Wandalizm

446 34 11
                                    

- Mama? Tata? Co wy tu robicie? - Nie odpowiadając na moje pytanie wtargnęli do środka, momentalnie zabrakło mi powietrza.

- Gdzie jest ten pajac! - Nie byłam do końca pewna o kogo chodzi, czy o Damiano, czy Frank'a. - O! David! Znów się spotykamy. - Dłużej nie czekając ruszyłam w stronę pokoju gościnnego, z sekundy na sekundę atmosfera uległa zmianie.

- Ale bardzo proszę stąd wyjść. - Rzucił Raggi przy tym nerwowo stukając palcami o kubek gorącej herbaty.

- Posłuchaj mnie gówniarzu, tutaj zamieszkuje moja córka, mam prawo wiedzieć w jakich warunkach mieszka i przede wszystkim z kim. - Odciągnęłam ojca od Thomas'a, lecz ten natychmiast się wyrwał i przygwoździł mnie do ściany.

- Bez takich pieprzony... Nawet nie mam na ciebie określeń. - Warknął David odciągając ode mnie ojca. - Wyjazd stąd obydwoje! - Siwowłosy zaraz znalazł się za framugą drzwi wyjściowych, nie obyło się bez użycia siły. - A z Panią się szarpać nie będę więc proszę wyjść po dobroci. - Pokazał matce drogę do drzwi, rzuciła mu ostatnie oschłe spojrzenie i wyszła z trzaskiem drzwi. Nastała cisza, głucha cisza, którą zagłuszył głośny huk, wybili nam szybę w oknie. - Koniec tego cyrku. - Damiano wyjął z tylnej kieszeni swój telefon, zatelefonował na policję, w czasie gdy moi rodzice usiłowali jeszcze bardziej zdemolować dom.

- A wie Pan że to się nazywa niszczenie mienia? Mój syn właśnie dzwoni na policję i czeka Pana długa odsiadka. - Poszła kolejna szyba, szkło prysło, odłamki wbiły się w ciało Victorii, na szczęście omijając okolice szyi. Natychmiast podbiegłam do blondynki, Damiano natomiast poinformował operatora o zaistniałej sytuacji. Frank jedyne co, to wpatrywał się w całą szopkę, jakby wiedział o wszystkim wcześniej.

- Ała! Cholera jak to boli! - Victoria skręcała się z bólu, z każdego okaleczonego miejsca sączyła się krew, dało się zauważyć że ciężko było jej złapać oddech. Do budynku wpadał nieprzyjemny chłód, było to dojść niebezpieczne dla Victorii. Przyłożyłam palce do miejsca w zakątku szyi i sprawdziłam tętno.

- Ma zaburzenia częstości tętna i oddechu. - Przyłożyłam dłoń do jej czoła, temperatura spada. - Ona zaraz dostanie hipotermii, Ethan pomóż mi ją podnieść. - Przenieśliśmy dziewczynę na kanapę, Rossella natychmiast okryła ją kocami jak tylko mogła, by szkło nie dostało się głębiej ciała, Thomas'a natomiast poprosiłam by przygotował dla blondynki gorącą herbatę. - Za ile będzie karetka Damiano powiedz żeby się pospieszyli bo zaraz się ochłodzi tak, że wpadnie w hipoterapię. Zauważyłam że ojciec zrobił zamach, z góry dobiegł hałas co skutkowało tym, że rozbił kolejne szkło. - Chili. - Pobiegłam na górę, energicznie szarpnęłam za klamkę, psinka siedziała w rogu wyraźnie przestraszona więc podeszłam do niej i ukryłam ją w swoich ramionach. - Banda idiotów. - Wyszłam z pokoju przy tym zatrzaskując za sobą drzwiami. Udało mi się uratować Chili na szczęście całą i zdrową, z Victorią zrobiło się dużo gorzej. Była na granicach omdlenia, łzy błagalnie cisnęły jej się do oczu, lecz ta nie chciała pokazać że wymięka, była bardzo silna. - Victoria dasz radę, jeszcze chwila. - Chwyciłam dłoń blondynki i ścisnęłam ją delikatnie.

••••••••••••••••
- Będzie z nią w porządku, krwawienie nie było na tyle obfite, by uzyskała większe uszczerbki na zdrowiu. Jeden warunek, nie może się zbyt przemęczać, nie wykonywać gwałtownych ruchów by szwy nie pękły.

- A czy ona będzie w stanie zeznawać? - David obejmując mnie w talii zadał pytanie lekarzowi Victorii, lecz ten nie był w stanie na nie odpowiedzieć.

- Wszystko zależy od stanu psychicznego pacjentki, nie mogę nic obiecać.

- Doktorze co z nią? - Podbiegła do nas krótkowłosa brunetka. - Cześć Damiano. - Rzuciła z uśmiechem. Zadałam pytające spojrzenie brunetowi, a ten westchnął ciężko.

Oops I did it again... // Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz