Powrót

469 36 20
                                    

- Cześć! - Donośnie krzyknęliśmy w tym samym momencie, a w przedpokoju pojawiła się Victoria.

- Wróciliście! Nareszcie! - Blondynka najpierw wpadła w ramiona Damiano, a zaraz w moje. - Upiekłam ciasto, spróbujecie? - Pobiegła do kuchni, a chwilę później wróciła z talerzykiem, na którym znajdowały się dwa kawałki ciasta.

- Jakie to? - Zapytał brunet uważnie oglądając wypiek.

- Brownie, Damiano specjalnie pod ciebie piekłam. - Wyrwał blondynce talerz z rąk i ucałował jej policzek, zaraz zapchał się ciastem, a ja już wiedziałam co będę robiła w nocy. - A gdzie reszta?

- Grają w jakąś grę planszową. - Oznajmiła. - Thomas pogodził się z Ethan'em, a matka Damiano mnie dzisiaj tak zirytowała, że to już jest kompletny obłęd.

- Co się stało?

- Jak robiłam masę na ciasto, to wytykała mi że wszystko robię źle, będzie mnie tutaj pouczać. - Wywróciła oczami. - Ale zrobiłam z taką płynną czekoladą w środku. - Uśmiechnęła się chytrze. Thomas, Ethan jak i Rossella siedzieli przy stoliku i grali w monopoly, a Damiano przyssał się do blachy z ciastem. - Damiano! Gdzie jest ciasto! - Skarciła go a ten uśmiechnął się niewinnie.

- A! Bo ty nie próbowałaś! - Podszedł do mnie i podał mi mały widelczyk. Ukroiłam kawałek wypieku Victorii i skonsumowałam go.

- Mm! Dobre! - Zerknęłam na całą trójkę, tak wciągnęli się w grę, że nawet nas nie zauważyli. - Hazardziści. - Rzuciłam a David zakrztusił się kawałkiem ciasta. - Co ty robisz? Uspokój się. - Prychnęłam a ten odłożył talerz i pokazał dłonią swoje gardło. - Nie rób sobie żartów naprawdę. - Wywróciłam oczami a ten pokiwał głową i zaczął ciężko wciągać powietrze. - Damiano! Przestań sobie żartować! - Skarciłam go, a ten momentalnie zbladł.

- Amber, on się dusi! Zrób coś! - Krzyknęła blondynka, a Ethan oderwał wzrok od planszy.

- Ale ja nie umiem! - Długowłosy podbiegł do nas, energicznie zaczął uderzać Damiano w plecy. Raggi ocknął się i równie dołączył do naszego grona. Rossella natomiast zaczęła krzyczeć.

- Mówiłam że te twoje ciasto jest za suche! - Krzyknęła w twarz Victorii, a ta zignorowała zwrot. - Jak nie potrafisz, to nie piecz! - Przepchnęła się przez nas i tylko utrudniła pracę Ethan'owi.

- Odejdzie Pani? Przeszkadza Pani Ethan'owi. - Zganiłam ją a ta odsunęła się do tyłu. - Ethan! No błagam cię, uciśnij pod żebrami, no wiesz o co mi chodzi! - Ten wykonał ucisk, lecz nawet to nie poskutkowało. Zaczął tracić przytomność.- Jeszcze raz! Damiano dasz radę! - Powtórzył czynność, na całe szczęście to już pomogło. - Wiedziałam że się napchasz tym ciastem i tak się to skończy! - Podałam mu szklankę wody, lecz ten jak narazie oddychał z ogromną ciężkością.

- Ale Amber. - Ethan ukazał gestem dłoni, żebym się uciszyła, ale zbyt najadłam się strachem.

- Dzięki Ethan. - Odezwał się cicho, a Torchio w odpowiedzi uśmiechnął się delikatnie.

- Nie ma problemu.

- Świetnie, czy może tak zostać już na zawsze? - Spytałam a ci wymienili spojrzenia. - To już zależy od was. - Odeszli na bok, a Victoria stała w miejscu odłączona od świata rzeczywistego, wpatrzona była tylko w jeden punkt. - Hej, Vic. - Odezwałam się, ta ocknęła się i rozejrzała. - Co się dzieje?

- Ma rację, te ciasto jest za suche, to przeze mnie. - Odparła ciszej.

- To nie jest twoja wina Victoria, to wina tego że przez swoją nieuwagę i mówienie podczas jedzenia się zakrztusił, a powodem tego nie jesteś ty.

Oops I did it again... // Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz