Sroga Zima

542 51 10
                                    

- Dzień Dobry. - Szepnął rannym głosem przy tym bardziej przyciskając się w moją stronę.

- Dzień Dobry, ile można spać co? - Zachichotałam a ten ukrył swoją twarz w zakamarku mojej szyi. - Wstawaj! Idziemy na miasto! - Zerwałam się z łóżka i podeszłam w stronę okna. - Zobacz jaka jest piękna pogo... - Gdy odsłoniłam zasłonę zamurowało mnie. Za oknem panowała kompletna śnieżyca, a w walizkach nie mamy nic, co nadawałoby się na zimę. - O cholera. - Westchnęłam głośno a Damiano unikał mojego wzroku. Najwidoczniej nie przewidział tego, że z dnia na dzień może runąć śnieg. - Jak ty sprawdzałeś tą pogodę? Damiano przecież my nawet nie mamy kurtek zimowych. - Oznajmiłam a ten nadal się nie odezwał. - Butów odpowiednich na śnieg też zero, ubieraj się jak najcieplej możesz i jedziemy do sklepu. - Nagle się ocknął a z jego ust wypadła wiązanka przekleństw.

- Przecież jak tak dalej będzie, to nie wrócimy do domu, bo samoloty nie będą latać. - Uderzył się ręką w czoło a ja spojrzałam na niego błagalnie.

- Pytam gdzie sprawdzałeś pogodę.

- Nie sprawdzałem. - Odparł a ja zamarłam.

- Damiano? Upadłeś na głowę? Dobrze że nie spakowałeś koszulek na ramiączkach, albo w ogóle bikini. - Wywróciłam oczami i sięgnęłam do walizki. Wyjęłam z niej bluzkę, sweter, dość grubą zapinaną bluzę oraz dżinsy. Do tego pierwszą lepszą bieliznę i najcieplejsze skarpetki jakie udało mi się znaleźć w walizce.

- Będziesz chodzić tak ubrana? - Zachichotał głośno a ja spojrzałam na niego błagalnie.

- Wiesz, nie chciałabym się przeziębić bo nie potrafisz sprawdzić pogody przed wyjazdem gdziekolwiek. - Wchodząc do łazienki zatrzasnęłam za sobą drzwi i właśnie przypomniałam sobie, że jedyne buty jak posiadam przy sobie to para szpilek i nike'i. - Fantastycznie. - Westchnęłam ciężko i zaczęłam się przebierać. To co właśnie zobaczyłam za oknem zniszczyło moje najśmielsze oczekiwania i przy okazji zepsuło humor.

- Amber kochanie, przepraszam, wiem mogłem sprawdzić tę pieprzoną prognozę i nie byłoby żadnego problemu. - Usłyszałam zza drzwi i zmrużyłam oczy. Podeszłam do nich i przekręciłam zamek w drzwiach. - Przepraszam. - Usłyszałam raz kolejny i chwyciłam dłońmi jego ciepłe policzki.

- Zgłupiałeś do reszty? Czy ty właśnie mnie przepraszasz za to że nie sprawdziłeś prognozy pogody? Jednak jesteś głupi. - Złożyłam na jego ustach soczysty pocałunek a ten mając okazję pogilgotał mnie. - Damiano! - Wrzasnęłam a ten natychmiast przytknął uszy.

- Cisza - Zaczął. - Jeżeli tak bardzo chcesz krzyczeć to możemy ponowić wczorajszą próbę. - Uśmiechnął się zalotnie a ja wywróciłam oczami.

- Tobie tylko jedno w głowie. - Westchnęłam i bezpiecznie ominęłam go. Zauważyłam przez lustro że przygryza swoją wargę i za moment uruchomi swój tryb napalony Damiano. - Nawet się nie nastawiaj! - Uniosłam ton by mnie usłyszał i już chwilę po tym poczułam jego ciało przy moim. Gwałtownie odwrócił mnie w swoją stronę i delikatnie popchnął na łóżko.

- Jesteś pewna? - Zaczął składać szereg pocałunków w zakamarku mojej szyi.

- Jestem. - Delikatnie pociągnęłam za końcówki jego włosów a ten odpowiedzią mruknął w moje usta.

- Nieładnie kocico. - Doskonale wiedziałam o co mu chodzi. Momentalnie zostałam pozbawiona biustonosza a ten przyssał się do moich piersi.

- Kochanie, ściany tutaj raczej nie są dźwiękoszczelne. - Jęk błagalnie uciekł z moich ust. W pewnej chwili do pokoju zadzwonił dzwonek. David natychmiast się ode mnie oderwał i założył na siebie swój szlafrok. Podał mi również mój i pobiegł w stronę drzwi, a ja zaraz za nim.

Oops I did it again... // Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz