Złe Posunięcie

769 68 101
                                    

- A ty Persico. - Wskazał na niego palcem. - Spotkamy się w sądzie. - Oznajmił mu a ja prychnęłam. Usiadłam na sofie i schowałam twarz w dłoniach. Ciężko było mi z faktem, iż ja i Damiano to skończona bajka. Męczyłam się tym, strasznie, ale mam nadzieję że była to dobra decyzja. To co powiedział... To po prostu zabolało i to ogromnie. Z transu wyrwał mnie pracodawca.

- Amber! Chcesz iść do domu? Chcesz odpocząć? - Spytał. Jednak nie znałam jego drugiej strony i naprawdę potrafi być miły.

- Jeżeli mogę.

- Jasne, ja z nimi wszystko wyjaśnię a ty odpoczywaj. Do Widzenia. - Rzucił i uścisnął moją dłoń.

On potrafi być dobrym człowiekiem, jeżeli tego chce.

Wyszłam z firmy i zaczęłam szukać kluczy w torebce. No cholera jeszcze tego brakowało żeby zgubić Ethan'owi kluczyki od samochodu. Znalazłam je na samym dnie torebki i kamień spadł mi z serca. Otworzyłam drzwi od samochodu i zasiadłam za kółkiem. Nie znoszę tej skrzyni, poważnie. Odpaliłam silnik i ruszyłam. Prawie przy samym wyjeździe z parkingu napotkałam Damiano. Wiem iż jest mu przykro ale mógł uważać na słowa. Wszedł na pasy nawet nie patrząc czy nic nie jedzie a ja trąbnęłam na niego a ten spojrzał na mnie. Autentycznie się zdziwił iż jestem w samochodzie Ethan'a ale nie zważałam nad tym tylko kazałam mu przejść przez ulicę bo chciałam ruszyć. Gdy pojawił się po drugiej stronie ulicy natychmiast ruszyłam objeżdżając rondo.

Zaparkowałam samochód przed domem i upewniłam się że go zamknęłam. Gdy weszłam do domu zastałam Victorię, Ethan'a i Thomas'a.

- Cześć. - Przywitałam się z nimi. - Proszę, oddaje kluczyki. - Dałam Ethan'owi pęk a ten podziękował. - Jak się czujesz Thomas? - Zapytałam.

- Bywało lepiej. Czemu jesteś taka zmasakrowana na twarzy? Coś się stało? - Spytał.

- Owszem, wyprowadzam się, nie jestem z Damiano w przyjaznych stosunkach więc nie będzie mnie już tutaj. - Oznajmiłam a Victoria zakryła usta dłonią.

- Ale jak to wyprowadzasz się? Amber... - Zaczął Ethan a ja natychmiast mu przerwałam.

- Ethan, Damiano sam powiedział że mogę pakować walizki, aczkolwiek potem zrezygnował z tej decyzji to potem sama ją podjęłam i... Wynoszę się stąd.

- Boże... Znowu pokłóceni. Dzień w dzień się kłócicie Amber. - Odparł Thomas.

- Ja i Damiano to zamknięty rozdział. - Oznajmiłam a oczy Vic zaszły łzami. Ethan pomasował ją po plecach a Thomas wtulił w siebie.

- Nie jesteśmy dla siebie odpowiedni. Każde z nas tak uznało. - Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. To była jedna z najgorszych rozmów jaką przeszłam w swoim popieprzonym życiu.

- Nie, chociaż się nie wyprowadzaj Amber, ciężko będzie tutaj bez ciebie. - Vic wstała i objęła mnie a ja odwzajemniłam gest.

- Hej, będę was czasami odwiedzała, głowa do góry. - Vic wylewała łzy w moje ramię a ja po prostu nie znosiłam gdy osoba bliska mi płacze. - Zrozum, że nie będę umiała mieszkać z nim pod jednym dachem.

- Okej... Pomóc ci w pakowaniu? Cokolwiek. Ale pamiętaj masz nas odwiedzać dobrze? - Vic odkleiła się ode mnie i złapała za ramiona.

- Dobrze, będę was odwiedzała. Obiecuję.

- Pomożemy ci. - Oznajmił Ethan i wraz z Thomas'em podnieśli się z kanapy.

Cieszę się że mam tak wspaniałych przyjaciół. Mogę im się wygadać, zrozumieją wszystko. Moje walizki były już prawie spakowane, zostało tylko kilka koszulek. Pakowanie zajęło nam dwie godziny, a samo zniesienie walizek dziesięć minut.

Oops I did it again... // Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz