. - Rzuciłam cicho i odebrałam telefon. - Damiano, spałam. - Mocno się zdziwiłam, gdyż usłyszałam kobiecy głos po drugiej stronie. - To ty jesteś dziewczyną Damiano? - Spytała kobieta. - Tak, a co się stało? - Dopytałam. - Sierżant Claudia Helio, Pani chłopak został oskarżony o posiadanie narkotyków, poprosił by zadzwonić i powiadomić Panią o zaistniałej sytuacji. - Oznajmiła, odebrało mi mowę. - Chciałaby Pani zamienić z nim kilka słów? - Spytała. - Ja przepraszam, ale to nie jest możliwe. - Rzuciłam. - Jak widać jest, nawet jeśli Pan David nie jest winny, to z pewnością wszystko wyjdzie na jaw, proszę się nie martwić. - Łzy błagalnie cisnęły mi się do oczu, jeszcze te cholerne skurcze. - Amber, skarbie, nie martw się, wyjdę z tego cały, bo jestem niewinny, rozumiesz? Proszę cię o jedno, nie rób nic głupiego, kocham cię, pamiętaj, pa. - Rzucił, a po chwili nastała głucha cisza. Dlaczego akurat moje życie zostawia mi takie pułapki? Postanowiłam nie czekać dłużej, nawet się nie przebrałam, pobiegłam do pokoju Ethan'a i zwinęłam kluczyki z szafki, nawet nie pytając o zgodę, a wiedziałam jakie mogą być konsekwencje. W ciągu 10 minut zrobiłam ogromny bałagan. W procesie szukania telefonu, który gdzieś położyłam, a nie pamiętałam gdzie, wszystkie poduszki wylądowały na podłodze, a nawet i szklanki latały po kuchni, byłam tak zestresowana, że nawet nie zwracałam uwagi na hałas, który wywoływałam. Gdy w końcu znalazłam telefon chciałam wybiec z kuchni, lecz doznałam takiego urazu, że ledwo mogłam się ruszyć. - Ała! - Krzyknęłam, a gdy zobaczyłam nad sobą Thomas'a z kijem w ręku, zamarłam.

- Boże Amber! Zwariowałaś! Gdzie dostałaś?

- W brzuch kretynie! - Skurcze były niewyobrażalnie silne, czułam jak cała się pocę z bólu, a temperatura ciała wzrosła do tego stopnia, że cała zczerwieniałam. - Co tak stoisz! Dzwoń na karetkę! - Podałam mu telefon, a ten pod wpływem stresu zapomniał numeru. - 112. - Wystukał numer, cały się trząsł, a jego oddech był nierównomierny. - Centrum Powiadamiania Ratunkowego, dyspozytor numer 98, w czym mogę pomóc? - Nie umiał się odezwać, musiałam go wyprzedzić. - Dostałam kijem w brzuch! - Wrzasnęłam. - Jak ma Pani na imię, ile Pani ma lat? - Spytał dyspozytor. - Mam na imię Amber i mam 20 lat. - Odetchnęłam głęboko, ponieważ skurcz ustał, ale po chwili znów mnie dopadł. - Poproszę o dokładny adres zamieszkania. - Via De Groso 34. - Czy jest obok Pani ktoś, kto mógłby Pani pomóc? - Spytał mężczyzna. - Przyjaciel, ale trochę mu mowy odjęło. - Rzuciłam. - W porządku, w takim razie jak się nazywa Pani przyjaciel? - Zadał następne pytanie. - Przyśle Pan do cholery tą pieprzoną karetkę? - Krzyknęłam do głośnika. - Amber karetka jest w drodze, proszę powiedz mi jak nazywa się twój przyjaciel. - Ponowił pytanie. - Thomas. - Oznajmiłam. - No do cholery zaraz nie wytrzymam! - Wrzasnęłam donośnie, przez co na dół zbiegła Victoria.

- Co tu się stało? - Spytała blondynka. - Słyszę że ktoś jest w pobliżu, mógłbym prosić do telefonu? - Jest Pan na głośniku! - Rzekła Victoria. - W jakiej pozycji jest poszkodowana? - Zapytał. - Siedzącej, pokazuje na brzuch, to chyba kolejny skurcz, ale aż tak silny? - Blondynka przykucnęła przy mnie i pomogła mi wstać. - Amber usiądź na krześle. - Rzuciła. - Pani Amber jest w ciąży? - Spytał dyspozytor. - Tak, to pierwszy miesiąc. - Operator na linii zamarł, jakby przewidywał najgorsze. - Proszę pod żadnym pozorem nie usadzać poszkodowanej na krześle, położyć na płaskiej powierzchni a nogi ugiąć w kolanach. - Blondynka zrobiła to co kazał dyspozytor, natomiast Thomas usiadł na krześle i złapał się za klatkę piersiową. - Niech Pani Amber pozostanie w takiej pozycji do przyjazdu karetki, proszę powiedzieć w jakich okolicznościach doszło do uderzenia? - Gdy Vic to usłyszała spojrzała zszokowana na Thomas'a. - Uderzyłeś ją? - Spytała spokojnie.

Oops I did it again... // Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz